Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pacjenci z Ochojca: Gdzie ja pójdę z moim rakiem? „Ich” oddział ma zostać zlikwidowany

Agata Markowicz
Agata Markowicz
123rf
6 tys. pacjentów Oddziału i Poradni Onkologii przy Górnośląskim Centrum Medycznym w Katowicach-Ochojcu nie wie, kto będzie ich leczył od 1 lipca. „Ich” oddział ma zostać zlikwidowany i przeniesiony do Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego przy ul. Ceglanej w Katowicach - z taką propozycją wystąpił do NFZ rektor Śląskiego Uniwersytetu Medycznego, któremu podlegają obie placówki. Przerażeni pacjenci przekazują sobie tę nowinę pocztą pantoflową. Pytają lekarzy: co dalej? Szkopuł w tym, że ci ostatni też nie wiedzą, na czym stoją.

Wszyscy straciliśmy poczucie bezpieczeństwa - powtarzają zaskoczeni pacjenci. Część zwyczajnie nie wierzy w likwidację oddziału.

- Bajki tu jakieś ludzie opowiadają. Za trzy tygodnie mam kolejną chemię. Przecież gdyby to była prawda, z pewnością by mnie ktoś o tym poinformował - przekonuje Adam Z. (rak płuca). Anna M. z rakiem jajnika walczy już trzeci rok i nie wyobraża sobie, że może trafić do „obcego” lekarza. To jedna z grupy chorych, którzy podpisali się pod listem protestacyjnym w obronie onkologii w Ochojcu, bo chcą wiedzieć gdzie, kiedy i do kogo pójdą teraz ze swoim rakiem? Są i tacy pacjenci, którzy w sprawiedliwość życiową już nie wierzą. - Będzie co będzie, dla tych z góry my się nie liczymy - macha ręką Stefan K. (rak trzustki) dodając: „jak poumieramy, bo nam zabiorą naszych lekarzy, nikt się nie przejmie”.

W przypadku większości chorych nadzieja nie umiera, więc drążą, dopytują, szepczą po korytarzach układając plany. Może jakiś protest, jakieś kolejne pismo? Tylko do kogo, gdzie szukać wsparcia? Lekarzy i pielęgniarki już odpytali, ale wiele się nie dowiedzieli, więc stres pozostał. I niepewność. Atmosfera jest ciężka, to się czuje, tym bardziej że nie mniej zdezorientowani od pacjentów są lekarze. Niepokój budzi zarówno tempo zaproponowanych zmian, jak również fakt utrzymania całego przedsięwzięcia w głębokiej tajemnicy.

Ordynator oddziału onkologii w Ochojcu, dr Izolda Mrochen-Domin dowiedziała się o planowanych zmianach po długim majowym weekendzie. Nie było żadnych wcześniejszych sygnałów ani konsultacji ze stroną pracowniczą. - W szpitalu, który chwali się, że jego misją jest dobro chorego, nikt nie zapytał się lekarzy, co oni na to i jak ewentualne zmiany przeprowadzić, żeby nie odbiło się to kosztem chorych - mówi personel oddziału. Za całość miało starczyć pismo: do 30 czerwca oddział w Ochojcu pracuje normalnie, z dniem 1 lipca przenosi się na ul. Ceglaną. Tylko że oddział chorych na raka to nie jest fabryka śrubek!

Co na to przepisy?

W zasadzie wszystko odbywa się w zgodzie z prawem, bo uczelnia może kształtować swoją politykę, pracodawcy - UCK i GCM SUM mogą dogadać się w sprawie przejęcia przez UCK onkologii, a wobec pracowników można zastosować art. 23 „prim” Kodeksu pracy, który daje możliwość przedłożenia im nowych warunków pracy i płacy bez zasięgania ich opinii. Pracownicy, w myśl tego samego prawa, mogą co najwyżej zgodzić się na warunki lub nie i „za 7-dniowym uprzedzeniem, rozwiązać stosunek pracy”.

Zespół medyczny onkologii z Ochojca jest bliski podjęcia decyzji na „nie”. Ale żeby ją podjąć, musiałby najpierw zostać pisemnie poinformowany o samym fakcie przeniesienia na Ceglaną. Kodeks pracy wyraźnie mówi, że do podstawowych obowiązków zarówno starego, jak i nowego pracodawcy w razie przejścia zakładu pracy lub jego części w trybie art. 23 „prim” k.p. należy poinformowanie na piśmie swoich pracowników o: przewidywanym terminie przejścia zakładu na innego pracodawcę, przyczynach prawnych, ekonomicznych oraz socjalnych, zamierzonych działaniach dotyczących warunków zatrudnienia.

Tymczasem żaden z lekarzy onkologii w Ochojcu nie otrzymał do dzisiaj informacji na piśmie o planowanym przeniesieniu. Jedyna, jaką mają, to ta „pantoflowa” i przekazana przez związki zawodowe działające w GCM. Związki jak najbardziej powinny być pisemnie poinformowane, tylko że nie one mają informować pacjentów o planowanej rewolucji. Lekarze nie mogą, bo oficjalnie nie wiedzą. Tymczasem po oddziale chodzą „jakieś panie z administracji”, chcą spisywać sprzęt medyczny „do przejęcia”, w aptece zaczyna brakować niektórych leków, bo zakupy są ponoć już wstrzymane. Lekarze starają się nie okazywać emocji, ale pacjenci i tak pytają: czy szpital w Ochojcu nie chce oddziału onkologii? Odpowiedź: „GCM chce, ale UCK chce bardziej”.

Kompleksowe eldorado

Kompleksowość terapii onkologicznej - to słowo wytrych do tego, co dzieje się wokół likwidacji onkologii w Ochojcu.

W piśmie przesłanym przez rektora SUM, prof. dr. hab. n. med. Przemysława Jałowieckiego do Jerzego Szafranowicza, dyrektora Śląskiego Oddziału Wojewódzkiego NFZ, czytamy m.in. „(...) proszę o wskazanie Dyrektorom powołanych Szpitali Klinicznych SUM formalnych czynności, których podjęcie jest konieczne do zapewnienia podstawy przekazania środków finansowych”.

Chodzi o 8-milionowy kontrakt, który przejdzie z Ochojca na Ceglaną. Z pisma wynika też, że pacjentów i lekarzy czeka w UCK eldorado. Tylko dlaczego o tym eldorado nie mówi się głośno, tak żeby wiadomości jak najszybciej dotarły do lekarzy i przestraszonych otoczką tajemniczości pacjentów? Może gdyby rozmawiano, nie byłoby strachu? A może przeciwnie - na światło dzienne wyszłyby dotychczas zamiatane pod dywan wątpliwości? Dotyczą one głównie braku odpowiedniego zaplecza diagnostyczno-terapeutycznego w UCK przy Ceglanej.

Oddział w Ochojcu jest częścią wielospecjalistycznego szpitala, gdzie funkcjonuje zarówno OIOM, jak i oddziały kardiochirurgii, nefrologii - łącznie z dializami, neurologii czy laryngologii. Obecność specjalistycznej aparatury i fachowców „za ścianą” gwarantuje bezpieczeństwo terapii onkologicznej - podkreślają lekarze.

Na dowód podają konkretne przykłady.

- Kardiologia jest onkologii niezbędna. Lecząc raka piersi i chłoniaki uszkadza się serce. Stosując fluorouracyl (podstawowy lek przy terapii nowotworów głowy i szyi oraz przewodu pokarmowego) wywołuje się niedokrwienie mięśnia sercowego. Uszkodzenie nerek w wyniku chemioterapii to problem, którego nie da się pominąć w leczeniu chorych na raka płuca, głowy i szyi czy pęcherza moczowego. Nie do przecenienia jest również stała współpraca z neurologiem. Neurotoksyczność terapii onkologicznej to chleb powszedni wszystkich oddziałów leczących nowotwory. W przypadku leczenia nowotworów gardła, krtani, głowy i szyi kluczowe znaczenie ma z kolei dostępność lekarzy laryngologów - wyliczają onkolodzy z Ochojca.

Tego wszystkiego brakuje na Ceglanej, która postawiła na okulistykę. Wątpliwości budzi nawet funkcjonujący przy UCK oddział radioterapii. Sprzęt, który się tam znajduje, nie należy do szpitala, ale jest - jak większość aparatury diagnostycznej - własnością prywatnej spółki NU-MED - mówią.

Kiedy nie wiadomo, o co chodzi...

Pacjenci podkreślają, że w Szpitalu w Ochojcu czują się komfortowo. Pytani o zalety tego oddziału wskazują przede wszystkim na wiedzę i doświadczenie kadry medycznej oraz „ludzkie” podejście do chorych.

- Tu nie jesteśmy traktowani jak kolejny ,,numer”, ale mamy własne imię i nazwisko - mówią.

- Każdy, kto trafia na ten oddział, od pierwszej do ostatniej wizyty, chodzi do jednego i tego samego onkologa. To budzi zaufanie chorego do lekarza, które jest kluczowe w powodzeniu każdej, a szczególnie tak trudnej terapii jak leczenie nowotworów - podkreślają pacjenci.

Choć gros chorych to pacjenci z regionu, są i tacy, którzy leczą się w Ochojcu dojeżdżając z odległych miejsc w Polsce. Bo ktoś im kiedyś polecił, przyjechali sprawdzić i... zostali na stałe.

Oddział Onkologii w Ochojcu działa od 2011 roku. Większość obecnie zatrudnionych tam lekarzy onkologów, z ordynator Mrochen-Domin na czele, tworzyło go od podstaw, z dumą patrząc, jak ich zaangażowanie przynosi wymierne efekty. Rosnące grono zadowolonych pacjentów, wysokie wskaźniki leczenia i przeżycia owocowały co roku wysokimi kontraktami z NFZ.

Oddział przy Ceglanej (choć młodszy o dwa lata i bardziej nowoczesny) takich wyników może tylko zazdrościć.

Po pierwsze: nie szkodzić

Nadzieja umiera ostatnia. Pacjenci i personel onkologii w Ochojcu upatrują jej w katowickim NFZ. To do niego należy ostateczna decyzja o ewentualnym połączeniu oddziałów. Czyje argumenty weźmie pod uwagę? Na nasze pytania w tej sprawie otrzymaliśmy jedynie zdawkową odpowiedź.

- Potwierdzam, że Śląski OW NFZ w Katowicach otrzymał korespondencję w tej sprawie. Obecnie trwa analiza formalno-prawna wniosku - odpowiedziała Małgorzata Doros, rzecznik prasowy Śląskiego OW NFZ w Katowicach.

Adam Sandauer, założyciel i honorowy przewodniczący Stowarzyszenia „Primum Non Nocere”, nie ma wątpliwości, że miarą jakości danej placówki służby zdrowia są zadowoleni pacjenci.

- Dlatego trzeba wspierać te szpitale i ośrodki, które mają wyniki i na które głosują chorzy, wybierając do leczenia ten, a nie inny ośrodek - mówi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!