Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Podbeskidzie poczuło się lepsze i nie uszanowało punktu. Teraz musi wygrać z Lechem

Przemysław Drewniak
Przemysław Drewniak
Filip Modelski próbuje powstrzymać Roberta Picha. W ostatniej akcji meczu to jednak Słowak wymanewrował obronę Podbeskidzia
Filip Modelski próbuje powstrzymać Roberta Picha. W ostatniej akcji meczu to jednak Słowak wymanewrował obronę Podbeskidzia Pawel Relikowski / Polskapress
Podbeskidzie już w drugim z rzędu wyjazdowym meczu przegrało po bramce w doliczonym czasie gry. Kolejna strata punktów oznacza, że Górale muszą zacząć wygrywać, jeśli chcą myśleć o utrzymaniu. Już w piątek zmierzą się u siebie z Lechem Poznań (godz. 20:30).

Chyba nikt nie mógł się spodziewać, że Podbeskidzie pozostawi po sobie we Wrocławiu tak dobre wrażenie. We wtorkowym starciu ze Śląskiem Górale mieli przewagę w posiadaniu piłki, oddali więcej strzałów na bramkę, potrafili też odrobić straty i objąć prowadzenie w drugiej połowie. Odblokował się nawet Marko Roginić, który na swoje pierwsze trafienie w PKO Ekstraklasie czekał aż 1096 minut. Wszystkie wysiłki poszły jednak na marne. Podbeskidzie przegrało trzeci mecz z rzędu i jeszcze bardziej skomplikowało swoją sytuację w walce o utrzymanie.

O porażce zdecydował ostatni kwadrans gry. Bielszczanie mieli już rywala na widelcu – prowadzili 3:2, przeważali, a gospodarze sprawiali wrażenie przygaszonych. Śląsk zdołał się podnieść po golu Konrada Poprawy, który wykorzystał bierność rezerwowego Petera Wilsona w kryciu przy stałym fragmencie gry (wcześniej reprezentant Liberii zaliczył jednak asystę przy trafieniu Roginicia). Remis z wymagającym przeciwnikiem zostałby uznany pod Klimczokiem za mały sukces, ale Górale nie uszanowali remisu i poszli na wymianę ciosów.

- Przeszliśmy na ustawienie z jednym napastnikiem, ale na boisku poczuliśmy, że jesteśmy lepsi i stworzyliśmy kilka stuprocentowych sytuacji – mówił trener Robert Kasperczyk. Znakomitych okazji nie wykorzystali jednak rezerwowi Wilson, Dominik Frelek i Marco Tulio, a gwoździem do trumny okazał się błąd Dmytro Bashlaia. Ukraiński obrońca poszedł na „raz” w starciu z Robertem Pichem, Słowak łatwo go minął i po indywidualnej akcji w szóstej minucie doliczonego czasu gry przesądził o zwycięstwie Śląska.

Kasperczyk nie ukrywał rozgoryczenia wynikiem, ale podkreślił, że postawa piłkarzy napawa go optymizmem. Podbeskidzie zaprezentowało się znacznie lepiej niż w poprzednich meczach z Zagłębiem i Pogonią, i po raz pierwszy w tym sezonie zdobyło trzy bramki w jednym spotkaniu. – Jeśli zawodnicy utrzymają takie podejście, taki poziom walki i zaangażowania, to jestem przekonany, że osiągniemy nasz cel i się utrzymamy – stwierdził szkoleniowiec Górali.

Dobrą postawą bielszczan zaskoczony był nawet Jacek Magiera. – Chciałbym pochwalić Podbeskidzie. Wiedzieliśmy, że walczą o utrzymanie, ale zagrali bardzo dobry mecz i byli dla nas godnym przeciwnikiem. Stworzyli sobie wiele sytuacji, oddali kilkanaście strzałów. Życzę trenerowi Kasperczykowi powodzenia w kolejnych meczach – mówił trener Śląska.

Bardziej niż pochwał Górale potrzebują jednak punktów, a o te nie będzie łatwo. W decydującej fazie rozgrywek zmierzą się u siebie z Lechem Poznań (piątek, 20:30), Piastem Gliwice (wyjazd), Wisłą Płock (u siebie) i Legią Warszawa (wyjazd). Jednocześnie, błagalnym okiem muszą jeszcze spoglądać w kierunku Mielca, bo Stal ma do rozegrania zaległe spotkanie z Rakowem.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dni Lawinowo-Skiturowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera