Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pierwsza transplantacja twarzy: nowe oblicze Grzegorza

Agata Pustułka
Tak Grzegorz wyglądał przed wypadkiem. Udało się uratować mu oczy
Tak Grzegorz wyglądał przed wypadkiem. Udało się uratować mu oczy archiwum prywatne
Transplantacja twarzy - pierwsza taka operacja wykonana przez lekarzy z Instytutu Onkologii w Gliwicach przeszła do historii polskiej medycyny tak jak pierwszy przeszczep serca. To nie cud, ale efekt ciężkiej pracy. W głowach lekarzy na zawsze pozostanie wyjątkowy widok, gdy ziemistoszara nowa część twarzy, po wykonaniu pierwszych mikropołączeń z układem krwionośnym biorcy, zaczęła zmieniać kolor. Gołym okiem było widać wędrującą różową linię. Czuli, jak im rośnie poziom adrenaliny.

Pacjent - Grzegorz, który stał się częścią historii polskiej medycyny, znajduje się pod ścisłą opieką, odizolowany od świata, w sali, do której mogą wejść tylko wytypowane osoby, ci których obecność jest niezbędna. Oddział Intensywnej Terapii jest jak twierdza. Chory oddycha samodzielnie, ma wykonaną tracheotomię. Porozumiewa się za pomocą gestów, słucha przez telefon rodziny, czuwającej nad nim w szpitalu. Jedna ściana pokoju jes ze szkła, co umożliwia całodobową obserwację.

GRZEGORZ - PACJENT NR 1 [CZYTAJ W DZ]

- Porozumiewamy się uściskiem dłoni, pacjent kiwa głową - mówi dr Krzysztof Olejnik, szef intensywnej terapii w gliwickim szpitalu.

Pacjent jest monitorowany, podawane mu są leki immunosupresyjne, które mają zapobiec odrzutowi przeszczepu. Skóra twarzy wyjątkowo silnie pobudza układ odpornościowy do reakcji odrzucenia przeszczepu . To jedno z czyhających na niego zagrożeń.

TEN PRZESZCZEP TWARZY TO PIERWSZA TAKA OPERACJA W POLSCE [CZYTAJ KONIECZNIE!]

Dziś lekarze, pod wodzą wybitnego hematologa prof. Sebastiana Giebla, toczą równie trudną walkę o jego życie, tak jak trudną walkę na sali operacyjnej toczyli chirurdzy. Ta walka może jest mniej spektakularna, ale tak samo istotna. Immunosupresja to oddzielna dziedzina wiedzy, bezcenna dla transplantologów.

- Kluczowe jest zabezpieczenie przed infekcjami. Epizody odrzucania przeszczepów zdarzają się po wielu miesiącach, a nawet latach, ale można z nimi wtedy walczyć, nawet łatwiej niż gdyby zdarzyło się to w tej chwili. W przypadku przeszczepów twarzy tylko raz zdarzył się odrzut, ale miało to miejsce w sytuacji, gdy chory przestał brać odpowiednie leki - wyjaśnia prof. Giebel.

Niebawem, jeśli nie dojdzie do nieoczekiwanych wydarzeń, Grzegorz zostanie przeniesiony do pomieszczenia dla chorych po przeszczepie szpiku, pozbawionych swojej odporności, bezbronnych wobec drobnoustrojów. Specjalne filtry zainstalowane w separatce, zapewnią eliminację bakterii chorobotwórczych, które mogą zagrozić zdrowiu pacjenta.

PACJENT SŁYSZY I ODPOWIADA [CZYTAJ]

Wszyscy odetchną najwcześciej dopiero za kilka tygodni. - Po takim urazie, po takiej operacji stan pacjenta musi być poważny, ale polepsza się z dnia na dzień, zaś ryzyko najgorszych powikłań spada - mówi prof. Adam Maciejewski, szef zespołu transplantacyjnego, którego pasja, konsekwencja i pracowitość doprowadziły do tego przełomowego zabiegu.

Trzeba jednak podkreślić, że każdy członek tej niesamowitej grupy lekarzy jest jak idealny trybik maszyny. Transplantacja twarzy sprawdziła ich zgranie, umiejętności techniczne, ale też tak ważną w tym wypadku umiejętność współpracy. Potrafią się zastąpić, uzupełnić braki kolegi. Spisali się wyjątkowo, bo to była nie tylko pierwsza taka operacja w Polsce, ale pierwsza na świecie transplantacja ratująca życie. W innych warunkach chorzy czekają po kilka lat na swoją szansę. Można skrupulatnie, mając zapas czasu, zapoznać się z warunkami anatomicznymi wytypowanego biorcy. A tak decyzje zapadały błyskawicznie. Zabieg, który trwał niemal 27 godzin był także egzaminem wytrzymałości. Jeden z chirurgów około czwartej nad ranem, gdy już zbliżali się do finału, wykonał telefonem komórkowym film. Widać ich jak siedzą w dyżurce. Nie rozmawiają. Są bardzo skupieni. Wykończeni. Tylko jeden z nich puszcza do filmującego oko.

ZDJĘCIA Z OPERACJI [UWAGA! MATERIAŁ DRASTYCZNY!]

Chociaż prof. Adam Maciejewski przekonuje, że nie są cudotwórcami, to można powiedzieć, że zarówno choremu, jak i lekarzom sprzyjało szczęście. I można mówić o cudownych zbiegach okoliczności. Po pierwsze znalazł się dawca, co w polskich warunkach, niestety wciąż zbyt małej akceptacji społecznej dla przeszczepów, było wydarzeniem bez precedensu. Dr Wojciech Saucha, koordynator ds. transplantacji ze Śląskiego Centrum Chorób Serca w Zabrzu, który pojechał do Białegostoku, aby rozmawiać z rodziną dawcy, uznał że zrozumienie potrzeby było u nich ponadstandardowe, godne największego podziwu. Nic dziwnego, że na samym początku konferencji prasowej, gdy pokazano pierwsze zdjęcia Grzegorza, prof. Maciejewski dziękował właśnie tym anonimowym ludziom: za wspaniałomyślność, odwagę, empatię. Podarowali nie tylko twarz do przeszczepu, ale też serce, wątrobę oraz rogówki. Ich decyzja uratowała życie czterech osób.

Druga wyjątkowa okoliczność to podobieństwo dawcy i biorcy twarzy. Mieli nawet taką samą grupę krwi, a nawet byli tej samej postury, bo obaj to postawni mężczyźni, niemal po metr dziewięćdziesiąt wzrostu. Byli też w podobnym wieku (32 i 33 lata). Nawet z twarzy podobni do siebie.

- Odpowiedziałem na wiele pytań bliskich dawcy. Przekazali biorcy prawo do wizerunku, choć ta nowa twarz będzie wypadkową tych dwóch twarzy. Nie będzie więc bliźniaczo podobna - wyjaśnia dr Saucha.

Pobranie narządów do transplantacji odbyło się w Instytucie Onkologii w Gliwicach, gdzie śmigłowcem przewieziono dawcę. Wszystkie służby spisały się wyjątkowo sprawnie. Na wysokości zadania stanęły Poltransplant i Ministerstwo Zdrowia. Od początku wielkim wsparciem i pomocą służył prof. Marian Zembala, dyrektor zabrzańskiego Centrum, konsultant krajowy w dziedzinie kardiochirurgii. Doświadczenia zabrzańskich lekarzy, choćby w zakresie immunosupresji , są bezcenne. Zresztą właśnie do Zabrza trafiło serce dawcy. Jak mówi prof. Adam Maciejewski, nie da się porównać dwóch przeszczepów twarzy, choć schemat postępowania jest identyczny. Nigdy jednak nie ma przecież tych samych ubytków. W przypadku Grzegorza maszyna do cięcia kamieni i przenoszenia bloków kamiennych wyrwała mu część twarzy wraz kośćmi, szczękę. Oczy nie zostały uszkodzone, ale zmiażdżone zostały kości podtrzymujące oczodoły. Żuchwa była złamana w 7 - 8 miejscach. Do wypadku doszło 23 kwietnia w zakładzie znajdującym się kilkadziesiąt kilometrów od Wrocława. Grzegorz trafił więc najpierw do Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu, gdzie znalazł się pod opieką dr Klaudiusza Łuczaka. Lekarze perfekcyjnie ograniczyli wszystkie negatywne skutki. M.in. odtworzyli oczodoły , zrekonstruowali żuchwę, odbudowali stawy, które łączą żuchwę ze skroniami. Zrobili wszystko, co możliwe. Przyszyli nawet odciętą przez maszynę część twarzy, ale replantacja nie udała się, bo framgent zbyt późno trafił do szpitala. Pojawiła się opuchlizna. W pewnym momencie lekarze zdecydowali nawet, że spróbują użyć... pijawek. Ale nic nie pomogło. Może, gdyby prokurator działał szybciej i fragment twarzy natychmiast znalazłby się na sali operacyjnej to przebieg wydarzeń byłby zupełnie inny?

- W tej sytuacji stanęliśmy pod ścianą. Ubytek był tak rozległy, że mogliśmy rozważać tylko transplantację - mówi dr Łuczak.
Od razu pomyśleli o chirurgach z Gliwic, którzy już dwa lata temu zgłosili gotowość do przeprowadzenia pierwszego w Polsce przeszczepu twarzy.

15 maja dawca i biorca znaleźli się w dwóch sąsiadujących ze sobą salach operacyjnych. Zaczął się wyścig z czasem. Zanim dawcy zdjęto część przeznaczoną do przeszczepu wykonano specjalny odlew twarzy, by można było przygotować odpowiednią maskę pośmiertną. Wykonał ją pracownik Teatru Lalek. Była idealna. Dla rodzin dawców, o czym świadczą historie przeprowadzonych dotąd na świecie 24 przeszczepów twarzy, bardzo ważne jest przywrócenie zmarłemu poprzedniego wyglądu. W przypadku polskiego dawcy powstała doskonała kopia. Lekarze podbrali też od dawcy fragment skóry z uda i przeszczepili Grzegorzowi. To tzw. ekran. Specjaliści cały czas będą go monitorować, czy nie dochodzi na nim do inwazji jakichś drobnoustrojów, co da możliwość, by z wyprzedzeniem przygotować się na różne zagrożenia, tak by specjaliści mogli szybko zareagować, wprowadzając odpowiednie leki, chroniące pacjenta przed powikłaniami.

PACJENT MA SZANSE NA NORMALNE ŻYCIE [UWAGA! DRASTYCZNE ZDJĘCIA!]

Najbliższe miesiące zdecydują, w jakim zakresie twarz Grzegorza odzyska ruchomość. Lekarze są pełni nadziei. Teraz trzeba czekać, aż całkowicie zregenerują się nerwy ruchowe, czuciowe. Mimo potwornego wypadku udało się ocalić język. - Z punktu widzenia chirurgii zrobiliśmy wszystko, co możliwie - dodaje prof. Adam Maciejewski.

Przeszczepy twarzy to operacje rzadkie i zarezerwowane dla wyjątkowych pacjentów. Ta przeprowadzona w Gliwicach dla polskiej medycyny jest jednak, nie tylko z powodów prestiżowych, tak samo znacząca jak pierwszy przeszczep serca, przeprowadzony również na Śląsku. w Zabrzu przez prof. Zbigniewa Religę w 1985 roku.

Historia przeszczepów twarzy ma jeszcze jedną wielką polską biohaterkę: to prof. Maria Siemionow, która wyemigrowała do USA, gdzie w 2008 roku przeprowadziła pierwszą w Stanach Zjednoczonych transplantację twarzy. Jak często powtarza ta wybitna lekarka: jej historia jest dowodem na to, że jak ktoś czegoś chce, to nic go nie może zatrzymać. Naszych lekarzy też nie dało się zatrzymać. Prof. Adam Maciejewski liczy, że operacja Grzegorza wyzwoli odwagę w kolejnych pacjentach, a także przełamie opory rodzin ewentualnych dawców. W Instytucie Onkologii w Gliwicach cały czas trwają procedury kwalifikujące kolejnych pacjentów, dla których transplantacja twarzy jest szansą na normalne życie. Ze względów etycznych lekarze nie mają z nimi kontaktu. Zajmują się nimi psychologowie oraz psychiatrzy.

Ministerstwo Zdrowia wyceniło operację na 220 tys. zł. W Stanach Zjednoczonych koszt waha się od 2 do 4 mln dolarów, gdy wliczymy do kosztów leczenie pooperacyjne. I to może jest polski cud... finansowy.



*Najpiękniejszy Rynek w woj. śląskim jest w... ZAGŁOSUJ i ZMIEŃ WYNIK
*Matura 2013: Pytania egzaminacyjne na 100 proc. ZOBACZ
*Nudyści już zawitali na plaże ZOBACZCIE, gdzie spotkacie naturystów w woj. śląskim
*Tak zdasz egzamin na prawo jazdy kat. A na motocykl ZDJĘCIA i WIDEO

Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!