Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pies jest członkiem rodziny? O tak! I warto nauczyć się z nim komunikować

Monika Krężel
Jolanta Antas, "Rozmowy z psem, czyli komunikacja międzygatunkowa", Wydawnictwo Iskry
Jolanta Antas, "Rozmowy z psem, czyli komunikacja międzygatunkowa", Wydawnictwo Iskry FOT: mat. prasowe
Labradorka Mokka pojawiła się w domu Izabelli Zubowicz z Zabrza niespełna dwa lata temu. - Wszystko przez córkę Matyldę - śmieje się dziś pani Iza. - Ona panicznie bała się psów. Dawno temu skoczył na nią i naszczekał mały pies. Nic jej nie zrobił, ale od tego czasu Matylda bardzo się bała wszystkich psów, omijała je z daleka. Pomyśleliśmy wtedy z mężem, że trzeba coś z tym zrobić, a najlepszą receptą byłoby kupno psa - opowiada.

Okazało się, że zaproszenie Mokki do rodziny okazało się strzałem w dziesiątkę. Dzisiaj Matylda ma 12 lat i uwielbia Mokkę. Chodzą nie tylko na spacery czy wystawy, ale Mokka stała się prawdziwym przyjacielem. - Traktujemy ją jak członka rodziny - mówi Izabella Zubowicz. - Pies wnosi tyle radości do domu, że dzisiaj nikt z nas nie wyobraża sobie, że można mieszkać bez psa - dodaje.

Nie da się ukryć, że pies w wielu domach też jest traktowany jak członek rodziny. Jest z nami na dobre i na złe. Ale warto pamiętać o tym, że pies potrzebuje nie tylko pełnej miski i codziennych spacerów, ale i bliskiego kontaktu z człowiekiem. Warto nawiązać z nim prawdziwą więź, nauczyć się komunikacji z nim i zawsze traktować z godnością, bo to my zaprosiliśmy go pod swój dach. - Pies jako jedyny przedstawiciel innych gatunków zdecydował się żyć z nami, a nie obok nas, jak na przykład kot - pisze prof. Jolanta Antas w swojej książce "Rozmowy z psem, czyli komunikacja międzygatunkowa".

W różny sposób psy trafiają do naszych domów. Bywa, że dzieci, które od małego wychowywały się z psami, w swoim dorosłym życiu też mają psy. Nie wyobrażają sobie, żeby w ich rodzinie nie było zwierzaka. Zdarza się i tak, że pies znajduje miejsce w rodzinie, choć żaden z jej członków nie miał wcześniej doświadczenia ze zwierzętami. - U nas tak właśnie było. Ani ja nie miałam nigdy psa, ani mój mąż. Chciałam, jak to dziecko, ale rodzice się nie zgadzali, mieszkaliśmy w bloku - opowiada Izabella Zubowicz z Zabrza. - Gdy więc kupiliśmy Mokkę, było to dla nas zupełnie nowe doświadczenie. A dziś dla naszej rodziny pies jest wyjątkowo ważny - dodaje.

Czekoladowa labradorka Mokka ma dwa lata. - Pewnie, że jeśli ktoś decyduje się na psa, to przybywa mu obowiązków, ale ona tyle nam daje, tyle radości wnosi. Z nią jest naprawdę super! - cieszy się pani Iza.
Mokka zaliczyła psie przedszkole, gdy była szczeniakiem, potem chodziła na zajęcia w psiej szkole. - Chcieliśmy, żeby była ułożona, znała komendy. Dzisiaj też cały czas z nią pracujemy, choć przyznaję, że bywa z tym różnie, bo nie zawsze niestety jesteśmy konsekwentni - mówi nasza Czytelniczka.
Mokka bierze też udział w wystawach psów. Zbiera dobre oceny, ostatnio przywiozła złoty medal. - Ale wybraliśmy wystawy blisko domu, nie chcemy jej męczyć podróżami, ani też specjalnie jej do nich nie przygotowujemy. Pies ma się dobrze bawić - mówi pani Iza. - Gdy wyjeżdżamy na wakacje, zostawiamy ją u właścicielki hodowli, z której Mokka pochodzi. Mamy pewność, że jest w dobrych rękach, a ona spotyka się tam ze swoją mamą i rodzeństwem - śmieje się.

Pies ma czuć się bezpiecznie

Dla wielu właścicieli ich pies jest najfajniejszy, najmądrzejszy, najpiękniejszy. - Grzeczny, kochany, a jak dużo rozumie - chwalą się posiadacze psów, bez względu na ich wielkość, rasę czy pochodzenie. Wielu z nich wie, na szczęście, że dwie rzeczy są dla psa priorytetami - jedzenie i spacer. I tylko niewielu zastanawia się, co można jeszcze zrobić, żebyśmy my i nasz pies byli szczęśliwi, skoro zdecydowaliśmy się na wspólne życie. Istnieje bowiem coś takiego jak komunikacja międzygatunkowa, dzięki której człowiek może porozumieć się z psem. Zadaniem opiekuna jest wtedy nauczenie się umiejętności przekazania psu swoich komend, poleceń, oczekiwań, nauczenie go właściwego zachowania, ale równocześnie odczytanie psich sygnałów. O tym pisze, radzi i delikatnie podpowiada, co zmienić w naszych relacjach z psem - prof. Jolanta Antas, autorka książki "Rozmowy z psem, czyli komunikacja międzygatunkowa".

Prof. dr hab. Jolanta Antas jest kierownikiem Katedry Teorii Komunikacji na Wydziale Polonistyki Uniwersytetu Jagiellońskiego, zajmuje się m.in. badaniem języka i mechanizmów komunikacyjnych. Jest też właścicielką golden retrivera o imieniu Fraszka, a wcześniej wyżła niemieckiego (który się wabił Fana Mzuri) oraz setera angielskiego (Chmurki).
W swojej książce przytacza wiele zasad, które nazwała zasadami komunikacji z psem. Jaka jest pierwsza? Ano taka, że pies zawsze wychodzi drugi albo ostatni. Chyba wszyscy znamy widok wypadającego z bloku szczekającego głośno psa. Dlaczego to robi? - Normalnie w każdym stadzie, a pies jest zwierzęciem stadnym, zawsze idzie pierwszy przewodnik stada, tak zwany osobnik alfa, najsilniejszy, który sprawdza, czy nie ma zagrożeń dla stada. To on bierze odpowiedzialność za bezpieczeństwo stada, inne, słabsze osobniki są pod jego opieką - pisze prof. Jolanta Antas. - Tak jest w każdym psim i wilczym stadzie. Psy genetycznie dziedziczą tę wiedzę komunikacyjną - dodaje. Skoro puszczamy psa przodem, to sygnalizujemy mu, że jest przywódcą stada. A to my, opiekunowie, mamy być samcami alfa, żeby pies czuł się bezpiecznie.

Spacer to podstawa!

Takich zasad autorka książki podaje mnóstwo. Od tych, jak nauczyć psa chodzić na luźnej smyczy, aby pies nie ciągnął opiekuna, jak nauczyć go zatrzymywać się, równać do człowieka, po te, w jaki sposób nauczyć psa poszczególnych komend (a każda komenda wydana psu musi być bezwzględnie wyegzekwowana). Wiele mamy tu informacji dla właściciela - choćby takich, że pies jak najczęściej musi być spuszczany ze smyczy w parku czy w lesie, bo jest to dla niego największa przyjemność - hasanie po trawie i obwąchiwanie wszystkiego. A jeśli do tego zapewnimy naszemu psu spacery w różne miejsca - a nie tylko trzy razy dziennie 15-minutowe przejście tej samej trasy - to nasz pies będzie już superszczęśliwy. - Ze spacerami jest tak: im więcej świata poznaje pies, tym lepiej stymuluje to rozwój jego inteligencji. Dorosły pies pragnie poznawać szerszy świat. I im więcej pozna świata wokół siebie, tym będzie bardziej inteligentny, bardziej zrównoważony i lepiej ze światem obyty - pisze Jolanta Antas.
W książce jest sporo o "zjawisku", z którymi wielu właścicieli ma kłopot. Chodzi o posiłki. Pies powinien jadać osobno i w innych porach niż rodzina. Z własnej miski oczywiście. A czy jest ktoś, kto nigdy nie widział psa-żebraka stojącego na dwóch łapach i atakującego łapą jedzącego, żeby tylko dostać jakiś kęs? Pewnie, że każdy widział. Zdaniem autorki - gdy karmimy psa podczas, gdy sami jemy - spychamy wtedy psa do roli niewolnika i odbieramy mu godność. Dajemy mu też wtedy sprzeczne komunikaty - raz jest osobnikiem alfa, a raz ostatnim żebrakiem, gdy dokarmiamy go resztkami z naszego stołu.
Wielu właścicieli psów, zostawia je w domu w czasie, gdy wychodzą do pracy, do lekarza, na zakupy. Nie da się ukryć, że powroty są radosne dla obu stron, z tym, że na przykład pani domu miewa podarte rajstopy po każdym psim powitaniu. Są sposoby i na to, by opiekun miał czas na rozebranie się, zaniesienie zakupów do kuchni i dopiero potem na radosne przywitanie się z psem - takiej kolejności witania też można nauczyć psa.

Zabieraj psa wszędzie, chyba że...
Wszystkie psy prof. Jolanty Antas wychodziły z nią do... pracy. Brały udział w wykładach, spotkaniach, zdarzało się, że uczestniczyły w obronie prac magisterskich. Nigdy nie przeszkadzały. Tylko pierwszego dnia musiały obwąchać miejsce - na przykład salę wykładową, a potem spokojnie układały się w wybranym miejscu i spały. Fraszka nosi w psyku nawet służbową korespondencję. Do tego odwiedza, jak i jej poprzedniczki, banki, pocztę, urzędy. A jej właścicielka do dzisiaj nie może się nadziwić, jak to jest możliwe, że w Holandii pies jest wszędzie mile widziany, a u nas niespecjalnie.
Izabella Zubowicz też chciałaby, żeby pies mógł wchodzić z właścicielem w różne miejsca. - Staramy się ją wszędzie zabierać, ale w wielu miejscach nie jest dobrze widziana. Ludziom przeszkadzają psy w sklepie, ale jak kupuje tam zataczający się pijak, którego czuć na odległość, to on im nie przeszkadza - denerwuje się pani Iza. - Jak ktoś nas wyprasza z restauracji czy kawiarni, to już po prostu tam nie idziemy. Ostatnio weszłyśmy do nowej naleśnikarni, a sprzedawczyni na to, że lokal nie jest przystosowany dla psów. Ja odpowiedziałam, że nie musi, bo mój pies nie będzie tam jadł, tylko ja. I Mokka została. Położyła się spokojnie i czekała. Szkoda, że psy nie mogą wchodzić do marketów. Choć wydaje mi się, że ostatnio jest lepiej i do wielu miejsc pies jest już zapraszany. Często wyjeżdżamy z Mokką na weekendy i jestem bardzo pozytywnie zaskoczona tym, że coraz więcej hoteli akceptuje zwierzęta. Byliśmy z nią w Poznaniu, w Niemczy, a ostatnio w Szklarskiej Porębie - wylicza.
I na koniec tych historii przytoczmy jeszcze powszechną opinię, dlaczego psy są naszymi najlepszymi przyjaciółmi: bo nie zwracają uwagi na to, czy ktoś jest brzydki czy piękny, biedny albo bogaty, nie potrafią kłamać i wyczuwają nasze nastroje. Są z nami na dobre i na złe, kochają nas bezinteresownie. Dlatego warto, byśmy lepiej poznali ich naturę i potrafili się lepiej komunikować z naszymi wiernymi przyjaciółmi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!