Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piłkarski Sąd Polubowny nakazał Ruchowi Chorzów wypłatę zaległych pieniędzy dla Santiago Villafane. Argentyńczyk ma dostać 30 tys. zł

Jacek Sroka
Jacek Sroka
Marzena Bugala- Azarko / Polska Press
Ruch Chorzów nie zapłacił trzech ostatnich wypłat Santiago Villafane, bo ten poleciał do ojczyzny ratować swojego ciężko chorego kilkumiesięcznego syna. Klub najpierw solidaryzował się ze swoim piłkarzem, ale później uznał, że skoro Villafane nie gra to pieniądze mu się nie należą. Chodzi o około 60 tys. zł. Sprawę Villafane rozpatrywał Piłkarski Sąd Polubowny, który nakazał wypłacić Argentyńczykowi połowę należnych mu pieniędzy.

Santiago Villafane trafił do Ruchu latem 2017 roku. Wychowanek Boca Juniors był jednym z lepszych nabytków Niebieskich po spadku z Ekstraklasy. Argentyńczyk jesienią rozegrał 14 spotkań w barwach chorzowian będąc podstawowym graczem zespołu Juana Ramona Rochy. W trakcie zimowej przerwy w rozgrywkach Villafane poleciał do Argentyny, gdzie pod koniec grudnia na świat przyszło jego dwóch synów Dante i Leon. Bliźniaki urodziły się w szóstym miesiącu ciąży z genetyczną wadą płuc i piłkarz opóźnił swój przylot do Polski, by móc się nimi zajmować.

Gdy Villafane przebywał w lutym z drużyną Ruchu na obozie na Cyprze stan zdrowia dzieci się pogorszył i piłkarz dostał zgodę na wyjazd do Argentyny. 2 marca jego syn Leon zmarł. Kibice i koledzy z drużyny wspierali go w trakcie tej tragedii. Po pochowaniu dziecka obrońca wrócił do Chorzowa i wiosną rozegrał cztery spotkania w niebieskich barwach.

Pod koniec kwietnia pogorszył się stan zdrowia drugiego z chłopców Dantego i piłkarz poprosił trenera Dariusza Fornalaka o zgodę na wyjazd do Buenos Aires. Szkoleniowiec uznał, że są rzeczy ważne oraz ważniejsze i pozwolił mu wrócić do Argentyny. Koledzy z zespołu solidaryzując się z Villafane wyszli na jedno ze spotkań w koszulkach z napisem "Estamos con vos" (Jesteśmy z tobą), a kibice przygotowali na trybunach specjalną oprawę, która miała podtrzymać go na duchu.

Po wyjeździe Villafane do domu klub przestał mu jednak płacić pieniądze. W opublikowanym na stronie Ruchu oświadczeniu działacze napisali, że "Spółka prawa handlowego, jaką jest Ruch Chorzów SA, jako przedsiębiorca nie może przyjmować i płacić faktur za niewykonywane usługi. Działanie przeciwne byłoby naruszeniem przepisów podatkowych i działaniem na szkodę Spółki". Chorzowianie twierdzą, że chcieli pomóc swojemu zawodnikowi m.in. poprzez wsparcie fundacji, ale do tego konieczne było wypełnienie przez Villafane szeregu dokumentów do czego ostatecznie nie doszło.

Efekt był taki, że Villafane nie dostał z Ruchu pieniędzy za trzy ostatnie miesiące kontraktu, który wygasł z końcem czerwca. Chodzi o trzy wypłaty po 3200 euro, bo tyle miesięcznie zarabiał w Chorzowie zawodnik, a więc w sumie około 60 tys. zł, bo do wspomnianej sumy trzeba jeszcze dodać podatek VAT, gdyż piłkarz prowadził własną działalność gospodarczą.

Zawodnik od kwietnia nigdzie nie gra zajmując się chorym dzieckiem i trenując indywidualnie w Argentynie.Na szczęście stan zdrowia drugiego z bliźniaków się poprawia, choć początkowo lekarze dawali mu tylko 20 procent szans na przeżycie. Villafane próbował rozmawiać z Ruchem na temat wypłacenia zaległości, bo pieniądze są mu bardzo potrzebne, ale wobec braku porozumienia skierował sprawę do Piłkarskiego Sądu Polubownego. Ten wyrokiem z dnia 5 grudnia nakazał Niebieskim wypłacić mu 30 tys, zł, a więc połowę należności. Sprawę opisał portal Sportowe Fakty.

"Sprawa o zapłatę wyżej wskazanego wynagrodzenia jest przedmiotem sporu przed Piłkarskim Sądem Polubownym przy Polskim Związku Piłki Nożnej, który to rozstrzygając sprawę w I instancji częściowo podzielił wątpliwości klubu, co do zasadności roszczeń byłego zawodnika. Klub oczekuje na doręczenie pisemnego uzasadnienia zapadłego rozstrzygnięcia" - napisał Ruch w swoim oświadczeniu i na razie nie przelał na konto Argentyńczyka żadnych pieniędzy.

Taka postawa Niebieskich musi budzić niesmak, bo nawet jeśli Ruch z powodów prawnych nie mógł płacić piłkarzowi to był przecież w stanie zorganizować publiczną zbiórkę wśród kibiców czy też licytację klubowych gadżetów. W ten sposób można było pozyskać pieniądze dla Villafane, a nie pozostawiać go samemu sobie w obliczu tak wielkiej tragedii jak choroba i śmierć dziecka.

Z pewnością nie tak powinna funkcjonować niebieska rodzina. Może na Cichej w końcu ktoś się jednak zreflektuje i jak najszybciej wykona wyrok Piłkarskiego Sądu Polubownego. Bo przecież działacze sami twierdzą, że są w życiu sprawy ważne i ważniejsze niż te 30 tys. zł.

Awantura piłkarek na meczu Czarni Sosnowiec - GKS Katowice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo

Materiał oryginalny: Piłkarski Sąd Polubowny nakazał Ruchowi Chorzów wypłatę zaległych pieniędzy dla Santiago Villafane. Argentyńczyk ma dostać 30 tys. zł - Dziennik Zachodni