Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Oświęcim. Unia strzeliła i uwierzyła, że można pokonać mistrza Polski, GKS Tychy [ZDJĘCIA, WIDEO]

Jerzy Zaborski
Jerzy Zaborski
W trzeciej tercji meczu w Oświęcimiu trzeszczały bandy. Mateusz Adamus (Unia) atakuje tyskiego obrońcę Mateusza Bryka. Z tyłu Damian Piotrowicz (Unia).
W trzeciej tercji meczu w Oświęcimiu trzeszczały bandy. Mateusz Adamus (Unia) atakuje tyskiego obrońcę Mateusza Bryka. Z tyłu Damian Piotrowicz (Unia). Fot. Jerzy Zaborski
Unia Oświęcim w zaległym spotkaniu hokejowej ekstraklasy pokonała we własnej hali mistrza Polski, tyski GKS. Dokonała tego po raz drugi w tym sezonie. Poprzednio jeszcze przed podziałem ekstraklasy. Zdobyciem nadprogramowych punktów oświęcimianie wrócili do walki zajęcie 5. miejsca przed play-off.

W pierwszej tercji niewiele działo się na lodzie. Goście sprawiali wrażenie, jakby chcieli wygrać najmniejszym nakładem sił, mając w nogach rywalizację w Pucharze Kontynentalnym i odrabianie ligowych zaległości. Oświęcimianom bardzo to odpowiadało. Skupili się na rozbijaniu schematycznych tyskich akcji, a - jak już goście znaleźli się w ich tercji obronnej – bez namysłu wybijali krążki.

Oświęcimianie nawet w przewadze, kiedy na ławce kar siedział Michał Woźnica, nie założyli nawet zamka.

W końcówce tyszanie przeprowadzili dwie akcje. Najpierw Mateusz Bepierszcz minął już Michała Fikrta, lecz zabrakło mu wykończenia. Chwilę później Marcin Kolusz wjechał między Marka Modrzejewskiego i Jerzego Gabrysia. Za pierwszym razem Kolusz trafił jeszcze w Fikrta, ale - będąc już na kolanach - wepchnął krążek do siatki.

Prawdziwe emocje rozpoczęły się pod koniec drugiej tercji. Wtedy Radim Haas popisał się rajdem niemal przez całe lodowisko, mijając rywali. Uderzył w przeciwny róg. Pewnie krążek minąłby bramkę, ale Maciej Szewczyk przyłożeniem kija sprawił, że mecz zaczął się od nowa. - Ten gol pozwolił nam uwierzyć w siebie, bo wcześniej graliśmy zbyt bojaźliwie. Dał nam „kopa” do walki z tyszanami – przyznał Josef Dobosz, trener Unii.

- Dopełniłem tylko formalności, bo na gola zapracował Radim _– przyznał po meczu Maciej Szewczyk, napastnik Unii.
- Jakoś się z kolegą z ataku za tego gola rozliczymy _– dodał z uśmiechem.

Zaraz po przerwie, Wojciech Wojtarowicz strzałem z prawej strony umieścił krążek w przeciwnym „okienku” tyskiej bramki. Goście zrozumieli, że nie wezmą pełnej puli grając na „jednej łyżwie”.

Jednak miejscowi fani przecierali oczy ze zdumienia, kiedy po akcji Haasa z Szewczykiem, Modrzejewski trafił pod poprzeczkę.

Goście ruszyli do frontalnego ataku. Oświęcimianie ratowali się faulami, więc karę zarobił Lubomir Vosatko. Na 28 s przed jej zakończeniem, Jarosław Rzeszutko przyłożeniem kija po zagraniu od Mikołaja Łopuskiego, sprawił, że przyjezdni złapali kontakt z oświęcimianami.

36 sek. później Josef Vitek posłał krążek do siatki i wydawało się, że mistrzowie Polski złamią miejscowych. Już cieszyli się z wyrównania. Sędzia zdecydował się przejrzeć zapis wideo i gola nie uznał. Tyski napastnik nogą wepchnął krążek do siatki.

Na 81 s przed końcem meczu trener gości poprosił o czas, decydując się na pokerową zagrywkę z wycofaniem bramkarza. Peter Tabaczek nie trafił do pustej bramki, a na 18 s przed końcem to oświęcimianie wzięli czas. Uporządkowali szyki, co dało im drugie w tym sezonie zwycięstwo nad mistrzem Polski.

- Co z tego, że oddaliśmy w tym meczu więcej strzałów od oświęcimian, skoro nie miało to przełożenia na gole
– ocenił Krzysztof Majkowski, II trener tyszan. - Za mało pracowaliśmy na bramkarzu.

Unia Oświęcim – GKS Tychy 3:2 (0:1, 1:0, 2:1)
0:1 Kolusz 18, 1:1 Szewczyk (Haas) 38, 2:1 Wojtarowicz (S. Kowalówka, Bezuszka) 41, 3:1 Modrzejewski (Haas, Szewczyk) 48, 3:2 Rzeszutko (Łopuski, Kolusz) 57.
Sędziował: Przemysław Kępa (Nowy Targ). Kary: 10 – 10. Widzów: 900.

Unia: Fikrt - Vosatko, Bezuszka; S. Kowalówka, Daneczek, Wojtarowicz – Modrzejewski, Gabryś; Szewczyk, Haas, Tabaczek – Kysela, Nowotarski; Piotrowicz, Paszek, Adamus – Budzowski, Jakubik, Malicki.

GKS: Kosowski – Ciura, Kolarz; Vitek, Galant, Witecki – Gazda, Hertl; Majoch, Komorski, Jeziorski – Bryk, Kolusz; Bepierszcz, Rzeszutko, Łopuski – Sokół, Pociecha; Bagiński, Woźnica, Kartoszkin.

1.Cracovia...........37.........89..........172-78
2.GKS Tychy........37.........82..........166-79
3.Podhale.............38.........76..........168-92
4.JKH Jastrzębie....38.........65...........119-93
5.Ciarko Sanok......38........56...........111-101
6.Unia...................38.........54..........122-129

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo

Materiał oryginalny: Oświęcim. Unia strzeliła i uwierzyła, że można pokonać mistrza Polski, GKS Tychy [ZDJĘCIA, WIDEO] - Gazeta Krakowska