Ten marsz nieprzypadkowo został zaplanowany 1 maja, w dniu Święta Pracy. Jednak to nie środowiska lewicowe, a organizacja Narodowy Białystok zorganizowała pochód pod hasłem "Praca w Polsce dla Polaków", który miał wyruszyć spod pomnika Józefa Piłsudskiego na Rynku Kościuszki, przemaszerować głównymi ulicami w centrum Białegostoku, by wrócić znów pod pomnik marszałka.
Chętnych do udziału w marszu zaproszono na godz. 14. Przyszło około stu osób. Policji było jednak o wiele więcej. Organizatorzy otrzymali informację z urzędu miasta, że na wydarzeniu jest za dużo ludzi. Organizator poprosił o rozejście się osób biorących udział w zgromadzeniu i zachowanie dystansu. Nic to nie dało. Organizator musiał oficjalnie rozwiązać marsz. Mimo to ludzie nie rozeszli się.
- Wolność słowa dla nacjonalizmu - skandowali.
Policja zaczęła wzywać do rozejścia się. Funkcjonariusze otoczyli zgromadzonych i nie przepuścili ich, gdy ci rozpoczęli marsz. Mundurowi zaczęli legitymować wszystkich znajdujących się w pobliżu pomnika Józefa Piłsudskiego. Wtedy ludzie się rozeszli.
Narodowcy udali się następnie poza miasto - jak piszą na swoim profilu facebookowym - w celach towarzyskich. Policja podążyła za nimi, "kolejny raz legitymując i zarzucając nielegalne zgromadzenie".
Tego dnia policjanci na terenie województwa podlaskiego ujawnili 348 przypadków niestosowanie się do obowiązujących obostrzeń. Jeżeli chodzi o niezasłanianie ust i nosa to było ich 198 (159 mandatów, 28 wniosków o ukaranie do sądu, 11 pouczeń).
- 149 przypadków dotyczyło gromadzenia się osób - mówi Elżbieta Zaborowska z zespołu prasowego podlaskiej policji. - Wystawiono 6 mandatów, 143 wnioski o ukaranie do sądu i 1 mandat za przemieszczanie się.
Mobilizacja środowisk narodowych do udziału w pochodzie trwała od tygodni. Swoją obecność zapowiedzieli m.in. nacjonaliści z Łodzi, Gniezna czy Lubelszczyzny. Autonomiczni Nacjonaliści z Puław oraz Chełma przygotowali z kolei wzory wlepek z hasłami: "Liberalizm zabija Europę" czy "Chcemy godnej pracy w Polsce!".
Marsz został zgłoszony do Urzędu Miejskiego w Białymstoku jako zgromadzenie publiczne. Swoją opinię wobec niego wydał Wojewódzki Inspektor Sanitarny, który wskazał na konieczność respektowania obostrzeń sanitarnych. Co oznacza, że w zgromadzeniu nie powinno wziąć udziału więcej niż 5 osób, które powinny zachowywać dystans 1,5 metra i mieć zakryte nos i usta maseczkami.
Czego domagają się uczestnicy pochodu?
- Chodzi o kilka kwestii - tłumaczy Miłosz, uczestnik demonstracji. - Przede wszystkim protestujemy przeciwko zamykaniu gospodarki i nielogicznym decyzjom rządu. Rynek pracy załamał się i wielu ludzi zaczęło przechodzić na mniej stabilne warunki zatrudnienia, np. w ramach umów podwykonawczych. Kolejna rzecz to zapychanie rynku pracy imigrantami, których nie kontroluje się pod względem epidemiologicznym, nie tylko pod kątem koronawirusa, ale i na inne choroby, któe przenoszą, chociażby odrę.
Narodowcy nie zgadzają się na przypływ "obcej ludności" - czyli przybyszów z Ukrainy, Azji i Afryki, którzy stają się, ich zdaniem, tanią siłą roboczą. Według narodowców imigranci wypierają Polaków z rynku pracy lub stają się dla nich konkurencją.
- Nie jesteśmy ksenofobami. Dbamy o zorganizowanie pracy dla osób nam najbliższych. Działamy trochę na zasadzie rozszerzonego biznesu rodzinnego. Chcemy, aby komfort ich życia podnosił się - podkreśla Miłosz.
Marsz narodowców w Białymstoku (1.05.2021)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?