Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pawelec: Nie troszczymy się o historyczny wizerunek

Prof. Tomasz Pawelec
arc
Życie na pograniczu zmusza do wyborów. Czasami bardzo trudnych. Złożoność śląskiego losu, jak i historii Polski nie są powszechnie znane. Czy da się wyciągać pozytywne nauki z klęsk? Z prof. Tomaszem Pawelcem, historykiem z Uniwersytetu Śląskiego, rozmawia Agata Pustułka

Znów słyszymy o polskich obozach śmierci. Tym razem od absolwenta Harvardu, a na dodatek prezydenta USA.
Tym bardziej musi boleć, że mówi to ktoś, od kogo najbardziej nie chcielibyśmy usłyszeć takich słów i na dodatek mówi w najbardziej niewygodnych okolicznościach, bo w chwili, gdy honorowany jest człowiek, który przekazał światu informacje o Zagładzie, a więc Jan Karski. Ale nie przeceniajmy wykształcenia prezydenta, dla którego sprawy naszej części Europy są marginesem, jakimś końcem świata, dalszym może niż Polinezja.

Dlaczego ten zwrot tak mocno wbił się w świadomość i jest wciąż powtarzany - mimo sprostowań - choćby wysyłanych przez polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych do amerykańskich gazet?
Powodów jest kilka. To na pewno kwestia niekompetencji wielu członków elit politycznych i kulturowych Zachodu, ale z drugiej strony, to także skutek naszego braku troski o historyczny wizerunek Polski. Jeśli chodzi o tę pierwszą sprawę, można dodać, że Amerykanie zawsze mało interesowali się Europą Środkową i Wschodnią, a w poszukiwaniu swojego dziedzictwa kierowali się przede wszystkim ku Wielkiej Brytanii czy Niemcom. W pewnym momencie modna stała się teoria, że dominującą rolę w powstaniu narodu amerykańskiego odegrał pierwiastek germański (!), zaś ten angielski był zaledwie ogniwem pośrednim. W momencie, gdy USA w czasie I wojny wsparły Ententę, moda na niemieckość wygasła. Z kolei w czasie II wojny i latach późniejszych na Polskę i cały nasz region spoglądano przez pryzmat Związku Sowieckiego, a teraz Rosji.

Od prezydenta USA powinniśmy jednak wymagać więcej.
Oczywiście! Prezydent Obama był przecież senatorem z Chicago, gdzie jest tak potężna Polonia. Z tego powodu trzeba wymagać od niego większej wrażliwości historycznej.

Niestety, nie mamy żadnej pewności, że nikt już tych bzdur nie będzie powtarzać.
No tak... Ale funkcjonowanie tego krzywdzącego sformułowania to także spadek po okresie komunizmu, gdy nie uczestniczyliśmy w dyskursie wolnego świata, bo nie mogliśmy uczestniczyć z przyczyn oczywistych. Ówczesnej władzy nie zależało na eksponowaniu złożonej polskiej historii. Mówili za nas inni - tak jak im było wygodnie. W dodatku dla niewykształconej osoby "polskie obozy" to kwestia lokalizacji geograficznej, taki skrót myślowy. Obozy powstały na terenie Polski, bo - z punktu widzenia Niemców - było to logistycznie najwygodniejsze. W zwalczaniu tego określenia nie pomagało też nazewnictwo. Przez długie lata muzeum w byłym hitlerowskim obozie Auschwitz-Birkenau oficjalnie zwano Państwowym Muzeum Oświęcim-Brzezinka, co sugerowało "polski" charakter obozu i było wygodne dla sprawców. Próby zmiany nazwy wywoływały międzynarodowe spięcia. Obowiązująca dziś nazwa, zawierająca niemieckie słowa, pomaga nam w forsowaniu prawdy, ustawia właściwiej historię.

Euro 2012 w Dzienniku Zachodnim SPORT, ZABAWA i...
SERWISY SPECJALNE DZIENNIKA ZACHODNIEGO
* WEŹ UDZIAŁ W PLEBISCYTACH:
CHUDNIESZ - WYGRYWASZ ZDROWIE
NAJSYMPATYCZNIEJSZY ZWIERZAK ŚLĄSKIEGO ZOO

Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera


* BUDYNEK JAK TITANIC? JEDNA Z NAJWIĘKSZYCH ZABRZAŃSKICH TAJEMNIC ODKRYTA [ZDJĘCIA + FILM]
* OSTATNI CASTING MISS ZAGŁĘBIA 2012 [ZOBACZ ZDJĘCIA!]

Dla mnie mówienie o polskich obozach jest równoznaczne z oskarżeniem o antysemityzm, wskazuje na współodpowiedzialność.
Może warto tu przypomnieć nieufność wobec przekazów Karskiego. Jeden z liderów pewnej amerykańskiej organizacji żydowskiej powiedział mu mniej więcej tak: nie zarzucamy panu mówienia nieprawdy, ale panu nie wierzymy. Część środowisk żydowskich zarzuca Polakom, że zrobili zbyt mało, by ratować Żydów w czasie wojny, a przecież największy procent Sprawiedliwych Wśród Narodów Świata stanowią Polacy. A ilu do tej pory nie doczekało się stosownego uhonorowania! Zresztą, dopiero w ostatnich latach podjęto systematyczne badania dokumentujące wysiłek i poświęcenie wielu naszych rodaków w tej sprawie.

Ale słowo "przepraszam" - za Jedwabne, za pogrom kielecki - tak łatwo przez usta wielu nie przechodzi. Nawet prezydent Lech Kaczyński był za stosunek do mordu w Jedwabnem besztany w Radiu Maryja…
Sprawa jest mniej oczywista niż przedstawił to w swojej książce "Sąsiedzi" Jan T. Gross. Sprawdzając jego dyskusyjne twierdzenia, wykazano, że mniejsza była licz-ba ofiar, za zbrodnią stały bardziej skomplikowane motywy, a współudział Niemców był w całej tragedii bardzo istotny. Ten mord był elementem programowej polityki Niemiec. Atakując Związek Sowiecki zaplanowano masowe pogromy na zajmowanych wschodnich ziemiach Rzeczpospolitej, zamierzając w tym celu wykorzystać resentymenty lokalnych społeczności w momencie przejścia jednej okupacji w drugą, czyli sowieckiej w niemiecką.

To nie resentymenty, ale antysemityzm!
Gdyby Polacy i Żydzi żyli w harmonii, do takiej sytuacji by nie doszło. Jednak nakręcała się spirala nienawiści i nieufności, związana z wypominaniem wzajemnych krzywd, w tym oskarżeniami o współpracę Żydów z okupantem sowieckim. Był więc proch, a iskrę na ten proch rzucili Niemcy. Gdy-by nie ten detonator, pewnie czas pozwoliłby złagodzić napięcia i dalej spokojnie żyć obok siebie. W czasie wojny, gdy dochodzi do rozpadu struktur społecznych, rządzą często demony. W okresie międzywojennym i w czasie wojny tak napięte pozostawały nie tylko stosunki polsko-żydowskie, ale też np. słowacko- węgierskie. Całe Bałkany wrzały. Konflikty etniczne rozsadzały wiele krajów.

Po latach znów w BBC, i to w związku z EURO 2012, widzimy film o polskim wiecznie żywym antysemityzmie.
Nie mówię, że tego antysemityzmu nie ma zupełnie, ale do polskiej historii przykładane są kalki, które często nie mają wiele wspólnego z prawdą. Szkoda, że w latach 90. tzw. polityka pamięci była marginalizowana i nie znalazła się w głównym nurcie opinii. Raczej starano się wychowywać nas, stosując politykę wstydu, uznając, że potrzebujemy lekcji pokory. To był błąd. Oczywiście, trzeba uczyć przyzwoitości, refleksyjnego stosunku do samych siebie i własnej przeszłości, ale dziś Polacy to naród o bardzo niskiej samoocenie, o obniżonym poczuciu wartości.

Euro 2012 w Dzienniku Zachodnim SPORT, ZABAWA i...
SERWISY SPECJALNE DZIENNIKA ZACHODNIEGO
* WEŹ UDZIAŁ W PLEBISCYTACH:
CHUDNIESZ - WYGRYWASZ ZDROWIE
NAJSYMPATYCZNIEJSZY ZWIERZAK ŚLĄSKIEGO ZOO

Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera


* BUDYNEK JAK TITANIC? JEDNA Z NAJWIĘKSZYCH ZABRZAŃSKICH TAJEMNIC ODKRYTA [ZDJĘCIA + FILM]
* OSTATNI CASTING MISS ZAGŁĘBIA 2012 [ZOBACZ ZDJĘCIA!]

Niemożliwe. Polska zawsze była Mesjaszem narodów, narodem wybranym.
Obserwacja zbiorowych postaw współczesnych Polaków oraz badania na ten temat mówią co innego. A zbiorowość o niskiej samoocenie, podobnie jak wątpiąca w swoją wartość jednostka, potrzebuje pozytywnego wzmocnienia. Niewątpliwie program polityki historycznej Lecha Kaczyńskiego był próbą w tym zakresie. Rozumiałem ją jako pokazywanie tych momentów z naszej przeszłości, z których możemy być dumni.

I o powstaniu warszawskim mówimy jako o naszym wielkim zwycięstwie moralnym. A ja mam dość zwycięstw moralnych. Chcę rzeczywistych. Skazanie na pewną śmierć takiego poety, jak Krzysztof Kamil Baczyński, było zbrodnią.
Co do Baczyńskiego - jak wielu z jego pokolenia - ochotniczo wstąpił do podziemia i jako żołnierz AK wraz z innymi stanął do walki. Generalnie z porażki czy klęski też trzeba umieć wynieść pozytywną lekcję. Przeszłości nie jesteśmy w stanie zmienić. Kiedyś, tak jak oceniamy dziś powstanie warszawskie, oceniano powstanie styczniowe, a z perspektywy czasu rozumiemy, że odegrało ogromną rolę, bo doprowadziło do powstania nowoczesnego narodu. Z kolei powstanie warszawskie np. wydatnie opóźniło marsz wojsk rosyjskich i może dzięki temu w ogóle ostała się niekomunistyczna Europa Zachodnia.

Tylko że znów stało się to naszym kosztem!
Ale teraz wreszcie z tego korzystamy. Cóż, jesteśmy źle położeni. Geopolityka jest bezlitosna. Nie chcę być ani adwokatem, ani oskarżycielem powstania. W tym splocie tragicznych wydarzeń trzeba jednak szukać wartości zasługujących na afirmację. To patriotyzm dowódców, bohaterstwo żołnierzy i poświęcenie mieszkańców. Trzeba też wyciągać naukę z błędów.

Mówimy o polityce pamięci. Mam obawy, że zbytnie podnoszenie naszego morale może nas wprowadzić na ścieżki nacjonalizmu.
Bierzmy przykład z Amerykanów, Francuzów, Niemców. Ich o nacjonalizm się nie oskarża. Myślę o takiej promocji historii, która doprowadzi do integracji Polaków wokół wspólnych wartości. Mam nadzieję, że uda się odrobić zaniedbania wynikające z czasów komunizmu.

Gdy słyszę o polskich obozach śmierci, myślę też o naszym śląskim podwórku, o tym, że regionalna historia też oparta jest na krzywdzących stereotypach.
Złożoność śląskiego losu nie jest powszechnie znana, zaś idea regionalizowania historii - nowa. W Polsce obowiązuje wykładnia historii z punktu widzenia kongresówki traktowanej jako "narodowa przeciętna". Tymczasem inaczej interpretujemy zdarzenia na Ziemiach Zachodnich, a jeszcze inaczej na Kresach. Oba punkty widzenia przez lata były skazane na milczenie. Uważam, że śląskie doświadczenie wpisuje się w bogactwo i złożoność polskiej historii.

Łatwo jednak rzuca się oskarżenia zarówno o separatyzm, jak i antyśląskość.
Idea separatyzmu wybuchła tylko raz w okresie plebiscytu i szybko zgasła. Teraz dopiero pojawiła się znowu wraz z RAŚ. To niezrozumienie Śląska to spuścizna związana z okresem II wojny. Służba w Wehrmachcie, wpisywanie na
volkslistę nie pasowało do wizerunku Polaka - ofiary Niemców. Ocena tych zachowań wynika zaś z niewiedzy, bo przecież rząd na wygnaniu czy duchowieństwo rozumiejąc miejscowe warunki, akceptowało wpisywanie się na volkslistę. I znów, gdyby nie było komunizmu, postawy te zostałyby wytłumaczone i "rozgrzeszone". Poza wszystkim życie na pograniczu zmusza do wyborów. Zwykle bardzo trudnych. Trzeba jednak pamiętać, że w latach 1919-1921 bardzo wielu Ślązaków dokonało wyboru za Polską i o nią walczyło.

Czy RAŚ zdominował dziś naszą lokalną politykę pamięci?
Jeśli szef tego ugrupowania ma mandat na prowadzenie polityki kulturalnej w zarządzie województwa, to jasna sprawa, że można spodziewać się, iż ta polityka będzie mieć instytucjonalne wsparcie. Nie jest to uczciwe wobec przeszłości i przyszłości regionu.

Polityka pamięci Lecha Kaczyńskiego też służyła PiS-owi.
Nie oceniałem tak intencji prezydenta Kaczyńskiego. Uważam, że chodziło o treści, które powinny stać ponad politycznym sporem.

*Prof. Pawelec, wspólnie z dr Dorotą Malczewską-Pawelec, opublikował książkę "Rewolucja w pamięci historycznej" (Kraków, 2011).


Euro 2012 w Dzienniku Zachodnim SPORT, ZABAWA i...
SERWISY SPECJALNE DZIENNIKA ZACHODNIEGO
* WEŹ UDZIAŁ W PLEBISCYTACH:
CHUDNIESZ - WYGRYWASZ ZDROWIE
NAJSYMPATYCZNIEJSZY ZWIERZAK ŚLĄSKIEGO ZOO

Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera


* BUDYNEK JAK TITANIC? JEDNA Z NAJWIĘKSZYCH ZABRZAŃSKICH TAJEMNIC ODKRYTA [ZDJĘCIA + FILM]
* OSTATNI CASTING MISS ZAGŁĘBIA 2012 [ZOBACZ ZDJĘCIA!]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!