Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pan z „zakładu energetycznego" bywa oszustem

Slawomir Bobbe
Handlowcy namawiający do zmiany umowy często podszywają się pod przedstawicieli największych spółek energetycznych.
Handlowcy namawiający do zmiany umowy często podszywają się pod przedstawicieli największych spółek energetycznych. Sławomir Kowalski
Podszywają się pod uznane spółki energetyczne, wprowadzają w błąd klientów ukrywając przed nimi prawdziwe koszty i wymyślają niestworzone rzeczy, byleby przekonać ich do podpisania nowej umowy. To energetyczne oszustwo.

– Otrzymujemy wiele sygnałów od klientów o nierzetelnych przedstawicielach handlowych. Pukają oni do drzwi wielu osób, sugerując, że działają w imieniu Enei lub w porozumieniu z nami. Wykorzystują to, że dla wielu osób określenia typu „pan z energetyki", „z elektrowni" lub „z zakładu energetycznego" kojarzą się jednoznacznie z naszą firmą. Tymczasem akwizytorzy ci zwykle reprezentują zupełnie inne firmy, które w żaden sposób nie są związane z Eneą i namawiają do zmiany sprzedawcy energii – a więc podpisania nowej umowy, na nowych warunkach i z innym podmiotem.

Problem nieuczciwych sprzedawców nie dotyczy tylko Enei, ale wszystkich renomowanych firm energetycznych w Polsce – ostrzega Berenika Ratajczak z biura prasowego spółki.

Oszustwo energetyczne – metody

Klasycznym trikiem stosowanym przez nieuczciwych handlowców jest prośba o pokazanie dotychczasowego rachunku za prąd i pytanie, czy właściciel mieszkania nie chciałby płacić mniej. To właściwie pytanie retoryczne – każdy chciałby płacić mniej. Handlowiec szybko więc porównuje stary rachunek z rachunkiem, który klient otrzymałby, gdyby skorzystał z oferty firmy „x". Często jednak pokazywana jest zaledwie część potencjalnych kosztów (zwykle klienci mają podpisane umowy kompleksowe tzn., że jedna spółka dostarcza energię i ją produkuje), a bywa, że akwizytor pokazuje tylko jedną część umowy.

Niekiedy wymusza się i uzasadnia konieczność podpisania umowy kuriozalnymi przyczynami – takimi jak zmiana siedziby spółki, konieczność wymiany liczników, aktualizacja bazy danych klientów. W najgorszej sytuacji są ci klienci, którzy podpiszą nowe zobowiązanie nie wczytując się w zapisy umów. To wielki błąd, który może drogo ich kosztować. Zwykle, to co najważniejsze w umowie, wydrukowane jest drobnym druczkiem. Może się okazać, że ktoś bierze na siebie jeszcze dodatkowe ubezpieczenie, zgadza się na potężne kary umowne gdy zerwie wcześniej współpracę z firmą albo decyduje się inne płatne usługi.

– Oczywiście na rynku sprzedaży energii panuje konkurencja i każdy ma prawo wybrać najkorzystniejszą dla siebie ofertę. Ważne jest jednak, żeby klienci działali w pełnej świadomości tego na co się decydują. Dlatego należy zawsze zapytać pojawiającego się w naszym domu przedstawiciela handlowego o dokładną nazwę firmy, którą reprezentuje, a w razie potrzeby sprawdzić jego identyfikator. Czytajmy umowy, które chcemy podpisać, pytajmy o wszystko, co jest dla nas niejasne. Zwłaszcza o dodatkowe koszty, płatne usługi i kary umowne. Wszystko to będzie miało wpływ na końcową wysokość naszego rachunku. Sprzedawca ma obowiązek precyzyjnie nam te rzeczy opisać i wyliczyć. Zawsze należy pytać o wszystkie koszty oferty, w tym przede wszystkim koszty dostawy (dystrybucji) energii oraz jakie są koszty wypowiedzenia umowy w trakcie jej trwania i jak długo trwają warunki promocyjne (zdarza się, że tylko przez kilka miesięcy) – podkreśla Berenika Ratajczak.

Jak nie dać się naciągnąć oszustowi?

Grupa Energa przygotowała nawet poradnik dla klientów, który ma pomoc im w uniknięciu energetycznego oszustwa. Stosowanie zaledwie kilku podstawowych zasad pozwala uniknąć problemów, a nawet gdy padnie się ofiarą nieuczciwego handlowca – bezboleśnie z nowej umowy się wycofać. Jeśli jest chociaż najmniejsza wątpliwość co do tożsamości handlowca, trzeba go zweryfikować w firmie, którą ma reprezentować (zwłaszcza jeśli podaje się za przedstawiciela dotychczasowej firmy energetycznej).

Akwizytor musi cierpliwie wyjaśnić wszystkie wątpliwości związane z umową, nie może też naciskać na podpis pod pretekstem braku czasu. Co więcej, nie powinno stanowić problemu pozostawienie umowy niepodpisanej do czasu, gdy właściciel mieszkania nie skontaktuje się z zaufaną osobą i nie skonsultuje z nią przedstawionych propozycji (osoby starsze powinny zawsze poprosić o wsparcie kogoś z rodziny). Warto również pamiętać, że sprzedawca musi mieć dwa egzemplarze umowy – jedną podpisaną zabiera, drugą zostawia klientowi. Co więcej, powinien również pozostawić formularz rozwiązania umowy. I właśnie z tego formularza można skorzystać (choć można to również zrobić w innej formie) gdy ktoś rozmyśli się i będzie chciał rozwiązać niedawno podpisaną umowę. Może to zrobić – nie podając nawet uzasadnienia – w ciągu 14 dni od daty jej podpisania.

Istnieje również możliwość rozwiązania umowy bez konsekwencji po tym terminie, o ile w czasie podpisywania umowy klient został wprowadzony w błąd. Najwięksi operatorzy próbują się dowiedzieć, dlaczego ich dotychczasowi klienci wypowiedzieli im umowy i kontaktują się z nimi. Przy tej okazji często okazuje się, że... firmę zmienili nie zdając sobie z tego sprawy. Przedstawiciele spółek podpowiedzą wtedy, w jaki sposób wrócić na łono „macierzystych" dostawców.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Pan z „zakładu energetycznego" bywa oszustem - RegioDom.pl