Opustoszały parking w Strefie Kultury w Katowicach. Kierowcy nie chcą przepłacać za miejsca parkingowe. Chytry dwa razy traci?

Parking przy Strefie Kultury może pomieścić ponad sześćset samochodów. 4 stycznia stało na nim jedenaście pojazdów. Jak łatwo obliczyć, to nawet nie dwa procent obłożenia. Parking jest opustoszały od momentu drastycznego podniesienia cen – 10 zł za godzinę (5 zł dla mieszkańca miasta). Taniej na tak krótki czas jest choćby zaparkować… w Pyrzowicach przy lotnisku. Opłaty za postój w Stefie Kultury są pobierane od poniedziałku do piątku między godziną 6.30 a 17.00.

Jak pokazało życie, to przede wszystkim dojeżdżający do Katowic z ościennych miejscowości zostawiali tu swoje pojazdy (a co za tym idzie: pieniądze). Teraz nic dziwnego, że mało kto chce parkować w Stefie Kultury – i jadąc do pracy (90 zł za 9 godzin postoju), i chcąc pójść z przyjaciółmi na kawę i obiad (2h – 20 złotych – czyli więcej niż wspomniany napój).

Miasto skutecznie odstraszyło od parkowania niedaleko NOSPRu. Pytanie, czy w dobie kryzysu, gdy samorząd oszczędza nawet na oświetleniu jezdni, Katowice stać na to, aby przez kilkaset miejsc parkingowych hulał wiatr. Ten, kto winduje zbyt wysokie ceny, traci czasem dwa razy.

Katowice nie mają szczęścia do budowania parkingów i ich zapełnienia. Nieudana pod tym względem koncepcja centrów przesiadkowych, a teraz parking tuż obok głównego ciągu komunikacyjnego stoi pusty.

Zrozumiała jest chęć wypchnięcia części pojazdów z centrum i pozostawienia go dla mieszkańców śródmieścia. Chodzi o to, aby samochody w ciągu dnia rotowały się na parkingach. Brak ruchu oznaczać będzie albo to, że wszyscy dojeżdżają komunikacją miejską, albo że centrum (a co za tym sklepy, handel i usługi) umiera. Obecnie ludzie szukają miejsc parkingowych m.in. w Galerii Katowickiej (jeszcze bliższe centrum) lub SuperSamie – a więc jeszcze ściślejszym centrum.