Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Polscy piłkarze rządzili i rządzą w niemieckiej Bundeslidze [SŁYNNE KARIERY]

Rafał Musioł
Robert Lewandowski bije w Niemczech rekord za rekordem, ale swoją cegiełkę mają w tym Łukasz Piszczek i Jakub Błaszczykowski
Robert Lewandowski bije w Niemczech rekord za rekordem, ale swoją cegiełkę mają w tym Łukasz Piszczek i Jakub Błaszczykowski
Robert Lewandowski strzelając przed tygodniem dwa gole Freiburgowi, dogonił Jana Furtoka. Obaj piłkarze, których dzielą ponad dwie dekady, mają na koncie 60 bramek w Bundeslidze. Snajper Borussii Dortmund potrzebował do takiego osiągnięcia trzech lat i 105 spotkań, legenda GKS Katowice siedmiu lat i 188 występów. Sukcesy Lewandowskiego Furtoka cieszą, a dodatkową satysfakcję dają mu porównania, jakie publikuje niemiecka prasa. Lewandowski, Jakub Błaszczykowski i Łukasz Piszczek też wiedzą, że idą szlakiem przetartym przez sporą grupę poprzedników.

Jeśli sportowe źródła są precyzyjne, to pierwszym Polakiem, który zagrał w Bundeslidze, był Waldemar Słomiany. A ponieważ rzecz się działa w 1967 roku, więc w tle musiała pojawić się ucieczka. Czterokrotny mistrz Polski nielegalnie pozostał na Zachodzie i znalazł zatrudnienie w Schalke 04 Gelsenkir-chen. Awanturnicza przygoda miała jednak dość kiepskie zakończenie - po rozegraniu 98 meczów i strzeleniu 11 goli Słomiany - już w barwach Arminii Bielefeld - uczestniczył w korupcyjnym skandalu, który zatrzymał i zniszczył jego karierę. Na kolejnego piłkarza znad Wisły w niemieckiej ekstraklasie, trzeba było czekać aż do lat 80.

I znów, co nie powinno dziwić, wątki polityczne w dużej mierze determinują wydarzenia sportowe. Klasycznym przykładem jest kariera Andrzeja Rudego. Jeden z najbardziej utalentowanych piłkarzy lat 80. uciekł z hotelu w Mediolanie, gdzie reprezentacja ligi polskiej przebywała przed meczem z ligowcami włoskimi, i odnalazł się w Republice Federalnej Niemiec.

Czasy ucieczek jednak minęły. W sumie w Bundeslidze zagrało niespełna 80 piłkarzy znad Wisły. Ilość nie robi być może wielkiego wrażenia, za to jakość i owszem. Wiedzą o tym sami Niemcy, którzy wyliczyli, że Lewandowski z Błaszczykowskim to najskuteczniejszy zagranicznym duet w całej liczącej pół wieku historii Bundesligi. Wcześniej też jednak polscy strzelcy mocno nękali tamtejszych bramkarzy - poza wspomnianym Furtokiem i Lewandowskim ponad 20 trafień ma na koncie 7 naszych rodaków: Andrzej Juskowiak (56), Artur Wichniarek (49), Marek Leśniak (42), Janusz Turowski (28), Euzebiusz Smolarek (25), Jacek Krzynówek (24) i Andrzej Buncol (21).

- Polscy napastnicy przez wiele lat mieli w Bundeslidze dobrą renomę i Robert ją teraz ugruntowuje - mówi Juskowiak. - Ma coraz więcej naprawdę dobrych meczów, imponuje też pewnością siebie. Zwłaszcza w kontekście ostatnich zawirować transferowych musiał się wykazać charakterem.

Wspomniane zawirowania to oczywiście epopeja związana z przejściem Lewandowskiego do Bayernu Monachium. W kulminacyjnym momencie zawieruchy od Polaka odwróciła się część fanów Borussii oraz mediów, podkreślających, że nadmierna chęć zmiany barw klubowych odbije się na grze w Borussii. Tymczasem Lewandowski strzelając gole zamknął usta krytykom i znów rozkochał w sobie kibiców.
- To najlepszy sposób, żeby pokazać, że jest się profesjonalistą, a Robert nim jest - komentuje Furtok. - Sam wiem, że w Bundeslidze presja jest niesamowita, a dziennikarze potrafią dodatkowo podgrzać atmosferę. On jednak jest do takiej walki stworzony, co zresztą pokazał także w kadrze, gdy strzelił gola i gestem uciszył tych, którzy na niego niedawno gwizdali.
Niemieccy kibice pamiętają polskie nazwiska, o czym można się było przekonać m.in. podczas mundialu w 2006 roku.

- Trudno się temu dziwić. W czasie, gdy występowałem w Schalke w sumie w lidze grało na pewno ponad 15 Polaków - mówi Tomasz Wałdoch. - Z tego co pamiętam, więcej było chyba tylko Brazylijczyków, no i może Jugosłowian.

Wałdoch i Tomasz Hajto, którzy istotne role odgrywali także w reprezentacji, na niemieckich boiskach nosili kapitańskie opaski. - To rzeczywiście było wyróżnienie. Kibice do dziś mnie pamiętają, widocznie zrobiłem coś wyjątkowego - mówił w jednym z wywiadów Hajto.

Były piłkarz Górnika, który kojarzony jest w Niemczech nie tylko z wyczynów piłkarskich, rzeczywiście przeszedł do historii Bundesligi. W sezonie 1998-99 ustanowił rekord żółtych kartek - zobaczył ich aż 16.

- Widocznie zostawiałem za sobą zbyt wiele ofiar wy-magających szycia i składania złamanych kończyn - żartował Hajto ze swojego osiągnięcia.

Nie da się jednak ukryć, że także on jest jednym z tych zawodników, którzy przecierali szlak Lewandowskiemu.



*DŁUGOTERMINOWA PROGNOZA POGODY NA PAŹDZIERNIK 2013
*KULTOWA DZIELNICA: Wybierz swoją dzielnicę i zagłosuj w plebiscycie
*Najpiękniejsze Polki w Kalendarzu Charytatywnym 2014 [ODWAŻNE ZDJĘCIA]
*Najlepsze przepisy na pyszne dania GOTUJ Z DZIENNIKIEM ZACHODNIM

Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!