Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pogrzeb Augustyna Dyrdy, wybitnego rzeźbiarza, ostatniego ucznia Xawerego Dunikowskiego. Zobaczcie zdjęcia

Jolanta Pierończyk
Jolanta Pierończyk
Pogrzeb Augustyna Dyrdy, artysty rzeźbiarza (4.07.1926-3.02.2032)
Pogrzeb Augustyna Dyrdy, artysty rzeźbiarza (4.07.1926-3.02.2032) Jolanta Pierończyk
Pogrzeb Augustyna Dyrdy, wybitnego rzeźbiarza, ostatniego ucznia Xawerego Dunikowskiego, odbył się 10 lutego 2023 r. w kościele Najświętszego Serca Pana Jezusa w Tychach-Paprocanach, obok którego Artysta mieszkał przez 60 lat swojego długiego życia (zmarł 3 lutego 2023 r., przeżywszy 96 lat i siedem miesięcy). W ostatniej drodze na cmentarz komunalny w Wartogłowcu towarzyszyła mu żona, z którą przeżył 72 lata, syn Adam z żoną Ewą, wnuczęta i inni członkowie rodziny, koledzy rzeźbiarze i inni artyści, znajomi.

Był człowiekiem wybitnym także jako dziadek, brat, ojciec, przyjaciel. Chciałbym powiedzieć o dwóch darach, które miał i to tłumaczy, dlaczego go tak wszyscy kochaliśmy i ceniliśmy. Po pierwsze był bardzo spostrzegawczy. Mój dziadek widział więcej, przez co też wiedział więcej. Cieszył się tym, czego doświadczał przez całe życie, uwielbiał tez samo doświadczanie życia. Z optymizmem patrzył w przyszłość. Tego optymizmu nie studziła nawet świadomość, że ta przygoda może się kiedyś skończyć. Nie brakowało mu go nawet w piątek, godzinę przed śmiercią, kiedy widziałem go ostatni raz. Cały czas był wesoły, radosny, optymistyczny

- mówił nad grobem Augustyna Dyrdy, w imieniu rodziny, jego najstarszy wnuk Adam Dyrda junior.

Ta spostrzegawczość, jak mówił wnuk, przejawiała się też w jego sposobie opowiadania przepełnionego najdrobniejszymi szczegółami.

Augustyn Dyrda uwielbiał snuć opowieści pełne szczegółów i dygresji

- Uwielbiał opowieści, a w szczególności opowieści od opowieści, czyli dygresje. W tych gawędach było mnóstwo szczegółów, które jemu wydawały się istotne, choć dla innych prawdopodobnie takie nie były. Ale dla niego, artysty, obraz musiał być kompletny, ze wszystkimi detalami - wspominał Adam Dyrda junior.

Mówił też o tym, że jego dziadek lubił patrzeć w słońce.
- Potrafił patrzeć prosto w słońce. Do dziś się zastanawiam, co on tak naprawdę w tym słońcu widział. Nie do końca potrafił to wytłumaczyć. Zresztą często mówił, że wielu rzeczy trzeba w życiu samemu doświadczyć. Nie nauczymy się ich z opowieści - mówił najstarszy wnuk.

Był duszą towarzystwa

Drugi dar, który wnuk zauważył u swojego dziadka to niezwykle rzadka umiejętność, która - jak mówił - sprawia, że człowiek samą swoją obecnością czyni radość innym.
- Czarował kobiety, dodawał otuchy kompanom, prawił komplementy, które nie były nigdy puste, co też jest sztuką. Nawet wtedy, kiedy już nie był w pełni swoich sił, potrafił za pomocą przyśpiewki i dowcipu rozruszać każde towarzystwo na każdej imprezie - opowiadał Adam Dyrda junior.

Powiedział też, że mądrość łączyła się w jego dziadku z dobrym charakterem. Że cieszył się życiem w każdych warunkach, nawet wtedy, kiedy nie powinno ono mu sprawiać wielkiej przyjemności. Że dziadek cenił sobie wszystko, co mu życie dało. Kochał swój paprocański dom z pracownią, który zbudował własnymi rękami i ogród.

Wnuczęta uczył życiowej mądrości

Adam Dyrda junior nie ukrywał, że bardzo trudno żegnać kogoś, kto był zawsze i to w taki wybitny sposób. Mówił o tym, jak wiele od niego nauczyli się oni - dzieci jego dwóch synów, Adama i Dariusza.
- Mnie przekonał, że życie, a zatem i śmierć lepiej traktować lekko, choć nigdy to nie jest łatwe. Że wszystkie zwady polityczne, religijne, narodowe, które nadają pozór sensu niektórym ludziom tak naprawdę nie są warte świeczki. Że ludzka głupota wynika z braku ludzkiej wyobraźni. On miał jej pod dostatkiem, więc mógł oceniać innych. Uważał też, że wyobraźnię, nawet jak ktoś jej nie ma, to może ją ćwiczyć. I uważał też, że dobrze można żyć z każdym, jeśli tylko zechce się go zrozumieć i poznać. Mnie nauczył ponadto, jak ważna jest pamięć o przodkach. Sam ją pielęgnował w sztuce i opowieści,wiedząc, że ona buduje naszą tożsamość - mówił nad grobem swojego wielkiego dziadka jego najstarszy wnuk.

W imieniu artystów Augustyna Dyrdę żegnał Wojciech Łuka, szef Miejskiej Galerii Obok w Tychach. Zaczął od przypomnienia, że zmarły Augustyn Dyrda był ostatnim uczniem Xawerego Dunikowskiego, którego nazwał gigantem europejskiej rzeźby.

- To właśnie on, Xawery Dunikowski, laureat Grand Prix na wystawie światowej w Paryżu w 1937 r. , 11 lat po tym chyba największym sukcesie polskiej rzeźby, w 1948 r. przyjął do swojej pracowni w krakowskiej ASP młodego tyszanina, Augustyna Dyrdę. To było wyjątkowo istotne w całej twórczości Augustyna. Fascynacja formą i nowatorskimi elementami, jakie wówczas w rzeźbie prezentował Xawery Dunikowski, czyli taka postkubistyczna forma, synteza przedstawienia i coś, co było zupełnie nowe, mianowicie myślenie o rzeźbie jako o bryle, to to wszystko stało się dla Augusta w przyszłości, przez 70 lat wyraźnym kierunkowskazem, który do dziś wyróżnia go spośród innych artystów - mówił Wojciech Łuka.

Umiał trafnie oceniać sytuację i dlatego wrócił do Tychów

Po studiach w Krakowie postanowił Augustyn Dyrda wrócić do Tychów.
- Ta decyzja okazała się bardzo trafiona, bo powstające wtedy nowe miasto było swego rodzaju eksperymentem dla ówczesnych władz – rodzaj wielkiej rozłożonej w czasie galerii miejskiej i tu pojawiła się interesująca szansa dla wszystkich twórców, głównie rzeźbiarzy. Augustyn skorzystał z tej okoliczności - mówił szef Galerii Obok.

Ostatnia wystawa Augustyna Dyrdy nie miała finisażu

Kończąc, przypomniał wystawę dzieł Augustyna Dyrdy otwartą początkiem lipca 2021 r. w Miejskiej Galerii Sztuki Obok w Tychach. Nie ukrywał, że zarówno organizatorzy, jak i goście czuli że to jest ostatnia wystawa tego wybitnego artysty.

Dziś z satysfakcją stwierdzam, że się myliliśmy, bo wystarczy odwiedzić Park Niedźwiadków, stanąć przed Grotem Roweckim czy przed Starym Alojzem, przed portretem również wybitnego urodzonego w Tychach niemieckiego rzeźbiarza Augusta Kissa czy przed "Chłopcami z gęsią", Karolinką na osiedlu K, Powstańcem Śląskim na placu Wolności czy pod Żyrafą, która jest nieoficjalnym symbolem miasta, by widzieć, że ta ostatnia wystawa Dyrdy trwa cały czas. Finisażu nie było

- powiedział Wojciech Łuka.

Ceremonię pogrzebową poprowadził ks. Michał Czaja, proboszcz paprocańskiej parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa, który w swojej homilii również nawiązał do profesji zmarłego Augustyna Dyrdy. Mówił m.in. o bezużytecznym wielkim głazie, z którego Michał Anioł wykonał jedno ze swoich największych dzieł, Dawida.

Wśród rzeźbiarzy żegnających śp. Augustyna Dyrdę byli Joachim Krakowczyk z Pszczyny i Stanisław Hochuł z Goczałkowic-Zdroju. Dyrda, Krakowczyk, Hochuł - te trzy nazwiska znajdują się w wykazie autorów prac w Galerii Rzeźby Śląskiej w Parku Śląskim. Joachim Krakowczyk, jako początkujący wówczas rzeźbiarz, pomagał Dyrdzie w realizacji pomnika ks. Dzierżonia w Kluczborku, zaś Stanisław Hochuł pomagał przy Pomniku Walki i Pracy zwanym Żyrafą.

Nie przeocz

Zobacz także

Musisz to wiedzieć

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera