Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piwnice, które ratowały życie

Magdalena Nowacka
Adam Szydłowski w jednym z korytarzy, biegnącym pod ulicą Potockiego
Adam Szydłowski w jednym z korytarzy, biegnącym pod ulicą Potockiego Arkadiusz Ławrywianiec
Pod miastem odkryto sieć piwnicznych korytarzy, którymi w czasie wojny przemieszczali się Żydzi. Byliśmy jednymi z pierwszych, którzy mieli wczoraj okazję zobaczyć podziemne labirynty.

Istnienie systemu podziemnych przejść potwierdził w rozmowie telefonicznej z naszym reporterem również Menachem Lior, dawny mieszkaniec Będzina, obecnie mieszkający w Izraelu.

- Takich przejść było w mieście kilka, zwłaszcza tam, gdzie znajdowały się oficyny, łączące ulicę Małachowskiego z ulicą Modrzejowską. Wielu z nas o nich wiedziało. Tajemnicy nie znali oczywiście Niemcy - opowiada Menachem Lior.

Piwnice umożliwiały mieszkańcom wzajemne odwiedziny, można było się w nich schronić uciekając przed hitlerowcami. Ale pełniły także inną rolę. - Często tymi korytarzami przenosiliśmy różne towary, na przykład pszenicę - przyznaje Menachem Lior.

Adam Szydłowski, przewodniczący Zagłębiowskiego Centrum Kultury Żydowskiej w Będzinie, o istnieniu przejść dowiedział się z rozmów z dawnymi mieszkańcami. Po wojnie ludzie przekazywali sobie informacje o podziemiach.

- System łączących się ze sobą piwnic był wykorzystywany w czasie okupacji. Żydzi, mogąc poruszać się jedynie ulicą Modrzejowską i po starym mieście oraz zamieszkiwać te rejony, opanowali do perfekcji sztukę poruszania się między ulicami. Robili to właśnie systemem połączonych tuneli i piwnic. Mogli się przemieszczać nie narażając się na to, że zostaną dostrzeżeni przez hitlerowców i narażą się na represje - mówi Szydłowski.

Jednym z tuneli łączących na przykład ulicę Potockiego z aleją Kołłątaja jest przejście od Potockiego 3 do nieistniejących już oficyn po wyburzonej stronie alei Kołłątaja.
- Pod normalną piwnicą, na kolejnym poziomie, znajdowała się następna. O tym, że tak było naprawdę, przekonałem się osobiście. Jak to najczęściej bywa, przez przypadek, przy okazji kolejnych odwiedzin w synagodze Mizrachi, właśnie przy ulicy Potockiego - opowiada Adam Szydłowski.

Czy połączenia i piwnice zbudowali Żydzi? Tego dokładnie nie wiadomo. Na pewno jednak wykorzystywano je już w pierwszych miesiącach okupacji. Było to konieczne, bo hitlerowcy bardzo szybko wprowadzili zakaz poruszania się mieszkańców po ulicy Małachowskiego.

- O tym, że Żydzi musieli opuścić ulicę Małachowskiego wspominają, dawni mieszkańcy Będzina. Informacje o zakazie poruszania się po niektórych ulicach odnajdujemy na przykład na kartach "Pamiętnika Rutki Laskier". Wkrótce Niemcy wprowadzili też zakaz poruszania się Żydów po innych ulicach miasta. Tak było z ulicą Sączewskiego. Mogli nią chodzić tylko w oznaczonych godzinach. I to tylko dlatego, że znajdowało się tam wówczas miejsce, w którym Żydzi płacili podatki - wyjaśnia Adam Szydłowski.

Podobno niektórymi piwnicami można było się dostać aż w okolice dawnego Ogródka Jordanowskiego przy Wzgórzu Zamkowym.
- Mam ustne potwierdzenia od dawnych mieszkańców, nie tylko pochodzenia żydowskiego, że przejścia do innych piwnic istniały jeszcze kilkanaście lat po wojnie. Natrafiali na nie także pracownicy wodociągów. Nie mieli jednak pojęcia, do jakich celów przejścia były wykorzystywane - mówi Szydłowski. - Nie były to długie korytarze, bo łączyły bliskie sobie ulice w centrum miasta. Mogły mieć od 150 do 300 metrów - dodaje.

W latach 60. i 70. ubiegłego stulecia, kiedy miasto było przebudowywane, większość przejść zamurowano. Przejścia przestały służyć Żydom, kiedy wszystkich przesiedlono do getta na Kamionkę w dzisiejszej dzielnicy Warpie.

Czy sieć piwnic mogłaby być miejską atrakcją? - Może warto byłoby odmurować takie przejście choćby przy ulicy Potockiego. Byłaby to z pewnością kolejna atrakcja na szlaku żydowskim w mieście - mówi Szydłowski.

Samorządowcy są przychylni pomysłowi, choć na pewno nie będzie on realizowany w najbliższym czasie. - Na razie miasto jest mocno zaangażowane w przebudowę Wzgórza Zamkowego. Jednym z elementów tego finansowanego przez UE projektu jest m.in. zabezpieczenie, zagospodarowanie i udostępnienie zamkowych podziemi - mówi Radosław Baran, prezydent Będzina. - Istotną przeszkodą w ewentualnym udostępnieniu do zwiedzania przejść piwnicami śródmieścia jest ich nieuregulowany stan prawny. Jedynie część kamienic pozostaje bowiem w zarządzie MZBM - dodaje.
Trzy lata temu w Będzinie odkryto korytarze podziemne pod Wzgórzem Zamkowym.
Podziemia powstały prawdopodobnie przed II wojną światową. Ich budowniczowie wykorzystali w części naturalne chodniki i komnaty. Tworzą one swojego rodzaju labirynt składający się z tuneli, krętych korytarzy, komór i szczelin naturalnych. Całkowita długość korytarzy wynosi około 450 metrów. W okresie międzywojennym mieściły się tam potężne chłodnie.

Współczesne badania potwierdzają z kolei hipotezę o istnieniu tu dużych magazynów broni. Historycy podejrzewają, że mogło się tu mieścić podczas wojny składowisko amunicji, albo tajna broń Hitlera.

Podziemne korytarze znajdziemy także w Sandomierzu. Miasto od lat wykorzystuje je jako ciekawostkę turystyczną. W latach 70. ubiegłego wieku oddano do użytku Podziemną Trasę Turystyczną. Jest to 470-metrowa sieć podziemi łącząca 34 piwnice i komory na różnych kondygnacjach. Najniżej położona komnata leży na głębokości 12 metrów. Korytarze przebiegają pod rynkiem i ośmioma kamienicami. Część komór przygotowana jest tematycznie, nazwy i scenografia mają przywoływać legendy. Do podziemi schodzi się z przewodnikiem, z dziedzińca Kamienicy Oleśnickich.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!