Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Łukasz Surma: Czekam na wywiad ze Szpakowskim [WIDEO + ZDJĘCIA]

Jacek Sroka
Jacek Sroka
Łukasz Surma w redakcji DZ
Łukasz Surma w redakcji DZ Marzena Bugala- Azarko / Polska Press
Łukasz Surma, rekordzista ekstraklasy pod względem ilości rozegranych spotkań, przy okazji wizyty w redakcji Dziennika Zachodniego opowiadał nam o swoich kontaktach z dziennikarzami. Zobacz jakie pytanie jest według piłkarza Ruchu Chorzów najbardziej głupie i komu najchętniej udzieliłby wywiadu.

Ilu wywiadów udzielił pan w swoim piłkarskim życiu?
Dwadzieścia lat gram w ekstraklasie, a średnio udzielam kilkunastu wywiadów rocznie, więc pewnie kilkaset rozmów z dziennikarzami, oczywiście mówimy tu o większych wywiadach, w karierze zaliczyłem.

Stresują pana te rozmowy?
Nigdy się nie stresowałem wywiadem, nie odczuwałem paraliżu na myśl o występie przed kamerą. Jak byłem młodszym zawodnikiem chciałem być obecny w mediach, lubiłem te rozmowy, natomiast im jestem starszym zawodnikiem tym mniejszą potrzebę odczuwam brylowania na łamach gazet czy ekranach telewizorów.

Oceny dziennikarskie są ważne dla piłkarzy?
Jak byłem młodszy, to ta ocena była ważna. Po wysłuchaniu opinii trenera i mojego ojca, który sam też wcześniej grał w piłkę, dziennikarze byli kolejnymi recenzentami mojej gry. Pamiętam, że jak pierwszy raz grałem w Ruchu pod koniec lat 90-tych to w szatni zawsze leżał Sport i Dziennik Zachodni, a my porównywaliśmy oceny, które nam przyznano. Teraz jestem już bardziej doświadczonym piłkarzem i sam wiem jak zagrałem w danym meczu. Nie muszę upewniać się o tym czytając o sobie na łamach prasy, ale jeśli ktoś w gazecie by mnie solidnie „zjechał” za mój występ to pewnie bym się tym przejął, choć na pewno nie przeżywałbym tego tak jak kiedyś. Dziś gazet w szatni już nie ma, a młodzi wszystko sprawdzają w internecie.

Łukasz Surma z wizytą w Dzienniku Zachodnim. Piłkarz Ruchu Chorzów planował z nami Kibica [WIDEO]

Jak zmienili się dziennikarze przez te dwadzieścia lat?
Są coraz młodsi i coraz mniej wiedzą o historii piłki. Jak wymieniam w rozmowie jakieś fakty z mojej kariery, nazwy drużyn, z którymi grałem, a których już nie ma, to czasem widzę, że kompletnie nie wiedzą o czym mówię. Te zmiany nie dotyczą jednak tylko dziennikarzy, Kiedyś ekonomista był po studiach ekonomicznych, dziennikarz po dziennikarskich, a trener po AWF-ie. Teraz dużo łatwiej jest spotkać wszędzie laików. Dziś można być szkoleniowcem dzieci nie kończąc AWF-u i nie grając nigdy w piłkę nożną. Dawniej miałem gwarancję, że jak przychodzi do mnie na wywiad redaktor z gazety, to to jest fachowiec.

Zapamiętał pan szczególnie któregoś z tych fachowców?
Na Śląsku nigdy nie brakowało ani dobrych piłkarzy, ani dziennikarzy. Do dziś z przyjemnością wspominam rozmowy z redaktorem Sowińskim, lubię wymieniać poglądy z redaktorem Cieńciałą. W radiu zawsze najbardziej ceniłem redaktora Zimocha, ale o nim to mogę porozmawiać w szatni już chyba tylko z Markiem Zieńczukiem. Do dziś brakuje mi Studia S-13, w którym relacjonowane były na żywo wszystkie mecze danej kolejki. Jeśli chodzi o transmisje telewizyjne to tutaj musiał być Szpakowski. Młodzi się będą ze mnie śmiać, że myli nazwiska, popełnia ciągle te same gafy, ale głos miał niepowtarzalny, a jego relacje z mundialu w Meksyku pamiętam do dziś. Bardzo chciałbym, żeby Zimoch lub Szpakowski zrobili ze mną kiedyś wywiad. Może się jeszcze doczekam.

Dziś opinie dziennikarskie po meczu bywają bardzo skrajne. Jak sobie z tym radzicie?
Sam jestem zaszokowany tym ile informacji można przeczytać po jednym występie ligowym, w dodatku są one często zupełnie różne. Nauczyłem się, że niektórych gazet w ogóle nie należy czytać, niektórych serwisów internetowych trzeba unikać, bo tam wszystko nastawione jest na zysk i sensację. Młodym piłkarzom w naszej szatni też radzę, żeby się nie stresowali i nauczyli segregować te wszystkie informacje.

Jakie jest najgłupsze pytanie, które zadają panu żurnaliści?
Jaki będzie wynik meczu. To standardowe pytanie na każdej przedmeczowej konferencji prasowej, a ja udzielam wówczas standardowej odpowiedzi, że damy z siebie wszystko.

Często byli zawodnicy zostają potem telewizyjnymi ekspertami lub gazetowymi bądź internetowymi felietonistami. Najsłynniejszym z nich jest chyba Franz Beckenbauer. Pan jako piłkarz mający na koncie najwięcej rozegranych meczów w polskiej ekstraklasie widziałby się po zakończeniu kariery w takiej roli?
Prawdę mówiąc wolałbym przekazywać czynnie to, czego nauczyłem się w trakcie kariery piłkarskiej i raczej widzę siebie później w roli trenera niż felietonisty. Jeśli chodzi o pisanie, to już w szkole dużo lepiej szło mi z przedmiotów ścisłych niż z języka. polskiego, bo nigdy nie miałem łatwości pisania jaką mają dziennikarze. Jeśli jednak ktoś z redakcji przelałby moje myśli na papier, to nad taką rolą mógłbym się zastanowić.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!