Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Paweł Smolorz Śląskie sprawy: Pięć drinków i jesteś w raju

Paweł Smolorz
Paweł Smolorz
Paweł Smolorz ARC DZ
Pewien proboszcz z Bawarii, postanowił zorganizować „rekolekcje przy łyskaczu”. Spotkał się ze zrozumieniem lokalnej społeczności płci męskiej, która wcześniej niespecjalnie była zainteresowana tradycyjną ewangelizacją. Teraz na farze ma komplet.

Plan jest taki; uczestnicy będą degustować pięć gatunków whisky. W czasie degustacji czterech gatunków, panowie mają szansę prowadzić rozważania, zaś ostatnie szklaneczki złocistego napoju mają zostać poddane degustacji w milczeniu. Cel – refleksja nad życiem. Wszak whisky – anglosaski skarb – w języku gaelickim oznacza wodę życia (uisge beatha).

Przyznaję, jestem wielbicielem – żeby się nie przechwalać, że znawcą - tego typu ewangelizacji. A proboszcz z Bawarii, nie jest pionierem. U mnie jednak, z uwagi na szerokość geograficzną i klimat, wygląda to nieco inaczej.

Pierwsza szklaneczka z odrobiną lodu (whisky wyższej półki wedle możliwości bajtlika); wprowadza w stan ogólnego rozluźnienia, puszcza ból w krzyżu i nie przestaje mi przeszkadzać owerol mojej żony, ewangelizującej się tuż obok. (Żony w to nie wciągajcie, mnie się niestety udało, przez co płacę podwójnie, i tkwię w degustacyjnej wspólnocie majątkowej).

Przy drugiej szklaneczce (nieco gorsza może być) - w celu spotęgowania doznań włączam (po polsku „włanczam”) „Dziennik Telewizyjny”. I wsłuchuję się w totemiczny przekaz Danusi. Zachłannie kontempluję pasek za paskiem, wsłuchuję się w barytony dziennikarskich Magic Johnsonów: „Polska obrońcą cywilizacji łacińskiej”, „Bezpieczna, nowoczesna, stojąca na węglu Polska miażdży zacofane niemieckie wiatraki”, „Upada imperium komunistów i złodziei, panika w obozie tak zwanych elit.”, „Prezydent podpisuje, nadzwyczajna kasta w panice!”. I przy trzeciej szklaneczce już wiem, że żyje w kraju marzeń; a to dopiero początek, bo jeszcze przynajmniej pięć lat; wystarczy, już nie trzeba będzie się ewangelizować - no bo na co ewangelizować się w raju. Kraju- raju.

Trzecią szklaneczkę wypijam wolniej. Już wiem, że Bóg i opaczność czuwa. Jestem spokojniejszy. Złodzieje ( i komuniści) siedzą w więzieniach, Pan Vateusz, płaci za mnie rachunek z Taurona, w Narodowym Banku asystentki trzepią gelt prawie jak kanclerz w Bundestagu. Scenarzysta z „cedeefu” roboty nie dostanie nawet w „Trudnych sprawach”, tak jak „czerwona płachta” Agnieszka Holland. A i prawie się udało - całkiem na legalu, raz w roku - przyfandzolić tej, ewangelizującej się ze mną, uroczej pani w owerolu.

Kiedy pękła trzecia szklaneczka pora na czwartą. To już może być spokojnie zamrożony Golden Loch z Biedronki. Na tym etapie, wiem że nie tylko Bóg istnieje, ale też to, że jest z Polski, matkę ma z Częstochowy, że Polskę miłuje, i w Toruniu ma konto bankowe – gdybym chciał za to podziękować.

Piątą szklaneczkę – jak to robią w (zacofanej) Bawarii – piję już w milczeniu. Nawrócony.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Paweł Smolorz Śląskie sprawy: Pięć drinków i jesteś w raju - Dziennik Zachodni