Spalone mieszkanie przy ul. Dąbrowskiego 2 wygląda koszmarnie - całe okopcone, bez okien, ze spalonym stropem i podłogą, zniszczonymi przewodami. - Straciliśmy z narzeczoną wszystko. Sprzęt RTV, AGD, me-ble, ubrania. Aż szkoda wyliczać - opowiada załamany Czytelnik.
Przy siemianowickiej ulicy Dąbrowskiego stoi rząd jednakowych domków. W przeszłości zamieszkiwali je hutnicy. Każdy domek był przeznaczony dla 8 rodzin. Budynki są własnością Huty Jedność SA w likwidacji, a administruje nimi spółka Trrol.
- Od połowy stycznia dzwoniłem do administracji z pytaniami, kiedy rozpocznie się remont - wspomina pan Krzysztof. Gdy pytałem w połowie tygodnia, słyszałem, że w poniedziałek wejdzie ekipa. A w poniedziałek mówiono mi, że już w środku tygodnia albo pod koniec. Odpowiadano mi też, że Trrol czeka na pieniądze od ubezpieczyciela A pamiętam, że zaraz po pożarze proszono mnie, żebym jak najszybciej uprzątnął mieszkanie, bo będzie remont. Do połowy stycznia zrobiliśmy wszystko, choć pracowaliśmy na mrozie, żeby wyrzucić wszystkie rzeczy do kontenera - dodaje.
Pożar w mieszkaniu wybuchł w nocy z 30 na 31 grudnia. - Dwa dni wcześniej zmarła moja mama, która też tam mieszkała. Dzięki Bogu nikogo w nocy nie było, bo mogłoby dojść do tragedii. Nocowaliśmy gdzie indziej, ale napaliliśmy w piecu, bo miała tam przyjść po pogrzebie nasza rodzina. Pamiętam, że o ósmej rano w sylwestra po-szedłem sprawdzić mieszkanie. Otworzyłem i buchnął dym - mówi pan Krzysztof.
Straż pożarna ewakuowała 10 osób, a jako przypuszczalną przyczynę pożaru podała nieszczelność przewodu kominowego. W połowie stycznia Krzysztof Gacek wysłał pismo do Huty Jedność SA w likwidacji z prośbą o zwolnienie go z płacenia czynszu przez trzy miesiące. W piśmie z 18 stycznia huta zgodziła się na to, ale już 27 stycznia wycofała się ze zwolnienia z opłat. Likwidator huty uzasadniał stanowisko m.in. tym, że w 2009 roku MPGKiM, czyli ówczesny administrator, zamontował piec pokojowy, a obowiązkowa kontrola przewodów kominowych w maju 2010 r. niczego nie wykazała, to "należy domniemywać, że przyczyną pożaru była raczej niewłaściwa eksploatacja pieca, nie zaś nieszczelność przewodu kominowego, która w zaświadczeniu o zdarzeniu, wystawionym przez KM PSP została określona jako przypuszczalna".
- Dowódca zawsze określa przypuszczalną przyczynę zdarzenia - mówi st. kpt. Marcin Wyrzykowski, rzecznik KM PSP w Siemianowicach Śl. - Gdy policja prowadzi dochodzenie, powołuje biegłego z zakresu spraw pożarowych i bierze pod uwagę także naszą opinię. Nie spotkałem się z sytuacją, aby ta przypuszczalna przyczyna zdarzenia była radykalnie zmieniona.
- Jestem w tym mieszkaniu zameldowany, tak jak moja narzeczona. Teraz mieszkamy u koleżanki, która wraca 1 kwietnia - kończy pan Krzysztof. Od stycznia nie płaci czynszu. W połowie lutego napisał kolejne pismo z prośbą o zwolnienie go z opłat i czeka na odpowiedź.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?