Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Panorama", czyli nasz śląski "Vogue"

Magdalena Nowacka-Goik
Ślązaczki w latach 70. przeglądały kąciki mody w wydawanej w Katowicach "Panoramie", tworzone przez Werę Sztabową
Ślązaczki w latach 70. przeglądały kąciki mody w wydawanej w Katowicach "Panoramie", tworzone przez Werę Sztabową arc. Panorama Śląska
O tym, że śląska "Panorama" kształtowała modę lat siedemdziesiątych, co nosiło się wtedy na ulicach Katowic i okolic, jak krawcowe z Opery Śląskiej wypełniały lukę rodzimych stylistów, a także o tym, czy młodzi projektanci z naszego regionu radzą sobie w kraju i wielkim świecie oraz co ich dziś inspiruje, pisze Magdalena Nowacka-Goik

Ma ją Paryż, ma stolica, czemu nie ma mieć "swojej" Śląsk? A mowa jest o modzie. Jak ubierały się Ślązaczki i Ślązacy w latach 70.? Skąd czerpali wzorce? Czy projektanci z naszego regionu mają powody do kompleksów? I czy w ogóle Śląsk jest modny?

Zamiast "Vogue'a" "Panorama"

- Ślązaczki zawsze lubiły nadążać za trendami w modzie i zawsze ubierały się naprawdę ładnie - mówi Małgorzata Groniewska, Ślązaczka z krwi i kości, która w latach 70. była modelką. - Umiały wyłapać z lawiny nowości to, co ciekawe, skopiować i ze starych rzeczy robić przeróbki. Było nam oczywiście trudniej niż np. mieszkankom Warszawy, ale pomysłów nam nie brakowało. Jak był problem z ładnym ciuchem, to starałyśmy się zadać szyku, dodając choćby oryginalne korale czy kolorową apaszkę. I chociaż trudno byłoby wtedy szukać u nas projektantów mody, to nie oznacza, że nie było zdolnych i twórczych ludzi - podkreśla. A że nie miało się dostępu do "Vogue'a"? Była za to "Panorama" . W czasach PRL jedeny tego typu ogólnopolski kolorowy tygodnik wydawany w Katowicach. Każdy numer Polki czytały z wypiekami na twarzy. Panie w szczególności rubrykę mody, prowadzoną przez Werę Sztabową.

- Dopóki nie dotarłam do jej artykułów, moda lat 70., także na Śląsku, kojarzyła mi się głównie z typowo hipisowskim stylem, spodniami dzwonami i w zasadzie tyle - przyznaje Dagmara Gdala, autorka prelekcji "Lata 70. - modna moda na podstawie czasopisma "Panorama", którą przygotowała specjalnie w ramach projektu Modny Śląsk 2012. Dagmara pochodzi z Rudy Śląskiej i prowadzi modowy blog. - Po przeczytaniu 550 artykułów i przejrzeniu zdjęć stwierdziłam, że to prawdziwa encyklopedia mody, która była największą inspiracją dla Ślązaczek, kształtowała ich gust i pozwalała być modną - podkreśla. W co ubierały się wtedy Ślązaczki, co ściągały patrząc na wzorce z "Panoramy Śląskiej"? - Na pewno szmizjerki, sukienki z mocno podkreśloną talią, torby konduktorki, baskinki, sukienki z dekoltami podobnymi do tych, jakie były w męskich podkoszulkach - wylicza Dagmara. Początek lat 70. to także szorty, za noszenie których (o czym też można było się dowiedzieć z modnej rubryki) mężowie grozili żonom rozwodem! No i w latach 70. zaczęło być naprawdę kolorowo!

- Oniemiałam, czytając, ile było wtedy określeń na kolory w modzie - mówi Dagmara. Na pewno jednak królowała u nas na ulicach czerwień, biel i granat. Pojawiały się czasem ostre turkusy, butelkowa czy przyżółcona zieleń, kolory młodego groszku i bordo. Trochę odcieni beżowych. Tak, właśnie tak barwnie nosiły się mieszkanki naszego regionu 40 lat temu. Mimo że to Śląsk (a może właśnie dlatego, na przekór?) dużą popularnością cieszył się styl marynarski. Hitem były sukienki czy bluzki w kotwice i żaglówki. A także kwieciste tuniki, ręcznie wyrabiane bransoletki , duże okulary, kamizelki - dziergane lub futrzaste i bananowe spódnice.

Skarbek, Moda Polska i bazar

- Wera miała świadomość, że na Śląsku kobiety nie mają dostępu ani do wyjątkowych materiałów, ani projektantów. I radziła, jak zrobić coś z niczego - dodaje Dagmara. Potwierdza to Małgorzata, która sama kiedyś pojawiła się w tej rubryce, a nawet na okładce "Panoramy". - Wiedząc już, co może być modne, wyruszałyśmy na poszukiwania. Oczywiście do Mody Polskiej, która była w Katowicach (ale także w Sosnowcu - przyp. red.) czy Telimeny albo Peweksu - wspomina. Ale cuda można było wypatrzeć też na bazarze katowickim przy ul. Sokolskiej (obecnie jest tam hotel Angelo) - tam kupiła superdżinsy. No i oczywiście chodziło się na działy odzieżowe do Skarbka i Zenitu (było trochę taniej).

Stylizacja na własną rękę

A co z projektantami? Małgosia miała to szczęście, że pracowała później w Operze Śląskiej. Tamtejsze krawcowe to były artystki. Z ciuchów, które dostawało się w zagranicznych paczkach, robiły prawdziwe cuda. - Z dwóch czy trzech bawełnianych zagranicznych halek uszyły mi sukienkę - opowiada Małgorzata. A te sukienki, kwieciste, eksponujące wąską talię, rozszerzane od pasa, można byłoby wyjąć z szafy także i dzisiaj. Bo znowu są modne. Małgorzata pamięta też z tamtych czasów ukochane golfiki i koszule z "Wólczanki". A że kobieta ze Śląska jest zaradna, to nawet ze średnio modnej rzeczy robiła hit. - Pamiętam kupiony w Modzie Polskiej sweterek. Taki siatkowany, pod którym prześwitywała bielizna. Ale koniecznie trzeba było mieć rozciągnięty, najlepiej o kilka numerów za duży, tylko taki był modny - opowiada Małgosia.

Problem w tym, że sweterek był dokładnie w jej rozmiarze. Wyprała go więc i pinezkami przypięła do stolnicy! Rozciągnął się pięknie, a koleżanki pękały z zazdrości. - Generalnie łatwo nie było, bo większość tego, co projektowano i szyto w polskich domach mody, szło na eksport, my byliśmy zasypywani albo szaroburymi ubraniami, albo takimi w iście komiksowych kolorach - mówi Dagmara. Ale i tak lata 70. to był styl i szyk. Psuć zaczęło się pod koniec. - Moda Polska zaczęła iść bardziej w kosmetyki, rok 1978 to już miszmasz, błyszczące, aksamitne stroje, przemieszane z wzorami w panterki - opowiada Dagmara. Później było jeszcze gorzej, kiedy pojawiły się koszmarne tureckie sweterki. I Ślązaczki, a także Ślązacy, przez moment ulegli tej obciachowej modzie. Ale tylko przez moment.

Ossoliński i reszta

Teraz, nie dość, że mamy już dostęp do "Vogue'a" i setki czasopism z modą, to mamy też już coraz więcej projektantów, stylistów i kreatorów mody, którzy urodzili się i wychowali właśnie tu, na Śląsku. A są znani nie tylko u nas. Tak jak projektant Tomek Ossoliński czy tyszanka, modelka, stylistka i projektantka Joanna Horodyńska, czy Ilona Kanclerz, projektantka z Katowic, pomysłodawczyni i organizatorka projektu Modny Śląsk. O to ona właśnie, modą zajmując się od dwudziestu lat, pokazuje tę modę i integruje środowisko śląskich projektantów.

- Jest mi bliska i moda, i Śląsk, tak więc od początku chciałam te rzeczy połączyć. Nasi projektanci świetnie sobie radzą w wielkim świecie, nie mają kompleksów z tego powodu, iż pochodzą właśnie z naszego regionu. A i u nas nie brakuje szkół, które kształcą przyszłych twórców mody i stylistów na naprawdę dobrym poziomie, jak np. Wyższa Szkoła Techniczna w Katowicach z kierunkiem wzornictwo - wylicza.
O tym, że naprawdę tak jest, świadczą choćby sukcesy zabrzanki Karoliny Gerlich oraz dwóch gliwiczanek - Oli Bajer i Eli Chodorowskiej. Absolwentki zabrzańskiego plastyka swoje kolekcje prezentują na Fashion Week Poland w Łodzi, najważniejszej imprezie modowej w kraju.

- Nie mamy kompleksu wobec projektantów ze stolicy - śmieje się Ela. - Na pewno jednak, tego nie da się ukryć, my, projektantki ze Śląska, trzymamy się razem - mówi. To, że wszystkie są absolwentkami zabrzańskiej szkoły, mówi wiele. - To przykład, że szkoła na Śląsku jest naprawdę na dobrym poziomie i daje solidne wykształcenie - podkreśla Ela. Czy dziewczyny inspirują się Śląskiem w swoich projektach? Trudno powiedzieć. Chociaż kolekcja Oli Bajer została zainspirowana ulotnością takiej materii, jaką jest dym. A czego jak czego, ale dymu u nas nie brakuje...

Modny Śląsk w 2012 roku

Ilona Kanclerz podkreśla, że dzisiaj, mimo upływu czasu, tego rodzaju promocje mody są nadal potrzebne, bo mimo silnego parcia, śląska moda i kultura wciąż są potrzebne. A w jakich kolorach i stylach widzi swój region? - Chyba najbardziej charakterystyczny jest zestaw czerwonego z granatowym albo zielonego z granatowym i czerwonym. Także królewski błękit, który jest zresztą w naszym godle - wylicza. A czarny? Przecież to kolor węgla... - Mamy oczywiście sezony, kiedy kobiety, także u nas, kochają najbardziej czerń - śmieje się Ilona Kanclerz. A poza kolorami? - Obserwuję dwa ciekawe nurty, związane z trochę stereotypowo postrzeganym "wyjściem do kościoła". Pierwszy jest taki, że nasza młodzież, zwłaszcza z mniejszych miast, nie przebiera się bardziej wyjątkowo, idąc do kościoła w tę świąteczną niedzielę. Drugi, obserwowany zwłaszcza na Śląsku południowym, to moda na ubieranie się na mszę w stylizowane, regionalne stroje - opowiada.

Możesz dowiedzieć się więcej: Zarejestruj się w DZIENNIKZACHODNI.PL/PIANO



*Pamietacie zabawki z PRL? ZOBACZCIE ZDJĘCIA
*Gdzie jeździliśmy kiedyś na weekend? ZOBACZ ZDJĘCIA ARCHIWALNE
*KONKURS FOTOLATO 2012: Przyślij zdjęcia, zgarnij nagrody!

Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!