Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Oskar ważniejszy niż filmowy

Marlena Polok-Kin
Laureaci Oskarów Serca i Medalu Fundacji Rozwoju Kardiochirurgii byli zgodni: wyróżnienia od serca są najważniejsze
Laureaci Oskarów Serca i Medalu Fundacji Rozwoju Kardiochirurgii byli zgodni: wyróżnienia od serca są najważniejsze fot. Lucyna Nenow
Na oskarową galę i koncert "Serce za serce" zabrzańska Fundacja Rozwoju Kardiochirurgii zaprosiła w sobotę już siedemnasty raz. Impreza powróciła w tym roku do Domu Muzyki i Tańca. Statuetki autorstwa Bronisława Chromego odebrali najhojniejsi darczyńcy tego niepublicznego instytutu naukowo-badawczego, nastawionego na ratowanie chorych na serce.

Działalność fundacji jest w dużej mierze możliwa właśnie dzięki ofiarności instytucji i prywatnych darczyńców, za co FRK zrewanżowała się tradycyjnie - koncertem.

Tegoroczni laureaci Oskarów Serca to Eko-Holding S.A. z Wrocławia, Inter Car z Zabrza, Regionalna Izba Przemysłowo-Handlowa w Gliwicach oraz Suempol Sp. z o.o w Bielsku Podlaskim i katowicki Węglokoks S.A.

- To firmy, które w mijającym roku najhojniej wsparły prace naukowo-badawcze - stwierdził dyrektor Jan Sarna, dyrektor generalny FRK.

Wylosowano także laureata Medalu Fundacji Rozwoju Kardiochirurgii. Taka osoba wyłaniana jest spośród wszystkich darczyńców w danym roku, bez względu na wysokość finansowego zaangażowania. Wyróżnienie za dar serca odebrał 21-letni Mateusz Łopatko z Głogowa, student metalurgii.

- Czemu wpłaciłem? Mama zawsze uczyła mnie, że trzeba pomagać drugiemu człowiekowi. Dawała mi sama przykład. Studiuję, pracuję w sklepie sportowym. Mój szef także działa charytatywnie. W domu zawsze starcza, żeby podzielić się z kimś. Staram się to robić regularnie - powiedział.
Mateusz widział program o polskim sztucznym sercu i z niego dowiedział się o fundacji. Postanowił wtedy, że i on będzie miał swój wkład w jego budowanie. Jak ocenia, zabrzańskie Oskary są ważniejsze od amerykańskich - bo doceniają serce. I, jak zapewnia, gdyby kiedyś został prezesem dużej firmy, będzie ona wspomagała zabrzańską fundację.

Podczas sobotniego koncertu "Serce za serce" wystąpili najlepsi śląscy artyści. Oskarową galę uświetnił znakomity występ śpiewaków Opery Śląskiej.

Na scenie pojawili się cenieni soliści Joanna Kściuczyk-Jędrusik, Leokadia Dużym, Nina Nowak oraz Dawid Różański i Jarosław Kitala. Zaśpiewali znane przeboje operowe i operetkowe, musicalowe, a także z repertuaru gwiazd popu. Towarzyszył im chór, balet i orkiestra pod batutą Krzysztofa Dziewięckiego. Koncert poprowadziła świetnie uzupełniająca się artystyczna para - Joanna Kściuczyk-Jędrusik oraz Jacenty Jędrusik z chorzow-skiego Teatru Rozrywki.

Koncertowi patronowali marszałek województwa śląskiego Bogusław Śmigielski i zabrzańska prezydent Małgorzata Mańka-Szulik. Po raz drugi w historii oskarowych koncertów zabrakło na sali założyciela fundacji, profesora Zbigniewa Religi.

Obecny prezes zabrzańskiej fundacji, prof. Andrzej Karbownik (Religa przestał być jej prezesem, gdy wszedł do rządu) pozdrawiał profesora ze sceny Domu Muzyki i Tańca, życzył zdrowia i gratulował przyznania Orderu Orła Białego. Kierował te serdeczności w stronę jego syna, doktora Grzegorza Religi, który przyjechał na zabrzański koncert wraz z rodziną.

Choć informacja o poważnej chorobie profesora znana jest od dłuższego już czasu, a sam zainteresowany nie owija w bawełnę, że ma problemy jak każdy pacjent onkologiczny, jego nieobecność w Zabrzu ponowiła pytania o stan zdrowia. Pojawiły się najróżniejsze spekulacje.
- Oczywiście, że smutno nam wszystkim, że nie ma profesora razem z nami. To normalne, że on także chętnie by tu dzisiaj był, gdyby tylko mógł - powiedział nam po koncercie Jan Sarna, dyrektor generalny fundacji. - Rozmawiałem z nim telefonicznie, kilka razy w ciągu ostatnich dni. Jasne, że wypytywał o koncert. I z każdą rozmową miał coraz mocniejszy głos - skwitował Sarna. - No, skłamałbym. Tak było, ale z jednym wyjątkiem - gdy do mnie zadzwonił po sobotnim meczu naszego ukochanego Górnika Zabrze, który przerżnął zero do dwóch z Polonią Warszawa, wesoły wtedy nie był.

Dyrektor Sarna nie chciał komentować doniesień na temat stanu zdrowia założyciela fundacji. Wiadomo, że profesor Zbigniew Religa nie mógł przyjechać do Zabrza, bo podróż byłaby dla rekonwalescenta zbyt forsowna - wrócił do domu w Warszawie ze szpitala. Opiekuje się nim małżonka.

Profesor walczy z rakiem płuc, o czym, przypomnijmy, jeszcze jako minister zdrowia, zdecydował się nieoczekiwanie poinformować media właśnie w Zabrzu, w siedzibie założonej przez siebie Fundacji Rozwoju Kardiochirurgii.

Fundację Rozwoju Kardiochirurgii prof. Zbigniew Religa założył w 1991 roku. To jedyna w Polsce niepubliczna placówka naukowo-badawcza. W Instytucie Protez Serca fundacja zajmuje się opracowywaniem i wdrażaniem urządzeń służących ratowaniu ludzkiego życia, gdy zagrożone jest serce. Naukowcy zapoczątkowali tu prace nad polskim sztucznym sercem - fundacja jest również koordynatorem rządowego programu w tym zakresie. Sukcesem fundacji są pozaustrojowe komory wspomagania serca, zastosowane dotąd w sześciu klinikach kardiochirurgicznych w Polsce. Regenerują skrajnie niewydolne serca lub pomagają doczekać choremu do przeszczepu serca. Uratowały życie dwustu pacjentów. W tym roku Fundacja rozpoczęła prace nad prototypem komór wspomagania serca dla dzieci w wieku szkolnym.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!