Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piotr Uszok, były prezydent Katowic koordynuje projekt Nowy Wełnowiec. Dziś to prezes spółki Eko Bryza. Rozmowa o rynku i strefie kultury

Dorota Niećko
Dorota Niećko
Piotr Uszok, a za nim po prawej - teren, gdzie powstanie Nowy Wełnowiec
Piotr Uszok, a za nim po prawej - teren, gdzie powstanie Nowy Wełnowiec Karina Trojok
Czy dziś inaczej zaplanowałbym rynek? Cóż, trzeba podejmować decyzje i iść do przodu. Ważne, że są na nim ludzie - mówi Piotr Uszok. Jak doświadczenie w pracy przy strefie kultury pomaga projektować nową dzielnicę Katowic i co by zmienił projektując dziś rynek, mówi były prezydent miasta, dziś prezes spółki Eko Bryza, który koordynuje projekt Nowy Wełnowiec.

Nie zazna pan spokoju, dopóki nie przebuduje pan całych Katowic?

Mnie to miasto zawsze fascynowało. Mimo wielu zachęt, by włączyć się w politykę ogólnopolską, pozostałem tu. Nie ukrywam, że gdy ta propozycja padła (koordynacji budowy wielkiego osiedla-dzielnicy - red.), przyjąłem ją z poczuciem odpowiedzialności za północną część Katowic. Kiedy byłem prezydentem, rozwijało się południe, teraz rozwija się centrum, a północ - różnie to bywało. Fascynowała mnie budowa miast i spełniam się w tej roli. Z jakim efektem - trudno powiedzieć. To jest wstępny okres tej inwestycji.

Doświadczenia z przebudową strefy kultury, osi rondo-rynek się przydają?

W 2006 jasno sprecyzowałem swój program przebudowy miasta i określiłem sześć obszarów: Mariacka, dworzec, rondo-rynek, strefa kultury, Pawła-Wodna-Górnicza. Nie wszystko zostało zrealizowane, jednak większość tak. Tamte projekty też wymagały systemowego podejścia. Tu mamy w ogóle nową sytuację. Po pierwsze - bardzo duża swoboda, to duży obszar, można kreować miasto. Bo w centrum jest wiele ograniczeń. Media podały, że po raz pierwszy mam okazję tworzyć miasto według pewnej sztuki. Tak, bo jeśli miasto buduje się od podstaw, to najpierw ma się wizję, potem powinno być studium uwarunkowań, a potem miejscowy plan zagospodarowania. W mieście, w centrum, sytuacja jest diametralnie inna, są uwarunkowania, które muszą być uwzględnione. Nie ma swobody kreowania nowej przestrzeni. Wiadomo, gdy byłem prezydentem, miałem wokół sztab ludzi, tu jestem praktycznie sam. Oczywiście są biura projektów, różne instytucje, nie byłbym w stanie ogarnąć tego sam, rzecz jasna, ale odpowiadam za koordynację całego procesu i daje mi to wielką satysfakcję.

W tym miejscu stała huta.

Zrobiliśmy bardzo dokładną diagnozę terenu. Okazało się, że grunty nasypowe są skażone metalami ciężkimi, ale grunty rodzime są czyste.

Czyli pod hałdą jest czysto.

Gdy Zakłady Metalurgiczne Silesia uzyskały decyzję o rozbiórce obiektów, wszystkie rzeczy metalowe, szyby zostały usunięte i zostały same mury. Wykonaliśmy wiele przekopów kontrolnych, pomiarów geodezyjnych. W tych bardzo głębokich wykopach mieliśmy szansę, by wszystko dokładnie pomierzyć, oszacować, ile i czego jest pod ziemią. Okazało się, że w zdecydowanej większości to cegła dobrej jakości. Hałda była w części wschodniej, a przy Korfantego były zabudowania huty. Mam film, na którym widać, jak te tereny wyglądały 40 lat temu.

Nowy Wełnowiec to bardziej projekt na wzór ekomiasteczka w Malmø w Szwecji czy Miasteczka Wilanów w Warszawie?

Wilanów pod względem urbanistycznym jest bardzo poprawnie zrobiony…

Urbaniści go projektowali...
Jeżdżę tam, bo tam swoje siedziby mają fundusze, miałem okazję spacerować, oglądać. Wiele rzeczy, które nie zostały tam zrealizowane, będą u nas, w Wełnowcu. Np. inaczej poprowadzimy drogi. Dziś wiemy, że tereny zielone są kluczowe w kontekście zmian klimatycznych, w mieście temperatura jest wyższa o dwa, trzy stopnie. Pamiętam, jak jeszcze będąc prezydentem, wracałem do domu wieczorem - a temperatura była niższa niż w centrum. Bruk, asfalt to wszystko akumuluje ciepło. W naszym projekcie całość jest tak zorganizowana, że ruch będzie się odbywał okrężnie, a dojazd będzie tylko do otwartych parkingów podziemnych. Będą wentylowane. Na poziomie zero zostaną ciągi dla karetek, straży pożarnej.

Nowy Wełnowiec będzie więc lepszy niż Wilanów?
Zdecydowanie!

W Szwecji ekomiasteczko, na które się pan powołuje, w 100 proc. zasilane jest przez odnawialne źródła energii. Tu tak nie będzie.

Robiliśmy dokładne analizy. Skalę osiedla określa moc, na jaką będzie zapotrzebowanie. Ona kształtuje się na poziomie od 17 do 23-25 megawatów, to bardzo dużo. Zakładamy bardzo dużą produkcję wewnętrzną, fotowoltaikę, mikroelektrownie dachowe obrotowe i kominowe. Będą generatory prądu. Pod budynkami - wymienniki ciepła. Chcemy wykorzystać ciepło wody użytkowej, czyli wody z umywalek, pryszniców, to sporo energii. Pomimo to udział energii odnawialnej tu będzie na poziomie 15 procent. W parkingach podziemnych chcemy stosować akumulatory dla energii słonecznej. To ważne w kontekście samochodów elektrycznych i szybkości ładowania.

Co teraz się dzieje?

W zeszłym roku na nasz wniosek miasto przystąpiło do zmiany studium uwarunkowań. Po otwarciu projektu musimy się zgłosić do miasta z pewnymi propozycjami zapisu, musi zostać uchwalone studium, a potem MPZP. Później - realizacja.

Najprzyjemniejszy etap?
Zdecydowanie. Pamiętam, jak to było ze strefą kultury. Pomysł urodził się w 2006 roku. To było takie błądzenie we mgle. Oczkiem w głowie było centrum kongresowe. NOSPR się urodził jako „mądrość zbiorów”. Muzeum Śląskie też długo powstawało, pierwsze darowizny miasta na rzecz muzeum to była działka przy Ceglanej, potem były zamiany, dopłaty. Jestem dziś bogatszy przez to doświadczenie, bo sparzyłem palce. Tam problemem była sprawa własności i przejmowania gruntów. To trwało bardzo długo, z 8-9 lat. Konkurs architektoniczny ogłoszono w 2007. Wejście na plac budowy to 2011 , a zakończenie budowy 2014 rok. Muzeum - 2016. To 10 lat. Podobnie było z DTŚ. Konkurs ogłoszono w 1997, kiedy byłem wiceprezydentem Katowic. A oddanie tunelu do użytku nastąpiło w 2006. Też 10 lat! 60 -70 proc. prac to procedury, czynności, których nie widać. W 2010 byłem potężnie atakowany, że się w mieście nic nie dzieje. A przygotowanie tego procesu naprawdę zdejmowało sen z powiek. Kiedy firmy weszły na plac budowy, to ja w zasadzie nie byłem potrzebny. Doglądałem, zdjęcia mi robili (śmiech). Owszem, przy budowie NOSPR było sporo przesileń, choć mniej niż na MCK. Najwięcej zaś błędów można popełnić na etapie koncepcji. Bo jak już rozpocznie się budowę, zmienić coś jest bardzo trudno.

Kiedy zacznie się budowa Nowego Wełnowca?

To zależy od wielu czynników. Nie wiemy, jak COVID wpłynie na zachowania ludzi, rynek. Być może trzeba będzie przemyśleć standard i wielkość mieszkań? Może wiele pracy będziemy świadczyć online?

W kryzysie najlepiej jest rozpoczynać inwestycje.

Tak, żeby być gotowym, kiedy kryzys minie. Teraz w mieście bardzo dużo się dzieje. Za moich czasów, po kryzysie z 2008, było cholernie ciężko. Zjeździłem Warszawę, pisałem listy do zarządów firm, korporacji. Ale udało się strefę kultury wybudować. Robiłem wtedy badania. Okazało się w nich, że poparcie dla budowy NOSPR-u było na poziomie 4,5 proc, a MCK - 2,44 proc. Byłem przerażony. Ja tych badań nie upubliczniłem. Ludzie by mnie zlinczowali. A strefa superfunkcjonuje.

Kiedy odchodził pan z polityki, mówił pan, że już potrzebuje odpoczynku. A znów angażuje się pan w potężny projekt.
W 2010 roku powiedziałem, że realizuję strefę kultury i odchodzę. To mi dało komfort pracy. Jeśli bym powiedział, że znów będę startował w wyborach na prezydenta, musiałbym rozważać swoje kroki, by wygrać. To brutalna kalkulacja. No i chciałem stanąć na scenie obiektu, który buduję i powiedzieć ludziom: bardzo wam dziękuję, ale it’s time to say goodbye.

Strefa kultury to pana dzieło życia, a nie rynek?

Absolutnie. Dlatego że dla regionu tak zakorzenionego przemysłowo, hutniczo trzeba było zupełnie nowego oddechu. Dziś tłum ludzi jest w NOSPR już na godzinę przed koncertem. Spotykają się, rozmawiają, mają poczucie dumy, że to nie jest zapyziałe miasto. A przecież jeszcze 20 lat temu Katowice były fatalnie odbierane.

No i znów chce pan stanąć na takiej scenie?

Ja tu mam wszystko przygotować, nie chcę medali. Chcę, by to miasto się rozwijało. Kluczową sprawą jest przygotowanie planistyczne, techniczne, środowiskowe projektu. Jak to będzie poukładane, są biura inżynierskie, które lepiej to zrobią ode mnie.

Dziś by pan inaczej zaplanował rynek?

Najlepiej by było, gdybym miał taką swobodę działania jak tutaj. Wtedy można by sobie poszaleć. Były koncepcje, by tramwaj dać pod ziemię. Ale od ronda do Kościuszki są bardzo duże nachylenia, tramwajem trzeba by zjechać pod Rawę i wyjechać. A pod ulicą 3 Maja z kolei jest tyle infrastruktury, że było to niewykonalne. A rynek? Pod względem urbanistycznym na pewno można by więcej oczekiwać. Jednak nie ma nic gorszego niż dywagować i deliberować, a nie podejmować decyzji. Każda decyzja jest obarczona ryzykiem, ale trzeba iść do przodu ze świadomością, że możesz się potknąć. Rynek jest uporządkowany. Nie jest piękny, fantastyczny, ale są tam ludzie i to jest najważniejsze.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Niedziele handlowe mogą wrócić w 2024 roku

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera