Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piszę przyszłość Żeliwnej 38

Elżbieta Twórz
Główna przyczyna, która sprawia, że firma świetnie funkcjonuje, tkwi w nas, a cała „tajemnica” to po prostu fakt, że trzeba lubić ludzi – mówi Tomasz Kowalski, prezes Ekoenergii Silesia S.A.

Jest pan biznesmenem i pisarzem, miłośnikiem muzyki barokowej. To prawda?
Prawda.

Zwolennikiem pączków z nadzieniem różanym...
Tak, najbardziej mi odpowiadają, bo w przypadku pączków lubię tradycję.

I jest pan miłośnikiem Katowic. Bo tu się pan urodził?
Urodziłem się, wychowałem i wykształciłem. Zawodowo i prywatnie jestem związany z Katowicami i z dzielnicą Załęże – tym miejscem, gdzie przyszło mi teraz pracować. Pamiętam Załęże lat 70. i połowy 80., a każdy rodowity katowiczanin doskonale wie, jaką opinię miała ta dzielnica przynajmniej do lat 90. – dość ponurą. Ale też każdy, kto ma otwarty umysł, widzi, że to się zmienia, że Załęże – zachowując swoją tożsamość, jak np. Nikiszowiec – przekształca się w nowoczesną dzielnicę. I to mnie cieszy, bo mam ogromny sentyment do tego miejsca. Może to wynika z upływu czasu, ze wspomnień, z wieku, kiedy człowiek robi się sentymentalny, ale dla mnie ma duże znaczenie to, że jako dorosły mężczyzna dostałem szansę, aby zrobić coś dobrego, fajnego właśnie w mojej dzielnicy. Koło historii symbolicznie się zatoczyło...

Powstała Żeliwna 38 – to jest ten punkt, do którego pan dotarł z dawnego Załęża do nowoczesnego?
Tak, zbudowaliśmy piękne obiekty w miejscu, w którym biegałem z kamieniami jako dzieciak.

Jest pan bardziej pisarzem czy biznesmenem? Co dla pana „w duszy” jest pierwsze?
Trudno powiedzieć – tak potoczyły się moje losy, że dziś działam w biznesie. Z zawodu jestem prawnikiem, przez długie lata pracowałem w Urzędzie Wojewódzkim, w wydziale przekształceń własnościowych, przeszedłem całą drogę reorganizacji naszej gospodarki od roku 1991 do początków XXI wieku, znam wszystkie etapy prywatyzacji, komercjalizacji przedsiębiorstw państwowych w regionie, więc mam biznesowe doświadczenie. Pracowałem też w dużych firmach komunalnych. I ostatecznie, trzy lata temu, dostałem bardzo poważne zadanie wybudowania – przy udziale funduszy unijnych – dwóch parków na terenie Katowic – Parku Technologicznego EkoEnergia – Woda – Bezpieczeństwo i Parku Przemysłowo-Technologicznego EkoEnergia – Efektywność. Powstał również niejako trzeci park – obiekt wchodzący w skład Parku przy ulicy Żeliwnej 38, ale znajdujący się przy Zaporze Goczałkowickiej, czyli Centrum Badawczo-Edukacyjne – Ekocentrum.

Pisze pan więc przyszłość technologiczną. To ciekawe. Ma pan dwoistą naturę czy to po prostu podział: praca i pasja?
Chyba są we mnie dwie natury, faktycznie to czuję.

I czuje się pan z tym dobrze?
Tak, czasem tylko trudno je pogodzić wizerunkowo. Obserwując osoby piastujące podobne stanowiska do mojego, nieraz odnoszę wrażenie, że nie wpisuję się zbyt mocno w biznesowy kod. Ale po trzech latach widzę, że organy właścicielskie akceptują to, a nawet uważają, że jestem bardziej wiarygodny, bo jestem uczciwy wobec siebie. Natomiast moja lekko anarchistyczna dusza zdecydowanie pomaga mi w zarządzaniu tak ogromną firmą, jaką jest Ekoenergia Silesia.

Dlatego, że ma pan dystans do świata?
Nie, ja uważam, że główna przyczyna, która powoduje, że firma świetnie funkcjonuje, tkwi w nas, a cała ,,tajemnica” to po prostu to, że trzeba lubić ludzi.

Ale jak się spojrzy na tytuły pana książek: ,,Mędrzec kaźni”, ,,Rozmowy na trzech grabarzy i jedną śmierć”, to tak raczej lubi pan tę drugą stronę bytu...
Wręcz przeciwnie. Po przeczytaniu tych książek każdy zorientuje się, że serce mam po stronie życia. I stoję zawsze po stronie człowieka – w moich książkach również. Tutaj nie ma rozbieżności, nie ma konfliktu mojej osobowości ze sposobem zarządzania firmą. Ja nie wierzę w mity mówiące o tym, że musi być dystans między prezesem a pracownikami, że szef musi być sprawiedliwy, ale ostry. W mojej karierze spotkałem się z takim typem zarządzania i zawsze widziałem, że to obraca się przeciwko szefowi. Trzeba więc ludzi lubić, ale tak szczerze, i dawać im to odczuć. Bo tak naprawdę bez ludzi, którzy pracują w firmie, „prezes” to jest takie puste, nic nieznaczące słowo.

A skąd ci ludzie wiedzą, że pan ich lubi?
Nasza firma jest potężna, a zatrudniamy 20 osób. To w zupełności wystarczy, bo oni mają pozytywną motywację. Sam kieruję się – piękną zresztą – maksymą Steve’a Jobsa: „To bez sensu: zatrudniać mądrych ludzi, by potem mówić im, co mają robić. My zatrudniamy mądrych ludzi po to, aby to oni mówili nam, co robić”. Jako szef muszę to oczywiście weryfikować, bo mam szerszy obraz sytuacji firmy – wiem, co możemy zrobić, na ile i jak dalece pójść w działaniu. Ale 90 procent mądrych pomysłów, które rodzą się w głowach moich ludzi, realizujemy. I oni mają tego świadomość. Wiedzą, że nie są trybikiem w jakiejś mitycznej machinie, która i tak będzie funkcjonować niezależnie od tego, czy będą pracować lepiej czy gorzej. Uważam, że powinno być jeszcze coś takiego jak otwarte drzwi do gabinetu prezesa – ale w obie strony. Do mnie pracownicy wchodzą bez pukania. Kiedy mają sprawę do załatwienia, rzucam wszystko i rozmawiamy. Ale to też działa w drugą stronę – ja sam, parę razy dziennie, obchodzę cały obiekt.

„Przedsiębiorstwo przyjazne środowisku i ludziom” – takie jest motto firmy. Ciekawe, ale jednocześnie dość pojemne. To dobrze?
Kiedy ktoś tu przyjeżdża, najpierw widzi piękny biurowiec położony przy ul. Żeliwnej 38. To nasz sztandarowy projekt. Wynajmujemy w nim powierzchnie biurowe i mamy już stuprocentowe obłożenie. Mamy też 4 sale konferencyjne, które wynajmujemy – w pełni wyposażone w nowoczesne urządzenia. Jest ogromny parking. To wszystko widać na pierwszy rzut oka, natomiast to nie jest kwintesencja działalności parku technologicznego.

To co nią jest?
Ideą jest, aby skupić na Żeliwnej 38 podmioty, które w mniejszym lub większym zakresie realizują zadania związane z bezpieczeństwem dostarczania wody, z jej jakością i nieprzerwaną, powszechną dostępnością. Jeżeli ktoś przyjdzie na Żeliwną 38 i będzie szukał np. zaworu do rury wodociągowej albo porady dotyczącej wykopania studni głębinowej, albo będzie chciał zbadać jakość wody, to wszystko u nas znajdzie. Nie dostaliśmy unijnych pieniędzy tylko po to, żeby ze starych budynków, które tutaj ,,straszyły”, zrobić piękne obiekty, ale po to, żeby dzięki działającym tu podmiotom każdy wiedział i w razie potrzeby pomyślał: ,,A, Żeliwna 38 – tam rozwiążą moje problemy związane z wodą”.

I stąd laboratorium badania wody?
Tak, to jedna z naszych sztandarowych inwestycji. To jest laboratorium GPW SA, które jako Park wyposażyliśmy w 80 procentach w najnowocześniejszy sprzęt. 600 mkw. powierzchni laboratorium wygląda trochę jak z filmów ,,Star Trek” – piękne pomieszczenia, szklane drzwi do pomieszczeń otwierane na fotokomórkę, wszystko w bieli, i są tam urządzenia, których nazw i zastosowań na szybko nie potrafię nawet wypowiedzieć, ale wiem, ile kosztowały, ponieważ sfinansował je Park.

Ile kosztowały?
W sumie całe laboratorium kosztowało prawie 3 mln zł. To najnowocześniejsze w Polsce laboratorium, jeśli chodzi o badanie wody. A przede wszystkim pracujący tam ludzie mają nieprawdopodobne doświadczenie i wiedzę w tym temacie, tylko wcześniej niekoniecznie mieli na czym pracować. W przypadku laboratorium modelowo sprawdza się idea Parku. O co w tym wszystkim chodzi? My daliśmy technologię, zapłaciliśmy za nią, a dostali to ludzie, którzy mają wiedzę, doświadczenie i robią coś, co jest ważne dla każdego z nas. To nie jest fikcja, to jest innowacyjność w realu i dla ludzi. Pełni też funkcję edukacyjną – raz w tygodniu jest wycieczka zwiedzających. To wszystko funkcjonuje modelowo i dzięki temu ten Park też zaczyna żyć.

Laboratoria zazwyczaj są tajemnicą. Pan otwiera tę tajemnicę...
Zgadza się, po to jest właśnie Park. Oczywiście, związany głównie z bezpieczeństwem wody, ale nie tylko, bo wynajmujemy powierzchnie biurowe nie tylko podmiotom związanym z gospodarowaniem wodą. U nas ma siedzibę firma ESL Polska, która organizuje w Spodku mistrzostwa świata w grach komputerowych. Otworzyli u nas studio, transmitują walki młodych ludzi przed komputerami na cały świat. To również podniosło prestiż naszego Parku.

A radar? Po co wam radar?
Determinantą pomysłu na radar było miejsce, w którym ma stać – nasz jedyny obiekt wchodzący w skład Parku, a niebędący w Katowicach przy Żeliwnej, czyli znajdujący się w Ekocentrum przy Zaporze Goczałkowickiej. To miejsce z dwóch powodów determinowało pomysł, by powstał radar meteorologiczny – pierwsze, to specyficzne anomalia pogodowe występujące właśnie w powiecie pszczyńskim. Drugi ważny powód jest taki, że nasz obiekt jest zbudowany nad samym brzegiem Jeziora Goczałkowickiego, zwanego ,,śląskim morzem”. Ten potężny zbiornik spełnia kilka funkcji – to nie jest wyłącznie rezerwuar wody pitnej dla aglomeracji śląskiej, ale też zbiornik retencyjny. Na Jeziorze Goczałkowickim prowadzone są również badania naukowe, rozwija się rekreacja. To nowoczesny sprzęt – jeden z najnowocześniejszych w Europie, w Polsce drugiego takiego nie znajdziemy. Jego zasięg to 100 km dookoła, czyli obejmujący Kraków, okolice Częstochowy, większość Beskidu Śląskiego i prawie Opole. Nie chcemy wprawdzie prognozować pogody, ale mamy mieć podpisaną umowę z 10 uniwersytetami w Polsce, które będą korzystać z danych radarowych. Jak można ten radar jeszcze wykorzystać? Chcemy, żeby korzystały z niego samorządy i jest też element komercyjny – prywatnym odbiorcom będziemy chcieli za niewielkie pieniądze sprzedawać dane, archiwizacja danych jest również ważna dla firm ubezpieczeniowych. Radar kosztował 600 tys. zł, zapłaciliśmy za niego i nie chcemy na nim zbijać kokosów.

I nie marzy się panu zbijanie kokosów tylko na pisaniu?
Ja nie mam poczucia krzywdy, że ,,nie siedzę pod lipą i piszę”, tylko zajmuję się biznesem. Biznes daje mi dużo radości, a prowadzenie parków daje mi satysfakcję. Źródło utrzymania oczywiście też – jeśli ktoś by powiedział, że to nieważne, to opowiada bzdury... Jedno nie wyklucza drugiego – nie jestem w stu procentach artystą, bo nie żyję z pisania, ale mam nadzieję (bo może jest we mnie troszeczkę pychy?), że robię coś szczególnego. Dzisiaj prowadząc parki, buduję przyszłość. A jeśli kiedyś ktoś znajdzie na strychu moje książki, może sobie o mnie przypomni – to jest dla mnie swego rodzaju nieśmiertelność.

od 7 lat
Wideo

21 kwietnia II tura wyborów. Ciekawe pojedynki

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera