PGG chce przejąć złoża węgla od likwidowanej kopalni Makoszowy

- W kontekście przygotowywanej strategii Polskiej Grupy Górniczej, w tym strategii produkcyjnej, analizujemy wszystkie złoża, które mogą być dostępne dla naszych kopalń. Rozważamy również złoże kopalni Makoszowy - mówił w poniedziałkowej rozmowie z Marcinem Zasadą w Radiu Piekary - Tomasz Rogala, prezes PGG.

- Teraz powstaje pytanie czy byłoby ono bardziej dostępne od strony Bielszowic czy od Sośnicy. Na chwilę obecną myślimy, że raczej to pierwsze - dodawał.

Chodzi o złoża węgla likwidowanej kopalni z Zabrza. Co ciekawe, gdyby PGG przejęła część złóż Makoszów, można by powiedzieć, że wróciłyby do macierzy. Dlaczego? Do maja 2015 roku kopalnia ta należała do Kompanii Węglowej, czyli... poprzedniczki PGG.

Przypomnijmy: Makoszowy w połowie 2015 roku zostały oddzielone od kopalni Sośnica i trafiły do Spółki Restrukturyzacji Kopalń. Tam - zgodnie ze składanymi obietnicami - miały czekać na inwestora, który przyjdzie jej na ratunek. Ten jednak - mimo podpisanego listu intencyjnego (ze spółką energetyczną PGE) czy ogłoszonego przetargu (zgłosił się jeden oferent, ale SRK odstąpiła od negocjacji, bo w opinii komisji przetargowej nie dawał gwarancji, że stać go na tę transakcję) - nie znalazł się.

Od momentu przekazania do SRK, zabrzańska kopalnia funkcjonowała dzięki dopłatą do strat produkcyjnych wypłacanych w budżetu państwa. To, że koniec Makoszów jest coraz bliższy, stało się jasne w listopadzie 2016 roku, gdy Komisja Europejska wyraziła zgodę na to, by Polska wydała niemal 8 mld zł na łagodzenie skutków zamykania kopalń (w tym m.in. na pakiety osłonowe). Ministerstwo Energii poinformowało wówczas, że w przyjętym przez Brukselę programie - Makoszowy z dopłat będą mogły korzystać tylko do końca 2016 roku. Tak też się stało. Pracownicy z Zabrza zostali przeniesieni do innych kopalń, należących do PGG i Jastrzębskiej Spółki Węglowej.

Tomasz Głogowski, rzecznik prasowy PGG na nasze pytania dot. m.in. tego, kiedy analiza przejęcia złóż Makoszów miałaby być gotowa oraz ile by to kosztowało, odpowiedział, że na tym etapie spółka nie informuje o szczegółach tego przedsięwzięcia.

Mogłoby się wydawać, że bardziej naturalnym kierunkiem przejęcia części złóż Makoszów, byłoby podejście od strony kopalni Sośnica, bowiem obie kopalnie były połączone przez 10 lat. Jednak - jak wynika z naszych nieoficjalnych informacji - eksploatacja złóż od Bielszowic jest uważana za bardziej racjonalną. Węgiel od strony Sośnicy nie jest brany pod uwagę.

Jerzy Hubka, wiceprzewodniczący Związku Zawodowego Górników w Polsce z kopalni Makoszowy zaznacza, że połączenie z Sośnicą pokazało, że jest to nieopłacalne: złoża były od siebie bardzo oddalone i aby obie kopalnie podziemnie połączyć, trzeba było zastosować 23 przenośniki taśmowe. A to generowało koszta.

- O dziwo Bielszowice są dużo bliżej. Byłaby taka możliwość (przejęcia złóż Makoszów od strony Rudy Śl. - przyp. red.) - mówi związkowiec. Ale zaznacza, że z jego informacji wynika, iż w połowie tej partii, jest uskok, który technicznie uniemożliwiłby eksploatację.

- Na pewno jakąś gratką jest pokład "D" pod Kończycami. Znajduje się najbliżej naszych (kopalni Makoszowy - przyp. red.) szybów. To dosłownie 400 m - zaznacza.