Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pikieta pracowników Praktikera. Gdzie są nasze pieniądze? Praktiker zamknięty ZDJĘCIA, WIDEO

PAS
Pracownicy Praktikera protestowali w poniedziałek w Dąbrowie Górniczej
Pracownicy Praktikera protestowali w poniedziałek w Dąbrowie Górniczej PAS, LN
Około 50 pracowników firmy Praktiker protestowało w poniedziałkowe przedpołudnie pod siedzibą spółki w Dąbrowie Górniczej, ponieważ jak podkreślają od kwietnia br. nie dostają wynagrodzenia, pracodawca nie opłaca im składek ZUS, nie mogą też otrzymać świadectw pracy. Pikieta miała wymowny charakter, bowiem w budynku przy ul. 3 Maja 11 nie mieści się żadne biuro firmy, a jedynie skrzynka pocztowa z napisem Praktiker Polska sp. z o.o. Pod taki adres przeniesiona została jednak oficjalnie siedziba zarządu.

- W takiej sytuacji jest ponad 500 pracowników. Zarobki w handlu są niskie, większość pracowników zarabia tylko najniższą krajową pensję. My nie mamy oszczędności. Dla naszych rodzin miesiąc bez wypłaty to nie problem, ale prawdziwy dramat – mówi Mariusz Włodarczyk, przewodniczący Komisji Zakładowej NSZZ Solidarność Pracowników Praktiker Polska. - Niewypłacanie pracownikom należnych wynagrodzeń jest łamaniem prawa. W takiej sytuacji interwencja nie tylko ze strony NSZZ Solidarność, ale przede wszystkim organów państwa powinna być jak najszybsza i zdecydowana – dodaje Alfred Bujara, przewodniczący Krajowego Sekretariatu Banków, Handlu i Ubezpieczeń NSZZ Solidarność.

W Dąbrowie Górniczej zjawili się pracownicy m.in. Praktikerów z Czeladzi, Zabrza, Bytomia. – Ja pracuje od roku w czeladzkim Praktikerze. Aktualnie jestem na zasiłku chorobowym i z tego tytułu też nie otrzymuję świadczeń. Podobnie jak koleżanki i koledzy także nie otrzymałem wynagrodzeń za kwiecień. Sytuacja jest w tej chwili dramatyczna. Nie ma za co żyć. Mam kredyt w banku i jestem ugotowany. Nie spodziewaliśmy się tego, że 7 stycznia br. policja z komornikami będą zamykali placówki Praktikera, ulokowane w sześciu obiektach M1. Nie wiedzieliśmy bowiem, że Praktiker wobec M1 ma bowiem tak wysokie długi. Jest jeszcze kolejny problem, ponieważ pracownicy czeladzkiego Praktikera są zmuszani do pakowania towaru, ale nie otrzymują za to wynagrodzenia – mówi Sebastian Maciejewski, pracownik czeladzkiego Praktikera, który mieszka w Będzinie.

Jak podkreślają pracownicy Praktikera i związkowcy długi wobec spółki Metro Properties, od której Praktiker wynajmował powierzchnie handlową, mogą sięgać nawet około 200 mln zł.

- Ja nie mogę się zwolnić, bo jestem na dwa lata przed emeryturą. Firma nie informuje nas, czego możemy się spodziewać. Dostaliśmy maila, że spółka straciła płynność finansową. Codziennie musimy się stawiać w pracy, podpisywać listę. Nikt się nie uchyla od pracy, my dalej jesteśmy pracownikami Praktikera. Nikt się z nami nie kontaktuje, ani centrala w Warszawie, ani ta siedziba w Dąbrowie Górniczej. Sanacja upadła, nic nas już nie uratuje – podkreśla Bogumiła Natońska z Praktikera w Zabrzu. - Boimy się, że będziemy cały czas zbywani. Jedna osoba się odwoła, zarządca sądowy się odwoła, zarząd się też odwoła. I to będzie trwało w nieskończoność. Ja powiedziałam naszemu dyrektorowi, że my nic nie chcemy, tylko świadectw pracy. Bo teraz nie możemy nigdzie się zatrudnić – dodaje Iwona Mnich , która pracuje w Praktikerze w Bytomiu już od 19 lat. – Zostaliśmy bez środków do życia. W kwietniu i w maju zaczęliśmy pakować towar. Nikt nam za to nie zapłacić. Przez sześć lat kazali nam zaciskać pasa, zabrali nam fundusz socjalny. I co? Teraz nie mamy nic. Ja pracowałam w firmie 19 lat, ale już się zwolniłam. Zarabiałam 2350 zł brutto – przyznała Alicja Szczypińska, która w czeladzkim Praktikerze pracowała 19 lat.

9 maja Solidarność z Praktikera zaapelowała o interwencje w sprawie pracowników spółki do Minister Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej. 19 maja związkowcy otrzymali odpowiedź od minister Elżbiety Rafalskiej – Pani minister poinformowała nas, że zwróciła się do ministra sprawiedliwości oraz do głównego inspektora pracy z prośbą o szczególne zainteresowanie naszą sprawą. Jesteśmy za to bardzo wdzięczny i liczymy, że dzięki tej interwencji nasza sytuacja zostanie szybko wyjaśniona. Nas zwyczajnie nie stać na czekanie. Żyjemy w zawieszeniu. Nie dostaliśmy wynagrodzeń, nie możemy szukać nowej pracy. Z zarządem firmy nie mamy żadnego kontaktu – mówi Mariusz Włodarczyk.

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE >>>

W lutym bieżącego roku większość marketów budowlanych Praktikera zajęli komornicy z powodu długów wobec spółki Metro Properties, od której Praktiker wynajmował powierzchnie handlową. Od tego czasu pracownicy tych placówek codziennie rano meldują się w pracy wyłącznie po to, aby podpisać listę. Jak podkreślają pracownicy Praktikera w przeciwnym wypadku zostaliby zwolnieni dyscyplinarnie.

14 kwietnia Sąd Rejonowy dla m.st. Warszawy, X Wydział Gospodarczy dla spraw Upadłościowych i Restrukturyzacyjnych umorzył postępowanie sanacyjne prowadzone wobec Praktiker Polska od listopada 2016 roku. To najprawdopodobniej oznacza, że ogłoszenie upadłości przez spółkę jest już tylko kwestią czasu. W ostatnim czasie siedzibę spółki przeniesiono właśnie z Warszawy do Dąbrowy Górniczej.

– To postępowanie sanacyjne dawało nam szanse na utrzymanie miejsc pracy i stopniowe wyjście z kłopotów. Tymczasem umorzenie postępowania sanacyjnego może mieć opłakane skutki. Nowy zarząd złożył odwołanie od tej decyzji, ale zobaczymy, co to da – mówi Mariusz Włodarczyk. Jak podkreśla obecnie zarząd Praktiker Polska jest jednoosobowy, a sprawuje go obywatel Ukrainy. – Niewypłacenie nam pensji jest najprawdopodobniej skutkiem planów, by zabezpieczyć jak najwięcej funduszy dla syndyka masy upadłościowej, ale to nie jest w porządku. To, że musimy się natomiast meldować i zgłaszać każdego dnia gotowość do podjęcia pracy, wynika z przepisów prawa pracy. My jednak nie możemy już dłużej czekać w zawieszeniu – dodaje Mariusz Włodarczyk. – Aby mógł syndyk masy upadłościowej do Praktikera wejść konieczne jest zakończenia sanacji. I taki wniosek został złożony, więc los pracowników jest w gestii sądownictwa polskiego – mówi Alfred Bujara.

Jak poinformowali w poniedziałek pracownicy Praktiker Polska sprawą zainteresował się również wiceminister sprawiedliwości Michał Wójcik, który jak przyznają obiecał, że złożone zostanie do prokuratury zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez właścicieli i zarząd Praktiker Polska. Nadzór nad tym postępowaniem miałaby natomiast sprawować Prokuratura Krajowa RP.

Pracownicy Praktikera w Czeladzi rozmawiali też m.in. z władzami samorządowymi Będzina i Czeladzi. Uzyskali obietnice, że jeśli w Czeladzi zakończą się dwie planowane inwestycje, to władze tego miasta pomogą w zatrudnieniu tych pracowników spółki, którzy w przypadku likwidacji firmy stracili pracę.

Obecnie w Polsce działa tylko kilka Praktikerów, a jeszcze w ubiegłym roku było ich ponad 20. Zamknięte zostały m.in. te w Czeladzi, Bytomiu, Zabrzu, Częstochowie. W sądzie znalazł się także wniosek o upadłość Praktikera.

emisja bez ograniczeń wiekowychnarkotyki
Wideo

Strefa Biznesu: Czterodniowy tydzień pracy w tej kadencji Sejmu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera