Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pogorzelcy z Siemianowic Śl. od dwóch miesięcy czekają na remont mieszkania

Monika Krężel
Krzysztof Gacek i Jolanta Sułowicz w doszczętnie spalonym pokoju. - Jesteśmy załamani - mówią. Straciliśmy z narzeczoną wszystko. Sprzęt RTV, AGD, meble, ubrania. Aż szkoda wyliczać
Krzysztof Gacek i Jolanta Sułowicz w doszczętnie spalonym pokoju. - Jesteśmy załamani - mówią. Straciliśmy z narzeczoną wszystko. Sprzęt RTV, AGD, meble, ubrania. Aż szkoda wyliczać Arkadiusz Gola
Krzysztofowi Gackowi z Siemianowic Śląskich spaliło się w sylwestra mieszkanie. Tego dnia odbył się pogrzeb jego matki. - Byłem zdruzgotany - mówi dziś. - Od tego czasu czekam na remont. Nie wiem, gdzie się podzieję, bo do 1 kwietnia muszę opuścić wynajmowane mieszkanie.

Spalone mieszkanie przy ul. Dąbrowskiego 2 wygląda koszmarnie - całe okopcone, bez okien, ze spalonym stropem i podłogą, zniszczonymi przewodami. - Straciliśmy z narzeczoną wszystko. Sprzęt RTV, AGD, me-ble, ubrania. Aż szkoda wyliczać - opowiada załamany Czytelnik.

Przy siemianowickiej ulicy Dąbrowskiego stoi rząd jednakowych domków. W przeszłości zamieszkiwali je hutnicy. Każdy domek był przeznaczony dla 8 rodzin. Budynki są własnością Huty Jedność SA w likwidacji, a administruje nimi spółka Trrol.

- Od połowy stycznia dzwoniłem do administracji z pytaniami, kiedy rozpocznie się remont - wspomina pan Krzysztof. Gdy pytałem w połowie tygodnia, słyszałem, że w poniedziałek wejdzie ekipa. A w poniedziałek mówiono mi, że już w środku tygodnia albo pod koniec. Odpowiadano mi też, że Trrol czeka na pieniądze od ubezpieczyciela A pamiętam, że zaraz po pożarze proszono mnie, żebym jak najszybciej uprzątnął mieszkanie, bo będzie remont. Do połowy stycznia zrobiliśmy wszystko, choć pracowaliśmy na mrozie, żeby wyrzucić wszystkie rzeczy do kontenera - dodaje.

Pożar w mieszkaniu wybuchł w nocy z 30 na 31 grudnia. - Dwa dni wcześniej zmarła moja mama, która też tam mieszkała. Dzięki Bogu nikogo w nocy nie było, bo mogłoby dojść do tragedii. Nocowaliśmy gdzie indziej, ale napaliliśmy w piecu, bo miała tam przyjść po pogrzebie nasza rodzina. Pamiętam, że o ósmej rano w sylwestra po-szedłem sprawdzić mieszkanie. Otworzyłem i buchnął dym - mówi pan Krzysztof.

Straż pożarna ewakuowała 10 osób, a jako przypuszczalną przyczynę pożaru podała nieszczelność przewodu kominowego. W połowie stycznia Krzysztof Gacek wysłał pismo do Huty Jedność SA w likwidacji z prośbą o zwolnienie go z płacenia czynszu przez trzy miesiące. W piśmie z 18 stycznia huta zgodziła się na to, ale już 27 stycznia wycofała się ze zwolnienia z opłat. Likwidator huty uzasadniał stanowisko m.in. tym, że w 2009 roku MPGKiM, czyli ówczesny administrator, zamontował piec pokojowy, a obowiązkowa kontrola przewodów kominowych w maju 2010 r. niczego nie wykazała, to "należy domniemywać, że przyczyną pożaru była raczej niewłaściwa eksploatacja pieca, nie zaś nieszczelność przewodu kominowego, która w zaświadczeniu o zdarzeniu, wystawionym przez KM PSP została określona jako przypuszczalna".

- Dowódca zawsze określa przypuszczalną przyczynę zdarzenia - mówi st. kpt. Marcin Wyrzykowski, rzecznik KM PSP w Siemianowicach Śl. - Gdy policja prowadzi dochodzenie, powołuje biegłego z zakresu spraw pożarowych i bierze pod uwagę także naszą opinię. Nie spotkałem się z sytuacją, aby ta przypuszczalna przyczyna zdarzenia była radykalnie zmieniona.

- Jestem w tym mieszkaniu zameldowany, tak jak moja narzeczona. Teraz mieszkamy u koleżanki, która wraca 1 kwietnia - kończy pan Krzysztof. Od stycznia nie płaci czynszu. W połowie lutego napisał kolejne pismo z prośbą o zwolnienie go z opłat i czeka na odpowiedź.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!