Nie zna szału zakupów ten, kto nie był w sklepie Primark. Wybrałam się do Primarka w Berlinie i... mało co kupiłam

Irlandzka sieć sklepów Primark zawojowała doszczętnie Wyspy Brytyjskie. Kiedy wyjeżdżałam w 2012 r. na tydzień do Londynu, koleżanka, która mieszkała w Anglii przez kilka lat, radziła, by od razu wybrać się właśnie do sklepu tej marki. Jakoś mi się to nie udało, choć na ulicy mijałam dziewczyny objuczone papierowymi torbami z napisem "Primark". Dlatego teraz postanowiłam nadrobić zaległości i w czasie kilkudniowego pobytu w Berlinie odwiedziłam jedyny sklep tej sieci w stolicy Niemiec. W Polsce na razie nie ma ani jednego sklepu, i zapowiada się, że w niedalekiej przyszłości to się nie zmieni.

Dużo sobie obiecywałam, bo o cenach w Primarku krążą legendy. T-shirty za 3 euro, sukienki za 6 euro, itd. Myślałam, że za niedużą kasę obkupię się na wiosnę, że aż miło. Wpadłam do dwupiętrowego, wielkiego (5 tys. m2) sklepu w centrum handlowym Schloss-Straßen-Center w dzielnicy Steglitz (z przystanku metra Walther-Shreiber Platz linii U9 wchodzi się bezpośrednio do centrum handlowego).

KUPUJĘ, WIĘC JESTEM - CZYTAJ BLOGA KATARZYNY PACHELSKIEJ

Spędziłam tam dwie godziny (serio!) i wyszłam zaledwie z kilkoma rzeczami, choć apetyt miałam na więcej. W tym sklepie odczuwa się, co to jest szał zakupów. Bo jeśli koszulki z krótkim rękawem kosztują 3 albo 4 euro, to można ich sobie kupić od razu z sześć. A jest w czym wybierać, bo tak na oko jest tam ze 100 różnych wzorów samych koszulek. Inna sprawa, że w większości leżą one na stołach, porozrzucane, pomieszane rozmiarami. Primark ma szeroką rozmiarówkę, nawet do 52, ale najfajniejsze rzeczy często są dostępne tylko w skrajnych rozmiarach, bo te najpopularniejsze, czyli 38 i 40 są wykupione.

Spodni dżinsowych też jest sporo, w kolorze blue oraz zielonych, niebieskich, różowych. Kosztują ok. 12 euro. Dużo jest sukienek (spódnic już nie), legginsów. Mało marynarek, a akurat wypatrywałam takich w żywym kolorze. W dodatkach można przebierać godzinami, są tysiące kolczyków, bransoletek, pasków, butów. Jakość większości pozostawia wiele do życzenia, ale w sumie nie ma się co dziwić. Za taką cenę? Ja wypatrzyłam długi granatowy szal w białe kropki za 4 euro, zestaw pasków wąskich: niebieski i czerwony za 1,5 euro, inny pasek, beżowy (paski są dostępne w dwóch długościach S/M i M/L) za 3 euro. Fajne torebki, które mi się podobały, były bez zapinek (ktoś je zdemolował).

Wydaje mi się, że w części dla panów można znaleźć fajniejsze rzeczy, ciekawe szorty albo koszulki. Ale tam się nie zagłębiałam, bo szkoda mi było czasu:-) Sklep jest czynny codziennie do 21.00, oprócz niedziel, w te tradycyjnie centra handlowe w Niemczech są nieczynne (choć czasami otwierają się, wtedy wcześniej o tym informują).

Nieduża część sklepu jest przeznaczona na rzeczy do wyposażenia domu. Tam wypatrzyłam najfajniejszy produkt, jaki tam kupiłam - supermiękką matę do łazienki, do położenia pod kabiną prysznicową (8 euro).

Do przymierzalni w damskiej części sklepu była wielka kolejka, więc skorzystałam z męskiej (tam znowu panowie musieli stać w kolejce, a panie nie). Można do niej wziąć tylko 8 rzeczy na raz. Z ośmiu mnie pasowały (i to z dużym nawiasem, bo bardziej mnie uwiodła cena niż fason czy materiał) trzy koszulki. Do tego dorzuciłam matę, paski, i już miałam dość tych zakupów, bo ogrom wszystkiego po prostu mnie rozwalił.

Już domu okazało się, że wcale nie wiem, czy będę nosić te koszulki, bo materiał wydziela intensywny zapach (może nie smród, ale nie ma mowy o noszeniu bez uprzedniego prania). A jak będą wyglądać po praniu? Tego się dopiero dowiem

Katarzyna Pachelska

*Najpiękniejszy Rynek w woj. śląskim jest w... ZAGŁOSUJ i ZMIEŃ WYNIK
*Matura 2013: Pytania egzaminacyjne na 100 proc. ZOBACZ
*Nudyści już zawitali na plaże ZOBACZCIE, gdzie spotkacie naturystów w woj. śląskim
*Tak zdasz egzamin na prawo jazdy kat. A na motocykl ZDJĘCIA i WIDEO