19 grudnia przed sądem stanie mieszkanka Stanowic. To właścicielka psa, który przymocowany do łańcucha miał dużą sączącą się ranę. To pokłosie interwencji wolontariuszy Jestem Głosem Tych Co Nie Mówią. Ale po kolei.
"Pies i tak niedługo zdechnie"
8 grudnia 2018 roku wolontariusze wspomnianej organizacji udali się do Stanowic. Była to reakcja na anonimowe zgłoszenie o czworonogu na łańcuchu z dużą raną. Według zgłaszającej pies nie był z łańcucha spuszczany, chyba, że jakimś cudem udawało mu się z niego uwolnić.
- To z czym się spotkaliśmy na miejscu przerosło wszelkie wyobrażenia o człowieczeństwie
- wspominają wolontariusze fundacji Jestem Głosem Tych Co Nie Mówią.
- Właścicielka Cegiełki (imię nadane przez Fundację) była zdziwiona, że ktoś może przyjechać do psa na łańcuchu, który i tak niedługo przecież zdechnie. Stary jest przecież - dodają.
Okazało się, że pies przetrzymywany na łańcuchu ma otwartą, sączącą krwią i ropą ranę wielkości melona. Na tejże ranie znajdowała się również skórzana obroża wrastająca do ciała, zasklepiona wieloma warstwami krwi i ropy. Zapach, który unosił się w powietrzu drażnił już nie tylko węch, ale i oczy.
- Pies umierał przywiązany łańcuchem, powolutku, tak po swojsku. To nie koniec. Na tylnej łapie psa znajdował się podskórny, jeszcze większy guz. I jak? Chce się państwu płakać? Bo właścicielce chciało się śmiać, że taka afera o psa... przecież go leczyła, polewając mu ranę wodą utlenioną. Przez pół roku - relacjonują w fundacji.
Co ciekawe, właścicielka miała jeszcze dwa inne psy. Były domowe, więc o żadnych uchybieniach nie było mowy. Czyste i zaszczepione. Pies na łańcuchu nie musi mieć takich luksusów...
- Proszę nam wierzyć. Pani mówiąc to - śmiała się w głos. Cały czas
- mówią zbulwersowani wolontariusze.
Wezwana na miejsce policja ukarała 200 zł mandatem właścicielkę za brak szczepień. W fundacji nie zamierzali jednak tak łatwo odpuścić.
"Weterynarz miał łzy w oczach"
Pies został zabezpieczony przez fundację. W trybie pilnym została udzielona mu fachowa pomoc medyczna.
- Lekarz weterynarii miał łzy w oczach, gdy opowiadaliśmy jaką katorgę przechodziła bojąca się świata i ludzi suczka, która całe swoje życie przypięta do łańcucha, miała tam skonać - wspominają wolontariusze.
Sprawa trafiła do organów ścigania. I wkrótce będzie miała swój finał. Rozprawa odbędzie się 19 grudnia.
- Pani Teresa nie należy do osób o niskim statusie socjoekonomicznym, ani do tych, którzy zaniedbują swoje zdrowie bardziej, niż zwierząt, które posiadają. Jednak Pani Teresa zapytana o to, dlaczego nie udzieliła psu pomocy - odpowiedziała, że wszystkie jej samochody są wysprzątane i nie będzie sobie "smrodzić" - słyszymy.
Cegiełka została uratowana. Obecnie cieszy się życiem w jednym z naszych Domów Tymczasowych.
Prosimy wesprzyj nasze działania. Liczy się każda złotówka.
4310 5013 4410 0000 9080 2994 99
Zobaczcie koniecznie
Nie przegapcie
Dasz sobie radę? Spróbuj
Debata prezydencka o Gdyni. Aleksandra Kosiorek versus Tadeusz Szemiot
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?