Do wypadku doszło w sobotę 15 sierpnia 2020 roku, kiedy autokar wiozący dzieci i młodzież z zespołu Mały Haśnik podążał autostradą A1 w kierunku Mikoszewa, niewielkiej turystycznej miejscowości w Zatoce Gdańskiej, gdzie młodzi tancerze i śpiewacy - w sumie 31 osób – dzieci, młodzież i ośmioro opiekunów - mieli przez najbliższe dni wypoczywać.
Nad ranem na wysokości Tczewa, kiedy od celu podróży dzieliło ich jeszcze 40 km, autokar zjechał na prawe pobocze, w ułamkach sekund przebił barierki ochronne, przekoziołkował z 3-metrowej skarpy i ponownie stanął na kołach... Kiedy pierwsi strażacy dojechali na miejsce, okazało się, że w autokarze uwięziona jest jedna osoba, inni uczestnicy wypadku wydostali się już z pojazdu. Ratownicy medyczni szybko podzielili poszkodowanych na trzy grupy, w zależności od odniesionych obrażeń.
Stan czterech osób był ciężki. Po pobycie w pomorskich szpitalach uczestnicy wrócili do domów. Od wypadku minęło przeszło pół roku. Co się w tym czasie zmieniło?
- Wracamy do zdrowia, staramy się także wrócić do normalności - stwierdziła Grażyna Feil. Dodała, że oprócz jednego chłopca, który nie może chodzić i porusza się na wózku, pozostałe dzieci mają się raczej dobrze. Uczestniczą w różnych rehabilitacja, ale ich stan zdrowia jest dobry, wróciły do szkół, a także na zajęcia zespołu. Pierwsze spotkanie odbyło się w przed kilku tygodniami.
- Na naszych pierwszych zajęciach przeprowadziliśmy rozmowę na temat wypadku i tego jak z tym zdarzeniem żyć. Każde dziecko się wypowiadało, mówiło o swoich odczuciach, spytałam także czy chcą o tym wypadku rozmawiać, wracać do niego. Dzieci powiedziały, że nie, że temat trzeba zakończyć, zaczęły nawet żartować, że jak gdzieś będziemy jechać, to kupimy sobie kaski, pozapinamy pasy. Dzieci mają do tego luźniejszy stosunek, choć wydaje mi się, że w środku każdy na swój sposób będzie o tym pamiętał, z tym żył - uważa pani Grażyna.
Nie przeocz
Na razie z powodu epidemii koronawirusa i wprowadzonych obostrzeń zespół nie może normalnie działać. Jednak wszyscy jego członkowie mają ogromne poczucie wdzięczności dla osób, które w trudnych chwilach im pomogły.
- Mnóstwo osób z całego naszego środowiska folklorystycznego, ale nie tylko, również sporo firm i osób prywatnych, wspierało nas finansowo i psychicznie. Uznaliśmy, że musimy w miarę możliwości pomagać innym, ale także zrobić coś w ramach podziękowań. Ustaliliśmy, że nagramy płytę dziękczynną. Zaczęliśmy już coś tworzyć. Zobaczymy co nam z tego wyjedzie - podkreśliła Grażyna Feil. Dodała, że na razie nie mogą prowadzić normalnych zajęć, grać na instrumentach, tworzyć, spotykać się. - A potrzebujemy być razem. Wydaje mi się, że ten wypadek sprawił, iż staliśmy się jeszcze większą rodziną niż wcześniej byliśmy - stwierdziła pani Grażyna.
Zobacz koniecznie
Musisz to wiedzieć
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?