Podwyżki dla nauczycieli. Ile wyniosą?
Ministerstwo Edukacji i Nauki zaprezentowało we wtorek, 21 września, swoje propozycje zmian w systemie wynagradzania nauczycieli. Planuje wprowadzić przeciętne wynagrodzenie zamiast średniego, ustalanego w oparciu o kwotę bazową ogłaszaną każdego roku w ustawie budżetowej.
Wynosiłoby ono:
- 140 proc. kwoty bazowej dla nauczyciela bez stopnia awansu zawodowego,
- 181 proc. dla nauczyciela mianowanego,
- 219 proc. dla nauczyciela dyplomowanego.
W praktyce oznaczałoby to, że od 1 września 2022 roku przeciętne wynagrodzenie nauczycieli wzrosłoby do:
- 4 950 zł dla nauczyciela nieposiadającego stopnia awansu zawodowego,
- 6 400 zł dla nauczyciela mianowanego,
- 7 750 zł dla nauczyciela dyplomowanego.
Proponowane jednak kwoty przeciętnego wynagrodzenia miałyby zastąpić średnie wynagrodzenie nauczycieli, które, jak przekonują od lat związkowcy i sami nauczyciele, ma niewiele wspólnego z rzeczywistością. Przeciętny nauczyciel zarabia mniej. Do średniej pensji wliczają się natomiast m.in. odprawy emerytalne czy wysokie dodatki kadry kierowniczej.
Podwyżki w zamian za więcej pracy i likwidację dodatków
Poza tym podwyżki odbyłyby się kosztem zwiększenia pensum (tygodniowego, obowiązkowego wymiaru godzin zajęć dydaktycznych nauczyciela), rezygnacji z rozliczania średniego wynagrodzenia i niektórych dodatków.
Obecnie pensum nauczyciela wynosi 18 godzin w tygodniu, a po zmianach liczyłoby 22 (z wyjątkiem nauczycieli wychowania przedszkolnego). Dodatkowo nauczyciele mieliby być dostępni w szkole przez osiem godzin tygodniowo np. na rozmowy z rodzicami, wycieczki, indywidualne rozmowy z uczniami, rady pedagogiczne. Zlikwidowany zostałby dodatek uzupełniający i dodatek tysiąc złotych na start dla stażystów. A dodatek wiejski zostałby ujednolicony dla każdego stopnia awansu zawodowego nauczyciela, czyli wynosiłby 300 zł dla wszystkich.
Związkowcy na przedstawionych przez rząd propozycjach zmian nie zostawili suchej nitki. Przewodniczący Krajowej Sekcji Oświaty i Wychowania NSZZ „Solidarność”, Ryszard Proksa, nazwał je anty-nauczycielskimi i anty-oświatowymi. Zarzucił, że nie służą podniesieniu prestiżu zawodu, a są wręcz "wyrazem braku szacunku" i nieznajomości realnych warunków pracy pedagogów.
- Bulwersujący jest fakt złożenia nam projektu jeszcze bardziej niekorzystnych zmian, niż w maju tego roku - ocenia szef KSOiW NSZZ "Solidarność". - Niestety, mimo medialnych deklaracji ministra Przemysława Czarnka, nie ma w nich mowy o powiązaniu wynagrodzeń nauczycieli ze średnią płacą w gospodarce narodowej. Zamiast tego, nasze pensje zależeć mają od kwoty bazowej ustalanej co roku przez polityków – tak, jak obecnie - podkreśla.
Związki oburzone: Nauczyciele sami sfinansują swoje podwyżki
Zwraca także uwagę, że proponowane podwyżki nie zrekompensują nauczycielom wprowadzenie planowanych zmian. - W związku z pomysłem podniesienia pensum o cztery godziny oraz likwidacji części zakładowego funduszu świadczeń socjalnych i 1000 zł na start dla stażystów, nauczyciele sfinansowaliby sobie tzw. „podwyżki” sami. W ustawie budżetowej na 2022 rok nie ma zaplanowanych pieniędzy na podwyżki w oświacie, a ogłoszone wczoraj 7 mld zł to dodatkowe środki z rezerwy przeznaczone na dwa lata – 2022 i 2023 – zaznacza.
Zdaniem Grażyny Hołyś-Warmuz z Okręgu Śląskiego Związku Nauczycielstwa Polskiego ministerstwo zwiększonym pensum zamierza maskować braki kadrowe w szkołach.
Nie przeocz
- Nie jedzcie tego! Biedronka, Lidl i IKEA usuwają żywność z toksyczną substancją
- Śmiałe pokazy tańca zaskoczyły dziewczyny w klubie Pomarańcza Katowice
- Mecz GKS-u Tychy z Widzewem przerwany przez racowisko i czarny, gryzący dym
- Lawendowy ogród w Katowicach został otwarty. To największy ogród społeczny w mieście
- Jeśli pensum jest 18-godzinne, a zwiększymy je o 4 godziny, to co piąty nauczyciel straci pracę. Pieniądze, które są przeznaczane na etat tego konkretnego nauczyciela, będą wypłacane po części pozostałym. Część nauczycieli będzie zatrudniona w niepełnym wymiarze godzin - obawia się Hołyś-Warmuz. - Nie wiem, kiedy nauczyciele, którzy teraz są zatrudnieni w kilku szkołach, mieliby realizować dodatkowe godziny - dodaje.
Podkreśla, że zaproponowany przez ministra Przemysława Czarnka wzrost wynagrodzeń, nauczyciel opłaci zwiększeniem pensum, zmianą sposobu naliczania funduszu świadczeń socjalnych i likwidacją dodatków. - Nominalnie, owszem, będzie zarabiał więcej, ale realnie za swoją pracą będzie dostawał mniej - podsumowuje.
MEiN proponuje także zmianę ścieżki awansu zawodowego nauczyciela. Zlikwidowane miałyby zostać stopnie stażysty i nauczyciela kontraktowego. Wchodzący do zawodu pedagog przechodziłby następującą ścieżkę rozwoju:
- okres wprowadzenia do zawodu nauczyciela (co najmniej 4 lata pracy),
- nauczyciel mianowany,
- nauczyciel dyplomowany.
Nauczycielem mianowanym zostawałby po zdaniu zewnętrznego egzaminu praktycznego i teoretycznego po upłynięciu okresu wprowadzenia do zawodu. - W praktyce oznaczać to będzie, że rozpoczynający pracę przez cztery lata nie będzie miał możliwości uzyskać wyższego wynagrodzenia. W tej chwili nauczyciel stażysta uzyskuje stopień nauczyciela kontraktowego po roku - przypomina Grażyna Hołyś-Warmuz.
Musisz to wiedzieć
Dziennik Zachodni / Wybory Losowanie kandydatów
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?