Piłkarze Lecha Poznań po raz piąty w historii wywalczyli Puchar Polski. We wtorkowym finale Remes PP "Kolejorz" pokonał Ruch i nie tylko zapewnił sobie grę w europejskich pucharach, ale w nagrodę dostał także 300 tys. zł premii. Dla chorzowian Stadion Śląski znów okazał się pechowy. "Niebiescy" po raz piąty grali finał PP na tym obiekcie i po raz piąty zeszli z boiska pokonani.
We wtorkowym meczu w składzie Lecha zagrało aż ośmiu obcokrajowców. O Puchar Polski walczyło dwóch Serbów, Jamajczyk, Kolumbijczyk, Bośniak, Chorwat i Macedończyk. Faworyzowani poznaniacy od początku ruszyli do natarcia. Goście z Wielkopolski mieli w pierwszej połowie przewagę, lecz ich akcje pod bramką Ruchu były zbyt koronkowe. Świetną sytuację zaprzepaścił Hernan Rengifo, który w 20 minucie stojąc 14 m od bramki "niebieskich" zbyt długo zwlekał z oddaniem strzału. Kibicom Ruchu jeszcze mocniej serca zabiły chwilę później, kiedy w polu karnym przewrócił się Tomasz Bandrowski. Sędzia Tomasz Mikulski zamiast karnego odgwizdał jednak rzut wolny dla Ruchu, a pomocnika Lecha ukarał żółtą kartką.
Chorzowianie starali się grać uważnie w obronie, a swojej szansy szukali w kontratakach. Po takiej właśnie akcji Marcina Nowackiego głową strzelał Remigiusz Jezierski, lecz chybił celu. "Niebiescy" nie potrafili jednak dłużej utrzymać się przy piłce, a w ich atakach brakowało dokładności oraz akcji oskrzydlających, które były ostatnio ich najsilniejszą bronią.
Po przerwie poznaniacy w końcu udokumentowali swoją przewagę bramką. Jej autorem był Sławomir Peszko, który wykorzystał podanie Rengifo i uderzeniem z 12 m pokonał Krzysztofa Pilarza. Lech poszedł za ciosem i niewiele brakowało, aby kilka minut potem kolejne gole zdobyli Rengifo i Manuel Arboleda.
Ruch, mimo wprowadzania przez na murawę kolejnych napastników, nie był w stanie odrobić strat. Najbliższy szczęścia był Tomasz Brzyski, który 3 maja w meczu ligowym pokonał bramkarza Lecha. Tym razem jednak w bramce poznaniaków stał nie Krzysztof Kotorowski, ale Ivan Turina i Chorwat zdołał obronić kąśliwy strzał z wolnego popularnego "Brzytwy".
Chorzowianie doznali pierwszej porażki pod wodzą trenera Waldemara Fornalika i wciąż nie wygrali w tym roku meczu na Stadionie Śląskim. "Niebiescy" nie zdobyli PP, ale wciąż mają szansę na grę w Lidze Europejskiej, która zastąpi w przyszłym sezonie Puchar UEFA. Aby jednak tak się stało Lech musiałby zostać mistrzem Polski. Z 200 tys. zł, które Ruch zarobił grając w PP czekający na zaległe wypłaty zawodnicy dostaną połowę.
W czasie meczu doszło do zamieszek na trybunach. Chuligani zaatakowali ochroniarzy. Kilkunastu ochroniarzy zostało poturbowanych. Potem doszło do bójki między pseudokibicami. Policja użyła broni gładkolufowej.