W czerwcu 2009 r. Kamil L., po sprzeczce i szarpaninie z policjantami, którzy chcieli go wylegitymować przed jednym ze sklepów w Grodzisku, trafił na posterunek w Kłobucku, gdzie zmarł. Jego rodzina twierdzi, że został tam pobity. Bliscy znajomi zmarłego też są tego zdania i uważają, że funkcjonariusze powinni wówczas spisać protokół i odwieźć Kamila na izbę wytrzeźwień.
Jak wynika z policyjnego protokołu, Kamil L. został zatrzymany wraz z kolegą. Miał wyzywać funkcjonariuszy i szarpać jednego z nich. Kolega natomiast próbował go odbić. Policjanci wezwali posiłki. Młodzi mężczyźni zostali przewiezieni do komendy w Kłobucku. Według funkcjonariuszy, Kamil L. stracił przytomność w trakcie spisywania protokołu i mimo natychmiastowej reanimacji, zmarł. Rodzina o śmierci Kamila dowiedziała się następnego dnia po incydencie na posterunku, rano.
- Znam opinię biegłego, ale nie chcę ich komentować - mówi Anna L., matka Kamila. - Kiedy się dokładnie z nimi zapoznam, podejmę jakieś kroki.
W styczniu kobieta w rozmowie z naszym reporterem mówiła, że dla rodziny sprawa jest oczywista - winę za śmierć Kamila ponoszą policjanci.
Prokuratura informuje, że opinia biegłego nie wyklucza śmierci naturalnej, ale nie chce podać szczegółów.
- Czekamy na stanowisko rodziny w sprawie opinii biegłego i ewentualne wnioski jej pełnomocnika - wyjaśnia Romuald Basiński, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej. - Opinia biegłego nie daje żadnych podstaw do stawiania zarzutu spowodowania lub przyczynienia się do śmierci.
Zatrzymany kolega Kamila L. usłyszał zarzuty znieważenia i czynnej napaści na funkcjonariuszy publicznych, za co grożą 3 lata więzienia. Przyznał, że wypili z Kamilem pół litra wódki.
Sekcja zwłok, zlecona przez prokuraturę, nie ujawniła jakichkolwiek oznak tzw. śmierci zadanej. Nie dała też odpowiedzi na pytanie, co bezpośrednio spowodowało zgon 25-latka. Wykluczono zawał serca czy uszkodzenie innych narządów wewnętrznych. Śledztwo zawieszono, prokurator czekał na wiążącą opinię biegłego z Zakładu Medycyny Sądowej.
KWP w Katowicach, która wyjaśniała sprawę ewentualnego pobicia w komendzie, nie dopatrzyła się winy policjantów. - Według mojej oceny i mojego poprzednika, w śmierci Kamila L. nie było udziału osób trzecich. Wykluczyło to postępowanie wewnętrzne i prowadzone przez KWP, a potwierdziły ekspertyzy. Sprawa jest czysta. Policjanci, którzy rzekomo mieli pobić Kamila byli czasowo zawieszeni w obowiązkach, ale od kilku miesięcy znów pracują i będą dalej pełnić służbę - mówi Andrzej Wystalski, od miesiąca komendant KPP w Kłobucku.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?