18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pierwszy pacjent z przeszczepioną twarzą wrócił do domu... zjeść kaczkę [ZOBACZ REKONSTRUKCJĘ]

Agata Pustułka
A tak - tuż po przeszczepie
A tak - tuż po przeszczepie Instytut Onkologii
Jaki był najtrudniejszy moment dla 33-letniego Grzegorza, pierwszego Polaka, któremu przeszczepiono twarz? Nie uwierzycie! To było wtedy, gdy lekarze powiedzieli mu, że na długi czas będzie musiał się rozstać ze swoim ukochanym labradorem. W tym momencie pies jest dla niego zagrożeniem.

Grzegorz musi być odseparowany od wszystkich ewentualnych źródeł zarazków. Dlatego z jego otoczenia usunięto też kwiatki doniczkowe i dywany. Może się kontaktować tylko ze zdrowymi ludźmi. - Przy informacji o psie trochę się podłamał, ale bardzo dobrze go rozumiem. Też mam takiego psiaka - uśmiecha się dr Maciej Grajek z zespołu chirurgów rekonstrukcyjnych Instytutu Onkologii w Gliwicach, gdzie 15 maja przeprowadzono tę pierwszą w Polsce i pierwszą na świecie transplantację twarzy ze wskazań pilnych, czyli dla ratowania życia.

Chwila pełna emocji

Wczoraj wszyscy czekali, aż Grzegorz się pokaże. Do sali konferencyjnej wszedł w towarzystwie siostry Basi i zespołu medycznego. Widać jeszcze blizny, ale efekt kosmetyczny tej piekielnie skomplikowanej operacji jest zdumiewająco dobry. Grzegorz zakrywa oczy szkłami ciemnych okularów, bo w niedalekiej przyszłości czeka go drobna korekta jednej z powiek. Gdy bierze do rąk mikrofon próbuje podziękować lekarzom. Mówi jeszcze niewyraźnie, ale jest speszony i wzruszony. Mięśnie nie mają siły, by udźwignąć ten wysiłek. Przy mówieniu trzyma się za brodę. W końcu wygrywają emocje. Grzegorz nie tamuje łez, chwyta za rękę siostrę, a potem ten sam gest wykonuje w stosunku do szefa zespołu rekonstrukcyjnego prof. Adama Maciejewskiego. Ten uścisk znaczy więcej niż słowa.

- Bez towarzystwa kamer i dziennikarzy wypowiedzi Grzegorza są bardziej zrozumiałe - przekonuje dr Grajek. W końcu po raz pierwszy od wielu tygodni zobaczył przed sobą taki tłum ludzi. W szpitalu spotykał się z wybraną grupą opiekujących się nim lekarzy i pielęgniarek.

- Świetnie mu idzie wypowiadanie takich słów jak "okay" i "spoko". To także świadczy o jego dobrym nastawieniu i sile - wyjaśnia dr Grajek, który spędził z pacjentem wiele godzin.

Zaakceptował siebie

Rehabilitacja mowy pacjenta trwała będzie jeszcze ok. 9 miesięcy. Już w domu będzie musiał sam ćwiczyć, by wróciła motoryka twarzy, która dziś trochę jeszcze przypomina maskę.

- Ale to na tym etapie normalne - zastrzega prof. Maciejewski.

Swoją nową twarz Grzegorz zobaczył miesiąc po zabiegu. Lekarze nagrali ten moment. Film ma już wartość historyczną.
- Przygotowywali go do tej chwili psycholodzy i psychiatrzy. Spodziewaliśmy się nawet depresji. Ale na szczęście nie przyszła. Grzegorz bardzo szybko zaakceptował nowego siebie. Oswajał się ze swoją twarzą i ćwiczył mimikę korzystając z wielkiego lustra ustawionego w jego izolatce - dodaje dr Maciej Grajek.
Grzegorz jest świadomy, że lekarze uratowali mu życie. Pamięta, że miał wypadek, wie, że zawdzięcza swoje życie wspaniałomyślnej decyzji rodziny dawcy.

Mama czeka z kaczką

Sama operacja, pod względem technicznym i logistycznym, okazała się egzaminem, który nasi lekarze zdali celująco. Niezwykłym profesjonalizmem wykazał się też zespół hematologów prof. Sebastiana Giebla, który skutecznie dobierał odpowiednie leki i dawki. Było to kluczowe dla powodzenia zabiegu działanie. W pewnym momencie Grzegorz przyjmował pięć antybiotyków. Były dwa groźne momenty, które świadczyły o możliwości odrzutu przeszczepu. Udało się im zapobiec.Problemem były też odleżyny. Jedna, którą Grzegorz "przywiózł" z OIOM-u we Wrocławiu jeszcze się nie zagoiła.

- Mamy nadzieję , że to kwestia najbliższych miesięcy - ocenia prof. Giebiel, który dodaje, że przypadek Grzegorza był wyjątkowo trudny, bo nie było pełnej zgodności tkankowej między dawcą i biorcą, więc trzeba było stosować różne pionierskie metody leczenia. Odrzut może się jeszcze zdarzyć, ale z czasem ryzyko się zmniejsza. - Na Grzegorza będziemy chuchać i dmuchać. Przynajmniej przez dwa miesiące, co tydzień musi się zjawić w Instytutcie na kontroli - dodaje prof. Adam Maciejewski.

Grzegorz uczestniczył w konferencji kilka minut. Potem poszedł się pakować. W domu mama czekała na niego z ulubionym daniem z kaczki. Grzegorz czuje już smak, coraz lepiej działa zmysł węchu.
Przeszczep twarzy, który przeprowadzili lekarze w Gliwicach uratował Grzegorzowi życie

Życie Grzegorza to dla nas najwspanialsza rzecz, jaka mogła się wydarzyć - mówiła wczoraj siostra pana Grzegorza, Barbara. Zapewniała, że jej brat "widzi, czyta, czuje smaki". Pani Basia podziękowała również matce dawcy. - To dzięki niej Grzegorz żyje - mówiła.

Na zakończenie konferencji prasowej zaapelowała do mediów, by dały jej rodzinie odpocząć. - Byliśmy razem w najtrudniejszych momentach, dziękujemy za to, ale teraz potrzebny jest Grzegorzowi i nam spokój - mówiła pani Barbara.
Pionierska operacja, którą przeprowadził 15 maja zespół pod kierownictwem prof. Adama Maciejewskiego, była też pierwszym na świecie przeszczepem twarzy ze wskazań życiowych. 23 kwietnia pan Grzegorz miał wypadek w pracy - maszyna do cięcia kamieni amputowała mu większą część twarzy.

Gdyby nie ten przeszczep, w dłuższej perspektywie nie miałby szans na przeżycie. Łącznie na świecie przeprowadzono dotąd 26 przeszczepów twarzy. Ten w Centrum Onkologii był jednym z bardziej rozległych, obejmujących zarówno tkanki miękkie, jak i elementy kostne. Maciejewski poinformował, że w Gliwicach planowane są kolejne przeszczepy twarzy, odmówił jednak podania szczegółów.

Operacja Grzegorza, wszystkie działania pooperacyjne kosztowały znacznie więcej niż Ministerstwo Zdrowia przekazało na ten pionierski zabieg, a było to przypomnijmy około 220 tysięcy złotych Według jego szacunków, takiej pomocy może potrzebować w Polsce ok. 100 osób.

Pana Grzegorza czeka nie tylko rehabilitacja mowy, ale do końca życia musi brać leki przeciwodrzutowe. Dla rodziny będzie to spory wydatek. Grzegorz może jednak liczyć na rentę.
AGA/PAP



*Elka rusza w Parku Śląskim WYBIERZ PATRONÓW GONDOLI
*PROGNOZA POGODY NA KONIEC LIPCA: Nadciąga fala upałów!
*Wampiry z Gliwic: Coraz więcej szkieletów bez głów ZOBACZ ZDJĘCIA i USTALENIA
*Proces Katarzyny W.: Tajemniczy świadek ujawnia sensacyjne fakty

Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!