Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Politycy nie doceniają internetu

Bartłomiej Wnuk
Piotr Koj kontaktuje się z wyborcami także poprzez bloga
Piotr Koj kontaktuje się z wyborcami także poprzez bloga Fot. Marzena Bugała
Prezydent Bytomia Piotr Koj chlubi się tym, że najprawdopodobniej jako drugi polityk szczebla samorządowego w Polsce zaczął pisać blog, który dziś może się pochwalić liczbą ponad 600 tys. odsłon.

Ostatnio nazwisko prezydenta ponownie jest łączone z pionierstwem. Po tzw. "antystronach", poświęconych osobom Donalda Tuska i Hanny Gronkiewicz-Waltz, pojawiła się witryna dedykowana prezydentowi Bytomia.

Co ciekawe, nic nie stoi na przeszkodzie, aby powstały takie strony poświęcone też innym czołowym politykom samorządowym z naszego województwa. Specjaliści z ich zapleczy nie wykupili bowiem wszystkich domen z nazwiskami swoich zwierzchników. Za kilka, kilkanaście złotych można kupić domeny z nazwiskami m.in. Marka Kopla, Andrzeja Stani, Piotra Uszoka, Andrzeja Dziuby, Stanisława Korfantego czy Zygmunta Frankiewicza w nazwie, co dla przeciwników wymienionych włodarzy śląskich miast może być łakomym kąskiem. Zwłaszcza w roku wyborczym.

Jak nietrudno się domyślić, "antystrona" z nazwiskiem prezydenta Bytomia w adresie nie wywołała entuzjazmu Piotra Koja. "Dziwnym zbiegiem okoliczności pewien poseł zatrudnił pracownika, który już kilka dni później założył domenę z użyciem mojego imienia i nazwiska, aby po pewnym czasie ją uruchomić, celem zdyskredytowania mojej osoby" - napisał na swoim blogu prezydent Bytomia.

Strona poświęcona Kojowi pojawiła się w internecie w połowie stycznia. Jej twórcą jest Maciej Bartków, pracownik biura poselskiego posła PiS Wojciecha Szaramy, który zresztą... również nie wykupił domen ze swoim nazwiskiem. - Strona jest moją prywatną inicjatywą, pan poseł nie ma z nią nic wspólnego - zapewnia Maciej Bartków. Przyznaje jednak, że Wojciech Szarama stronę widział. - Moim zdaniem, strona jest zabawna, ale nie obraźliwa. Jej autor śmieje się z przywar prezydenta, a nie z Piotra Koja jako człowieka - ocenia Sława Umińska, dyrektorka biura poselskiego Wojciecha Szaramy w Bytomiu.
Nie wiemy, czy Szarama uśmiechnął się na widok strony. Wiemy natomiast, że wywołuje ona uśmiech na twarzach bytomian, również podwładnych Piotra Koja. Ponad sto razy urzędnicy magistratu odwiedzili ją korzystając z... urzędowych komputerów.
- Piotr Koj jest, wbrew potocznej opinii mieszkańców, postacią barwną i nietuzinkową. Wiele wypowiedzi i stwierdzeń prezydenta weszło do publicznego obiegu i funkcjonuje w nim niemal tak dobrze, jak sławne "wężykiem, wężykiem" Jana Kobuszewskiego czy "sru" Bohdana Smolenia - czytamy na stronie we wstępie, nad którym góruje hasło: "Jak mówię, że coś zrobię, to mówię". Na stronie można też przeczytać takie wypowiedzi prezydenta Bytomia jak: "Efekty działań powoli przynoszą efekty" czy "Wracając do domu przypomniałem sobie, jaką mamy porę roku".

Przekłuwają balony politycznej wzniosłości

Z dr. Markiem Mazurem, politologiem, specjalistą od marketingu politycznego z Uniwersytetu Śląskiego rozmawia Bartłomiej Wnuk

W reakcji na "antystronę" prezydent Bytomia z jednej strony cieszy się, że znalazł się w "dobrym towarzystwie", a z drugiej zlecił jej analizę prawnikom. Co pańskim zdaniem, powinien zrobić polityk obecny w internecie?
Powinien zareagować tak, jak na podobne strony zakładane przez niezadowolonych konsumentów reagują przeważnie producenci felernych dóbr czy usług - przeanalizować jej zawartość i poprawić to, co się nie podoba lub z czego śmieją się internauci. W sferze publicznej reakcje prawne nie należą do szczególnie dobrze widzianych, co nie znaczy, że występują rzadko.

Czy nie wynika to przypadkiem z tego, że politycy, szczególnie ci samorządowi, mają problem z brakiem dystansu do siebie?

Coś jest na rzeczy, dlatego według mnie niezmiernie cenne są wszystkie te inicjatywy, które przekłuwają balony politycznej wzniosłości. Niezależnie od tego, z czyjej inicjatywy powstają "antystrony", to stanowią pozytywne głosy w debacie publicznej, która dzięki internetowi nabiera nowego wymiaru. Im więcej głosów obywateli będzie się pojawiało na co dzień, tym większa szansa na to, że podczas kolejnych wyborów frekwencja będzie wyższa niż podczas poprzednich.

"Antystrony" to pomysł Amerykanów. Z czyjej inicjatywy powstawały te dotyczące Obamy i McCaina podczas ostatniej kampanii wyborczej w Stanach Zjednoczonych?
Zbadałem sprawę, ale jednoznacznie na to pytanie odpowiedzieć nie mogę, choć wszystko wskazuje na to, że założyciele "antystron" i fanklubów byli związani z którąś z dwóch dużych partii. Amerykański przykład pokazuje, że internet jest potężnym orężem w rękach partyjnych specjalistów od marketingu. Obywatele Stanów Zjednoczonych są jednak o wiele aktywniejsi niż Polacy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!