Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ostatnia tona węgla w kopalni Kazimierz-Juliusz. Koniec ery górnictwa w Zagłębiu [ZDJĘCIA]

Tomasz Szymczyk
Likwidacja dołu kopalni jest przewidywana do końca 2016 roku. Kopalniane wyrobiska ma zalać woda. Ostatnia tona węgla w kopalni Kazimierz Juliusz wyjechała na powierzchnię
Likwidacja dołu kopalni jest przewidywana do końca 2016 roku. Kopalniane wyrobiska ma zalać woda. Ostatnia tona węgla w kopalni Kazimierz Juliusz wyjechała na powierzchnię Tomasz Szymczyk/Dziennik Zachodni
Na powierzchnię wyjechała w piątek ostatnia tona węgla kopalnia Kazimierz Juliusz. To ostatnia w Sosnowcu i całym Zagłębiu Dąbrowskim kopalnia. Wygląda na to, że 29 maja 2015 w Zagłębiu skończyła się era górnictwa.

Ostatnia tona węgla

Droga z Maczek na Cieśle prowadzi przez piękne lasy. Czterysta metrów pod nimi, w rejonie kolonii Wągródka, dopełnił się żywot kopalni Kazimierz-Juliusz, ostatniej w Sosnowcu i w całym Zagłębiu Dąbrowskim. To właśnie z tego rejonu pochodzi ostatnia tona węgla z Kazimierza-Juliusza, która dzisiaj o godzinie 11 symbolicznie wyjedzie na powierzchnię. Tak naprawdę wydobycie kopalnia zakończyła już wczoraj. Załoga w poniedziałek ma się zgłosić do pracy w kopalniach Katowickiego Holdingu Węglowego, chociaż gdy w środę rozmawialiśmy z górnikami, nie znali oni jeszcze szczegółów pracy w nowym miejscu.

- Młodsi górnicy będą pracować w kopalniach KHW, a reszta pracowników, którzy mają uprawnienia do przywilejów, skorzysta i odejdzie, czy na odprawy, czy na urlopy górnicze - mówi DZ Krzysztof Kurak, prezes zarządu KWK Kazimierz-Juliusz Sp. z o.o.

Szyby zasypią, wyrobiska zaleje woda

Co dalej z Kazimierzem? - Przewidujemy likwidację dołu kopalni do końca 2016 roku - mówi dyrektor Kurak. - Rozumiem przez to zlikwidowanie wyrobisk dołowych, jak również pięciu szybów: Kazimierz I, II, V, Maczki i Karol, które zostaną zasypane według odpowiednich, opracowywanych technologii. Potem, gdzieś do końca 2018 roku, nastąpić ma całkowita likwidacja i rekultywacja terenów pokopalnianych - dodaje dyrektor Kurak.

Kopalniane wyrobiska ma zalać woda. Jej poziom ma się znajdować około 180-190 metrów pod powierzchnią. Woda przez górotwór ma przedostawać się przez wyrobiska dawnych kopalń Sosnowiec w Sosnowcu i Paryż w Dąbrowie Górniczej do czeladzkiego Saturna. Jak mówią kopalniani inżynierowie, przewidywany poziom 180-190 metrów pod powierzchnią woda osiągnie dopiero za około osiemnaście lat.

Historia bogata w niezwykłe wydarzenia

Historia kopalni Kazimierz-Juliusz rozpoczyna się w latach osiemdziesiątych XIX wieku. Oba zakłady połączono w 1938 roku. Na tej kopalni zginął ojciec Edwarda Gierka, a później zaczęła się partyjna kariera I sekretarza KC PZPR. Paradoksalnie, po 1989 roku, był to pierwszy zakład górniczy w Polsce, z którego wyprowadzono komitet zakładowy partii.

Kiedy na przełomie wieków zamknięto wszystkie niemal kopalnie w Zagłębiu, Kazimierz-Juliusz został jedyną na wschodnim brzegu Brynicy. Jej żywotność przedłużyć miały odwierty, które prowadzono na terenie Sosnowca i Jaworzna. W tym drugim mieście kopalnia miała sięgnąć po złoża z zamkniętej kopalni Jan Kanty. - Kopalnia nie znalazła inwestora, który byłby w stanie włożyć dość duże pieniądze, które zagwarantowałyby wydobycie węgla, ale byłby to proces, który potrwałby 6-7 lat - mówi nam Krzysztof Kurak.

W środę, dzięki zaproszeniu grupy inicjatywnej Rady Dzielnicy Kazimierz Górniczy, mogliśmy zobaczyć, jak wyglądają ostatnie dni pracy w kopalni. Wykorzystywany w sosnowieckiej kopalni od 2003 roku system podbierkowy funkcjonował tylko i wyłącznie tutaj. Ostatnia ściana przestała tu funkcjonować już w 2012 roku.

W środę górnicy, jak co dzień, pracowali przy podbierce, chociaż w rozmowach między sobą trudno im było uniknąć kwestii końca wydobycia. Zwłaszcza że tuż obok chodników, w których prowadzona była eksploatacja, zobaczyć można było nowe, wydrążone kilka tygodni temu, przygotowane pod nową podbierkę. Niebawem zaleje je woda. Kopalnia nie ma bowiem odpowiedniej liczby... swoich pracowników.

Kazimierz Juliusz był kopalnią... bez załogi

- Nie mamy swojej załogi. Naszymi pracownikami są tylko 82 osoby, z których większość pracuje na powierzchni. Reszta to pracownicy oddelegowani z Katowickiego Holdingu Węglowego - wyjaśniano nam niedawno w kopalni.

O ile wiadomo, co po zaprzestaniu wydobycia dziać będzie się z wyrobiskami Kazimierza-Juliusza, nie została jeszcze sprecyzowana przyszłość powierzchni. - Są plany, ale za wcześnie jest o tym mówić. Zakład przeróbczy czy bocznica kolejowa i obiekty, które nadają się do użytku zewnętrznego, zostaną sprzedane lub zburzone. Zawsze na pierwszym miejscu jest sprzedaż, a potem myślenie, jak likwidować te obiekty. Na razie Spółka Restrukturyzacja Kopalń wchłonie spółkę Kazimierz-Juliusz i tam zapadnie decyzja - mówi dyrektor Krzysztof Kurak.

A co gdyby za kilkanaście czy kilkadziesiąt lat ktoś szukał w tym rejonie węgla? - Jest możliwość wejścia, ale będzie to budowa nowej kopalni - zaznacza Krzysztof Kurak.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo