Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pilot: Nie jestem z zawodu dyrektorem, a politologiem. Hołownia? Będę służył doświadczeniem. W PSL nie słuchali Gość DZ i Radia Piekary

Marcin Zasada
Marcin Zasada
Sam pan mówi o PSL, że to partia chłopska. A ja reprezentowałem tę część PSL, która wywodzi się ze środowisk miejskich i w tej ofercie za wiele dla mieszkańców miast nie ma. Po prostu nie ma tym ludziom czego zaoferować. Czas na rozmowy był, ale w ciągu ostatniego roku nikt w PSL ze mną nie chciał rozmawiać - mówi Andrzej Pilot, były wicewojewoda śląski, były działacz PSL, nowy nabytek Polski 2050, dzisiejszy Gość DZ i Radia Piekary.

Dlaczego Hołownia?
Bo to projekt budowany na całe pokolenie, a nie tylko na jedną kadencję.

A co to za polityczną bigamię pan uprawia? Pan wciąż jest członkiem zarządu wojewódzkiego PSL, członkiem rady naczelnej całej partii, a jednocześnie działa już w Polsce 2050.
Na razie bardziej jestem sympatykiem. Przyglądałem się temu projektowi od kilku miesięcy. A moi koledzy z PSL też wiedzieli, że moja formuła w tej partii się wyczerpała.

Pańscy koledzy ludowcy to się muszą domyślać, czemu pan przestał się pojawiać na posiedzeniach władz partii. Kiedy oficjalna rezygnacja z członkostwa w PSL?
To kwestia kilku dni.

A gdyby Władysław Kosiniak-Kamysz zadzwonił po naszej rozmowie i powiedział: "Andrzej, zostań. Jest tyle dożynek, które możemy razem spędzić"?
Czas na rozmowy był, ale w ciągu ostatniego roku nikt ze mną nie chciał rozmawiać.

Jeszcze raz: czemu pan po 20 latach odchodzi z PSL i zdradza ideały Wincentego Witosa?
Przepraszam, tak pan tego nie może upraszczać.

Ja myślałem, że ludowcem to się jest na całe życie.
Tak się mówi, że serce zielone pozostaje. Ale moja formuła w PSL się wyczerpała. Dlatego, że dla moich wyborców, a miałem ich wiernych przez wiele lat...

Wiernych, ale niewielu. Pan żadnych wyborów do parlamentu nie wygrał.
Jeśli pan uważa, że 8,5 tys. głosów w ostatnich wyborach to jest mało... PSL w woj. śląskim ostatniego posła miało w latach 90. Wielu kandydatów miało gorsze wyniki ode mnie, a dostało się do Sejmu. Sam pan mówi o PSL, że to partia chłopska. A ja reprezentowałem tę część PSL, która wywodzi się ze środowisk miejskich i w tej ofercie za wiele dla mieszkańców miast nie ma. Po prostu nie ma tym ludziom czego zaoferować.

I to pan sobie uświadomił po 20 latach w partii chłopskiej?
Przez 10 czy 15 ostatnich lat staraliśmy się ten wizerunek zmieniać. Stąd też powstawały zarządy miejskie, nie tylko w rejonach stricte rolniczych.

A takie działania, jak otwarcie na inne środowiska, jak sojusz z Kukizem. To też nie podziałało?
Sam pan widzi, że nie bardzo. Samo porozumienie się z Kukizem i wpuszczenie na nasze listy ludzi z tego ugrupowania było błędem. Nie byłem jedynym, który ten sojusz krytykował.

To pan powinien od 3 miesięcy triumfować i planować nową przyszłość w PSL. Od 3 miesięcy ludzi Kukiza już z wami nie ma.
Jeśli podjęło się decyzję, to trudno ją zmienić. Ja decyzję o odejściu z PSL podjąłem kilka miesięcy temu i początkowo w ogóle chciałem odejść z działalności politycznej.

Dlaczego latem 2019 roku pan nie protestował, gdy budowaliście z Kukizem listy wyborcze do Sejmu?
A skąd pan wie, że nie protestowałem?

Bo widziałem pana plakaty wyborcze. Pan otwierał listę PSL, a obok pańskiego oblicza uśmiechali się do mnie Władysław Kosiniak-Kamysz i Paweł Kukiz właśnie.
W PSL zawsze był pluralizm. Można było się nie zgadzać, ale jeśli była centralnie podjęta decyzja, trzeba było się jej podporządkować. Nie można było w tym okresie, budowania list, kampanii wyborczej, stawać okoniem.

Czyżby? A pamięta pan, co zrobił Stanisław Dąbrowa, lider PSL? W akcie protestu przeciwko koalicji z Kukizem, powiedział: "Dla mnie ostatnie miejsce na liście. Tego sojuszu nie będę firmował". A pan przyjął jedynkę.
Nie będę tego komentował, ale do końca to tak wyglądało, ale kuchnię polityczną zostawmy z boku.

Tak czy inaczej: pan koalicję z Kukizem krytykował, ale wspólne zdjęcie z Kukizem panu nie przeszkadzało?
Powtarzam: tu zwyciężyła lojalność wobec formacji i praca, żeby wynik wyborczy był jak najlepszy.

To gdzie ta lojalność jest dziś, gdy partię trzeba odbudować?
Ale jak to zrobić, jeśli my dziś dla rejonów miejskich nie mamy żadnych propozycji?

Więc czemu pan takich propozycji nie sformułował?
A czy ktoś chciał ich słuchać? Pytanie retoryczne, niech słuchacze sami sobie odpowiedzą.

Czy Szymon Hołownia wie, że pan z zawodu jest dyrektorem?
Ta ironia jest niepotrzebna, bo nie jestem z zawodu dyrektorem, tylko politologiem. Przez wiele lat prowadziłem rodzinną firmę, do dziś ma się ona dobrze. A obejmując funkcje publiczne traktowałem je jak wyzwanie.

Pamiętam, jak schyłkowa koalicja PO, PSL, SLD i RAŚ, odwołała wieloletniego dyrektora szpitala w Reptach i powierzyła to stanowisko panu, politologowi. To na pewno musiało być wyzwanie.
Nigdy nie miałem zamiaru startować w konkursie na stanowisko dyrektora w Reptach. Przyjąłem rolę pełniącego obowiązki dyrektora do czasu konkursu właśnie. Dostałem też zadanie zdiagnozowania, dlaczego w Górnośląskim Centrum Rehabilitacji w Reptach zaczęło się źle dziać. Przyjąłem wyzwanie. Proszę zapytać pracowników szpitala, jakie mają o mnie zdanie i to pomimo krótkiego stażu.

A jak pan dziś wyobraża sobie swoją rolę w ugrupowaniu Szymona Hołowni?
Będę służył swoim doświadczeniem i zrealizuję takie zadania, jakie zostaną mi powierzone. Jest przygotowywana seria debat programowych Polski 2050 w całym kraju. Szymon będzie mówił o transformacji zielonej, o gospodarce, o edukacji. Więc będzie co robić dla ludzi z doświadczeniem. Wcale nie trzeba pchać się na pierwszą linię, by mieć satysfakcję z tego, co się robi.

Na marginesie: w ubiegłym roku spekulowano, że PSL i ruch Hołowni to może nawet spotkają się w jednym miejscu.
Partie opozycyjne mają wiele wspólnych tematów. Nie wykluczam, że drogi Szymona i Władka w perspektywie najbliższych miesięcy się nie przetną.

Są wspólne tematy, są też wspólni członkowie. Kiedy przestaniecie podbierać sobie nawzajem ludzi? Kilkanaście osób przeszło ostatnio od Hołowni do PO w Sosnowcu. Czemu przestało im się podobać w Polsce 2050?
Żyjemy w demokratycznym kraju, każdy ma wybór. A te transfery... Polsce 2050 zależało na stworzeniu koła w Sejmie. Ale nie sądzę, żeby tych transferów na szczytach władzy było więcej.

Musisz to wiedzieć

Bądź na bieżąco i obserwuj

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo