Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pamiętamy: minął rok od katastrofy w kopalni CSM w Stonawie. Zginęło 13 górników, w tym 12 Polaków

Arkadiusz Biernat
Arkadiusz Biernat
Minął rok od wybuchu metanu w kopalni CSM w Stonawie. Zginęło 13 górników, w tym 12 Polaków
Minął rok od wybuchu metanu w kopalni CSM w Stonawie. Zginęło 13 górników, w tym 12 Polaków Arek Biernat
Zginęło 13 górników, w tym 12 Polaków, a 10 osób zostało rannych. Rok temu doszło do tragicznego w skutkach wybuchu metanu w kopalni CSM w czeskiej Stonawie. Po katastrofie ruszyła skomplikowana akcja ratunkowa i poszukiwawcza. Ostatnie ciała zdołano wydobyć dopiero pół roku później.

Kilka dni przed świętami Bożego Narodzenia. Czwartek, 20 grudnia 2018 roku, godz. 17.16. Niedaleko polskiej granicy w czeskiej kopalni CSM w Stonawie na głębokości blisko 800 metrów doszło do wybuchu metanu. Zginęło 13 górników - 12 Polaków i Czech. Dziesięć osób zostało rannych.

Była to największa liczba ofiar w polskim górnictwie od czasu tragedii w kopalni Halemba w Rudzie Śląskiej z 2006 roku, kiedy w wyniku wybuchu metanu zginęło 23 górników.

Wracamy do dramatycznych chwil sprzed roku.

Poszukiwani górnicy nie przeżyli wybuchu

Ze wstępnych ustaleń do zapłonu metanu, a w konsekwencji do wybuchu, doszło podczas urabiania przez kombajn ociosu ściany. Po wybuchu akcja poszukiwawcza musiała zostać wstrzymana z powodu pożaru i wysokiej temperatury w wyrobiskach, która dochodziła nawet do 200 stopni Celsjusza. Ratownicy budowali tamy ochronne z kilku stron wyrobiska. W rejon wypadku tłoczono azot, aby nie dopuścić do zwiększenia zagrożenia pożarowego i wybuchowego związanego z obecnością metanu.

20 grudnia, w czwartek, o godzinie 17:16 w czeskiej kopalni ČSM w Karwinie , na głębokości blisko 900 metrów dochodzi do zapłonu metanu. Pierwsze doniesienia są mało optymistyczne. Czytaj dalej co działo się w Karwinie >>> NA ŻYWO: KATASTROFA W KOPALNI W KARWINIE

Katastrofa w Karwinie godzina po godzinie. Co się wydarzyło?...

Czeskie służby od początku informowały, że nie ma możliwości, by górnicy, którzy zostali na dole, mieli szansę na przeżycie. Zaraz po tragedii na powierzchnię wydobyto ciało jednej osoby. W ciągu kilku następnych dni kolejne trzy. Górnicy, którzy zginęli, mieli od 25 do 53 lat. Większość była zatrudniona przez jastrzębską firmę Alpex. Pochodzili z Zabrza, Chałupek, Gliwic, Jastrzębia-Zdroju, Goleszowa, Cieszyna, Mysłowic, powiatu będzińskiego i województw: kujawsko-pomorskiego, świętokrzyskiego i wielkopolskiego.

- Ratownicy, w tym oddziały z Bytomia, są na dole. Zanim jednak przejdą do odnajdywania ciał, sami muszą zatroszczyć się o swoje bezpieczeństwo. Na dole panuje bardzo wysoka temperatura, ponad 200 stopni. Wysokie są również stężenia metanu. Ratownicy wtłaczają azot, który pozwoli je obniżyć – mówił tuż po wypadku Ivo Čelechovský, rzecznik prasowy kopalni w Stonawie.

Od początku było jasne, że akcja poszukiwawcza może potrwać kilka miesięcy.

„Zginęli nasi koledzy”

21 grudnia, tuż po godz. 10 przed wejściem do kopalni CSM w Stonawie pojawiło się dwóch czeskich górników. Zapalili 13 zniczy symbolizujących 13 ofiar katastrofy.

- To wielka tragedia dla nas wszystkich pracujących w kopalni. Nie jest ważne, czy zginęli Czesi, Polacy czy Ukraińcy. Dzisiaj wszyscy jesteśmy razem. Nie znałem osobiście tych górników, ale tragedia wstrząsnęła mną dogłębnie - powiedział drżącym głosem Radomir Marton. Pod kopalnię przychodzili też okoliczni mieszkańcy, rodziny górników. Zapalali znicze, zostawiali kwiaty, modlili się i w ciszy oddawali cześć ofiarom.

- To moi koledzy. Znałem ich. Wszyscy mieli rodziny. Miałem ich zaprosić na pożegnanie, bo wykryto u mnie pylicę i idę na rentę. Gdyby nie to, byłbym z nimi tam na dole - przyznał Grzegorz Wierzbicki, były przodowy oddziału górników, którzy zginęli pod ziemią w Stonawie.

Na miejscu był również premier Mateusz Morawiecki. W związku ze śmiercią 12 rodaków, niedzielę 23 grudnia w całej Polsce ogłoszono Dniem Żałoby Narodowej.

W środę, 10 kwietnia, w kopalni CSM w Stonawie przedstawiono plan akcji wydobycia na powierzchnię dziewięciu polskich górników

Wybuch metanu w kopalni CSM w Stonawie. Ratownicy schodzą po...

Skomplikowana i długa akcja poszukiwawcza

Po wybuchu metanu w ciągu kilku dni na powierzchnię udało się wydostać jedynie cztery ciała. Dziewięć pozostało pod ziemią. Wszystko przez m.in. wysokie stężenie metanu i trwający pożar. Dopiero w kwietniu 2019 roku warunki pozwoliły na to, aby kontynuować akcję poszukiwawczą.

Teren objęty wybuchem metanu miał długość około 4,8 tys. m. Po tzw. zejściu kontrolnym i przewietrzeniu chodników ratownicy w specjalnych aparatach, umożliwiających im czterogodzinną pracę w trudnych warunkach, ruszyli w rejon, gdzie znajdowali się górnicy. W akcję zaangażowanych było 500 osób.

- Za pierwszą tamą w rejonie przodka znajdują się ciała pięciu osób - mówił Karel Blahut, kierownik kopalni CSM w Stonawie. - Tych zmarłych chcemy wydobyć w pierwszej kolejności. Jeśli warunki pozwolą, może to się udać jeszcze pod koniec kwietnia lub na początku maja. Ich ciała znajdują się około 250 m za tamą. Ciała pozostałych czterech górników są w ścianie przy kombajnie. Do nich dzieli nas około 500 metrów. Wydobycie ich może potrwać do połowy maja. Podkreślam, że wszystko zależy od warunków panujących na dole – tłumaczył wówczas Karel Blahut.

W kwietniu i maju 2019 dotarto do wszystkich zmarłych. W dniach 11-12 maja wydobyte zostały ciała ostatnich czterech ofiar – górników. Traumę rodzin pogłębiał fakt, że z uwagi na stan ciał zmarłych niezbędne było przeprowadzenie badań identyfikacyjnych DNA.

Rodziny otrzymały odszkodowania od czeskiej i polskiej strony. Przysługiwały im również renty, a wdowom pracę zaoferowała Jastrzębska Spółka Węglowa.

Przyczyny katastrofy wyjaśniają śledczy

Prokuratura Okręgowa w Gliwicach i Prokuratura w Karwinie prowadzą śledztwo w sprawie wypadku. Postępowanie dotyczy nieumyślnego sprowadzenia niebezpieczeństwa zdarzenia w postaci pożaru oraz gwałtownego wyzwolenia energii związanego z wybuchem metanu, zagrażającego życiu i zdrowiu wielu osób.

Powołano też Międzynarodowy Zespół Śledczy z Polski i Czech. - Będziemy wymieniać się doświadczeniami, dokumentami, protokołami przeprowadzonych czynności – tłumaczyła Prokuratura Okręgowa w Gliwicach.

- Będzie o tyle prościej, że w sytuacji gdy powstaje Międzynarodowy Zespół Śledczy nie dublujemy czynności procesowych, czyli nie powtarzamy tych, które zostały przeprowadzone w Czechach. Tylko wymieniamy się doświadczeniami, dokumentami, protokołami z przeprowadzonych czynności. Te wykonane w Czechach, strona czeska przekaże nam, a strona polska przekaże te wykonane w Polsce – podkreślali śledczy. Dzięki porozumieniu prokuratorzy z polskiej części zespołu mogli brać udział w czynnościach na terenie Czech, np. przy oględzinach ciał, a także sekcji zwłok. Na wyniki śledztwa wciąż czekamy.

Wybuch metanu w kopalni w Karwinie. Zginęli Polacy. Na miejsce wybuchu przyjechali ratownicy górniczy.

Wybuch metanu w kopalni ČSM w Karwinie. Morawiecki: Zginęło ...

Po katastrofie w czeskiej kopalni nie brakowało głosów krytykujących stan bezpieczeństwa w czeskiej kopalni CSM w Stonawie.

- Na mojej zmianie "wybiło" metan. Trzeba było zatrzymać pracę, a to nie podobało się przełożonym, bo liczą się tylko metry i tony. Dochodziło do zasłaniania czujników metanu. Pamiętam sytuację, kiedy jednego z moich ludzi próbowano wysłać do pracy przy wysokim stężeniu metanu. Poszedłem do sztygara i powiedziałem: nie możesz pracować w dozorze, bo przecież masz dbać o nasze bezpieczeństwo, a nie wysyłać nas do pracy w niebezpiecznych warunkach. Ten brygadzista zginął w tej katastrofie... - mówił dziennikarzom DZ jeden z górników.

Inni polscy górnicy pracujący w Stonawie też potwierdzali, że nie zawsze z należytą starannością podchodzono do kwestii bezpieczeństwa.

Ivo Čelechovský, rzecznik spółki OKD, do której należy kopalnia w Stonawie, zdecydowanie odpierał zarzuty. Zaprzeczył, jakoby dochodziło do celowego zakrywania czujników metanu. Podkreślił, że pod ziemią obowiązują bardzo surowe przepisy bezpieczeństwa dotyczące obecności metanu.

- Może się jednak zdarzyć, że w krótkim czasie w miejscu gromadzi się metan, który następnie eksploduje. Dokładne przyczyny muszą zostać zbadane przez wyznaczoną komisję– mówił wówczas Ivo Čelechovský.

Nie przegapcie

"Łza" symbolizuje ofiary tragedii

W rocznicę tragedii w parku w czeskiej Stonawie zaplanowano odsłonięcie pokaźnych rozmiarów posągu "Łzy" wykonanego w granicie. Obelisk powstał już w 2014 r. podczas międzynarodowego sympozjum rzeźbiarskiego w polskim Strzegomiu jako kropla symbolizująca prapoczątek wszelkiego życia.

Po tragedii pojawił się pomysł, aby była "wieczna łza" symbolizująca największą górniczą tragedię w tej miejscowości. Przy niej w językach czeskim i polskim jest też tablica przypominająca o wydarzeniu.

Zobaczcie koniecznie

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera