18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pianista Adam Makowicz: Na jazz mówiono "hałas" [REPORTAŻ]

Ola Szatan
Mistrz w zabytkowym samochodzie, w drodze na koncert katowickiego klubu Old Timers Garage
Mistrz w zabytkowym samochodzie, w drodze na koncert katowickiego klubu Old Timers Garage
Adam Makowicz, wybitny pianista, przyjechał jesienią na występy do Polski. Urządziliśmy więc wyjątkowy spacer po miejscach związanych z jego dzieciństwem i młodością w: Rybniku, Gliwicach, Ustroniu, Cieszynie i Katowicach. Pisze Ola Szatan

Adam Makowicz. Urodzony na Zaolziu wybitny pianista, mistrz improwizacji, legenda jazzu. Nagrał kilkadziesiąt płyt i występował w najważniejszych salach koncertowych na świecie. Od 1978 roku jego domem jest Nowy Jork. Jesienią każdego roku powraca jednak do Polski, by zagrać u nas serię koncertów. "A może tak towarzyszyć mistrzowi?" - pomyślałam, przeglądając listę miast, które w tym roku miał odwiedzić. Wyłowiłam z niej te miejsca na mapie województwa śląskiego, które są mu bliskie. I to był mój najdłuższy, bo trwający w sumie trzy miesiące, sentymentalny spacer z gwiazdą.

Fortepian w zamian za projekt
Rozpoczynamy 20 września w Rybniku. Adam Makowicz odwiedził swoją dawną "budę", Państwową Szkołę Muzyczną im. Braci Szafranków. Spotkał się z uczniami. A następnego dnia czekał go koncert w rybnickim teatrze z okazji jubileuszu 80-lecia szkoły.

"Próbował rozruszać mi palce, potem żaden nauczyciel nie był mi potrzebny" - tak kilka lat temu w jednym z wywiadów Makowicz mówił o Karolu Szafranku, dyrektorze szkoły, a jednocześnie profesorze, który wyczuł w nim potencjał.

- Najważniejsze lekcje, technikę fortepianową, pobierałem od Szafranka. To właśnie on zauważył, że interesuję się jazzem. Wtedy był to gatunek muzyczny kompletnie niezrozumiany. Na jazz mówiono "niezorganizowany hałas" - wspomina.

Rodzice zdecydowali się przeprowadzić do Rybnika z Czech, gdzie Adam Makowicz urodził się w 1940 r. Ojciec dostał tu pracę. Był inżynierem maszyn górniczych. Kiedyś zrobił projekt jakiegoś urządzenia mechanicznego dla jednej z kopalń w Katowicach. Dyrektor nie miał jednak pieniędzy na zapłatę, zaproponował za to przedwojenny fortepian, który nie był potrzebny kopalni. Transakcja doszła do skutku, a Adam po raz pierwszy zasiadł za fortepianem. Miał wtedy 9 lat. W Rybniku mieszkał z rodziną na ulicy Strzeleckiej.

- To było służbowe mieszkanie. Stara poniemiecka willa, chyba 5 pokoi było. Mama bardzo często urządzała tam koncerty, gdy zapisała się do szkoły muzycznej. Co drugą sobotę rodzice urządzali takie małe przyjęcia. Dużo ludzi się przez ten dom przewijało. Ojciec przyrządzał jakieś trunki. A ja upijałem z nich albo zlewałem trochę, by potem wypić z kolegami. Do butelki zaś dolewałem wody, by zgadzał się poziom. Rodzice pili i mówili: dobre, choć mocne. Chyba się jednak domyślali, że trochę majstrowałem przy tym trunku - dodaje z uśmiechem Makowicz.

Makowicz ma sentyment do Rybnika także z powodu ludzi, a zwłaszcza Czesława Gawlika. Wspomina m.in., jak Gawlik zapraszał artystów do Bombaju, legendarnego lokalu, który mieścił się w piwnicach Domu Kultury Ryfama. - Chodziłem z Cześkiem do Bombaju posłuchać muzyki. Często bywało tak, że ojciec mnie szukał, a wtedy Czesiek mu mówił: "Pana syna tu nie ma". Tymczasem ja siedziałem pod stolikiem - stwierdza.

Nie jestem pracusiem
Żegnamy się na miesiąc, by ponownie spotkać się 22 października w Gliwicach. Adam Makowicz jest jedną z gwiazd Palm Jazz Festivalu. Poza wieczornym koncertem w Centrum Kultury Jazovia, spotyka się też ze studentami na warsztatach.

To okazja, by porozmawiać o jego warsztacie. - Trzy godziny to maksimum, jakie spędzam przy instrumencie. Nie jestem aż taki pracuś, żeby pot się lał, a z palców krew sikała - uśmiecha się mistrz. - A obraził się pan kiedyś na fortepian? - pytam. - Nie tyle na fortepian, co bardziej na siebie. Bo czasami coś nie idzie i pojawia się frustracja. Aby poradzić sobie z depresją, najlepiej się wyciszyć. W trasie czasem jest trudniej. Bo ja lubię systematycznie pracować, rozplanować czas. A tu czasem trzeba czekać na informacje, w jakich godzinach będzie wolny fortepian, żebym mógł poćwiczyć. To bywa męczące, na szczęście potem nadchodzi wieczór i koncert. I jest adrenalina oraz satysfakcja, że mogę dzielić się z ludźmi muzyką - podkreśla pianista.

Satysfakcję, i to już od kilkunastu lat, przynoszą mu koncerty charytatywne na rzecz dzieci, które gra w Miejskim Domu Kultury "Prażakówka" w Ustroniu. - Co roku przychodzi niemal ta sama publiczność - cieszy się artysta. Tegoroczny odbył się 10 listopada. Spotkaliśmy dzień później, w miejscu, które dla Makowicza jest jednym z gniazd.

Bliżej mu do Małysza
Ustroń Polana. To tutaj mieści się dom Adama Makowicza, który zbudowali jego rodzice po tym, jak przenieśli się z Rybnika. Mistrz przebywa tu co roku przez dwa, czasem trzy tygodnie, w trakcie jesiennej trasy koncertowej po Polsce. Podczas jego nieobecności domem opiekuje się pan Paweł, znajomy pianisty i autor tegorocznej niespodzianki. Kiedy Adam Makowicz przyjechał do domu, zamiast starego, mającego już ćwierć wieku płotu, zastał wyremontowany płot w kształcie klawiatury. - Zaskoczenie było duże. Paweł nawet się nie zająknął, co szykuje. Powiedział mi tylko, że "jest nowa bramka". Okazała się nietuzinkowa. Lubię nietypowe rzeczy, byle miały jakąś klasę - mówi.

Jego ojciec zdecydował się na budowę domu w Ustroniu po przejściu na emeryturę. Chciał mieszkać w spokojnym miejscu, przy lesie. Przez chwilę się udało. - Dopóki Gierek nie zaczął budować tu sanatoriów. Ojciec nie był zadowolony, mama wręcz przeciwnie. Mogła tam chodzić z koleżankami na kawę i pogaduchy - dodaje.

Mama Makowicza podobno pół Ustronia uczyła gry na fortepianie. - Prowadziła w domu salon muzyczny. Najpierw były pogadanki, a potem kto chciał, to grał. Matka była bardzo ambitna, muzyka zawsze ją interesowała, ale wojna przeszkodziła w tej pasji. Chodziliśmy potem do tej samej szkoły, tylko ona o klasę wyżej. To była częsta sytuacja, kiedy rodzice z dziećmi chodzili uzupełnić wiedzę, zdobyć papiery i legalnie na przykład uczyć - opowiada.

W domu bez trudu można natrafić na rodzinne pamiątki. Na półce między oknem a fortepianem stoi jedno ze zdjęć matki. Na regałach pełno jest książek, częściowo po rodzicach. Sporo jest też pamiątek z koncertów, głównie identyfikatorów. Jest też fortepian, na którym mistrz ćwiczy. Także podczas naszej wizyty daje się namówić na popis swoich umiejętności. Niestety krótki, bo czas goni.

Musimy wsiadać do samochodu, by wyruszyć już do Cieszyna, gdzie wieczorem Adam Makowicz odbierze honorową Złotą Cieszyniankę, nagrodę przyznawaną osobom zasłużonym dla regionu.

- Po raz pierwszy do Ustronia przyjechaliśmy z rodzicami, kiedy miałem 9-10 lat. Nie stać nas było, żeby jechać nad morze, więc wybieraliśmy góry. Zwłaszcza że ojciec pochodził z Bielska-Białej i znał te góry. Lubił też narty. Nas też tym zarażał. A wtedy nie było tu jeszcze wyciągów i człowiek musiał się więcej nabiegać i natrudzić, zanim zjechał - mówi. - To bliżej było panu do Adama Małysza czy Justyny Kowalczyk - żartuję. - Raczej do Małysza. Chciałem nawet skakać, ale to nie było możliwe. Poza tym nie było czasu, bo jednak by trenować, to trzeba mieszkać na miejscu - dodaje.

Po "jamach" wchodzili oknem
Kiedy z rodzicami był w Ustroniu, to do Cieszyna jeździł na "poważniejsze zakupy". Poza tym byli tam znajomi, a mama Adama Makowicza myślała nawet, by zapisać go tam do szkoły muzycznej, kiedy zaczęły się jego szkolne problemy w Rybniku. Wybór padł na Katowice.

Dojeżdżamy do celu. Urokliwy rynek, nieopodal Teatr im. Adama Mickiewicza. To tu odbędzie się gala rozdania Laurów Ziemi Cieszyńskiej. Przy okazji Makowicz zdradza, że w tym teatrze był w 1954 roku na szkolnym koncercie.

Kilka dni po gali w Cieszynie przychodzi pora na finał naszego spaceru. 16 listopada i ostatni punkt - Katowice. Spotykamy się w kultowym klubie Old Timers Garage, do którego Adam Makowicz podjeżdża z fasonem, bo starym zabytkowym samochodem (organizatorzy wieczornego koncertu podstawili go pod hotel, gdzie zatrzymał się pianista). Katowice w życiu Makowicza pojawiły się tuż po Rybniku.

Kiedy w rybnickim liceum groziło mu powtarzanie jednej z klas, rodzina zaczęła szukać alternatywy. Jedną z nich był ogólniak dla pracujących w Katowicach. Makowicz wytrzymał tam rok. Ale znalazł inną możliwość - na parterze Wyższej Szkoły Muzycznej było liceum muzyczne, gdzie można było zrobić maturę jednocześnie ucząc się muzyki. - A z tyłu była podłużna, socjalistyczna budowa, w której znalazły się pokoiki dla przyjezdnych studentów. Nocowało się w tej bursie. To było dobre, bo na parterze, więc jak w nocy wracaliśmy z jakiego "jamu", to wchodziło się oknem. Mieliśmy też niestety nieprzyjaznego wychowawcę, który był jednocześnie profesorem i uczył gry na akordeonie. Potrafił całą noc nie spać i tylko zerkał, które okno jest uchylone wiedząc, że tym oknem się wchodzi. I czatował na nas - dodaje z uśmiechem.

Katowicki koncert był przedostatnim koncertem podczas jesiennej trasy Adama Makowicza. Na kolejną trzeba poczekać rok. Mistrz sam przyznaje, że żyje trochę w rozkroku, pomiędzy Ameryką, gdzie od wielu lat mieszka, a Polską. Czy przyjedzie kiedyś na stałe do Ustronia? - To trudna decyzja. Gdy jestem w Ustroniu, to nie chcę wyjeżdżać, ale z drugiej strony przez tyle lat przyzwyczaiłem się do innego stylu życia. Trudno z tym zerwać - podsumowuje.

Adam Makowicz
Urodził się 18 sierpnia 1940 r. w Gnojniku. W 1962 r. wraz z trębaczem
Tomaszem Stańką utworzył grupę Jazz Darings. Współpracował wówczas z Andrzejem Kurylewiczem, Zbigniewem Namysłowskim, Janem Ptaszynem Wróblewskim, Urszulą Dudziak oraz zespołem Novi Singers. W 1977 r., z rekomendacji Benny'ego Goodmana oraz popularyzatora jazzu - Willisa Conovera, producent John Hammond zaprosił go na 10-tygodniowe tournee w USA. W tym czasie Makowicz nagrał solową płytę dla CBS Columbia, zatytułowaną "Adam". W 1978 r. wyjechał do USA po raz drugi, tym razem na 6-miesięczny kontrakt i od tego czasu Nowy Jork, Manhattan stały się jego drugim domem.

KLIKNIJ I PRZEJDŹ DO GŁOSOWANIA NA:
WYDARZENIE ROKU 2013 W WOJEWÓDZTWIE ŚLĄSKIM


*Głośni Ludzie 2013 Roku woj. śląskiego [ODDAJ GŁOS W PLEBISCYCIE]
*Abonament RTV 2014 [OPŁATY, TERMINY, ULGI]
*Najpiękniejsze kolędy [TEKSTY + MUZYKA] Która najlepsza? ZAGŁOSUJ
*Najlepsze piosenki świąteczne na Boże Narodzenie PLAYLISTA

Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!