Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pomnik Wojciech Korfantego w Warszawie, czyli śląski bohater i gawędziarze z mazowieckich pól i łąk

Marek Twaróg
Trwa wielka zrzutka na pomnik Wojciecha Korfantego w Warszawie. Czy to jednak nie stoi na głowie?

Proponuję jeszcze tacę w kościele, obowiązkową zrzutkę komitetów rodzicielskich i charytatywny koncert zespołów młodzieżowych na szkolnej scenie – może wtedy zbierzemy te pieniądze. Ewentualnie modny ostatnio crowdfunding – każdy w internecie da po złotówce, to wspólnie jakoś uzbieramy. Trwa wielka zrzutka na pomnik Korfantego w Warszawie. Czy to jednak nie stoi na głowie?

Uściślając. Świetnie, że śląskie samorządy wreszcie nie czekają z założonymi rękami i dają jakieś pieniądze (choć powiedzmy sobie szczerze, tych 20 tysięcy, które zadeklarowało 60-tysięczne miasto aglomeracji, to jednak żałość). Mamy więc po sto tysięcy ze Świętochłowic, Rudy Śląskiej, Zabrza i kolejne sto z całej metropolii katowickiej. Mamy osobiste zaangażowanie prezydenta Świętochłowic i dyrektor Muzeum Powstań Śląskich. Mamy wreszcie 400 tysięcy z samorządu warszawskiego. Wygląda na to, że szanse, by Korfanty w końcu pojawił się u zbiegu ulic Agrykola i Alei Ujazdowskich w stolicy, się zwiększają. Cała inwestycja ma jednak pochłonąć 1,5 mln złotych.

Ale. Jest ale. Czy to normalne, że wszystko odbywa się na zasadzie „w kupie siła”, „wespół w zespół”, „wspólnymi siłami”, „wicie-rozumicie”, krótko mówiąc, że zbieramy pod kościołem i wyciągamy kapelusz, że szukamy resztek po obiedzie i końcówek z rachunków?

Kim jest Wojciech Korfanty? Jakimś śląskim wicem, może bojką, które warto jak ciekawostkę pokazać warszawiakom? Czy jest może jednak wśród pięciu – niech będzie dziesięciu – najważniejszych dla niepodległości Polaków? Jest tylko bohaterem naszym, śląskim, lokalnym, czy jednak polską ikoną, która od wielu lat powinna być czczona i mieć należne miejsce w ważnym punkcie stolicy? Lokalnym działaczem, który dostanie kilka tysięcy na pomnik od każdego śląskiego miasteczka, czy wielkim Polakiem, na którego monument już dawno polskie państwo miało dać pieniądze, najzacniejszy plac i najlepszych artystów? Chyba nie warto dodawać, że pomniki Piłsudskiego, Witosa, Paderewskiego, Dmowskiego oczywiście są w stolicy od dawna.

Przypomnijmy, że choć sprawa pomnika wlecze się od lat, to naprawdę głośno zrobiło się o niej w 2012 roku – po deklaracji ówczesnego prezydenta Bronisława Komorowskiego. Ale na gadaniu się skończyło, potem przyszły wybory, Komorowskiego nie ma, jest Andrzej Duda, o pomniku w Kancelarii Prezydenta najwyraźniej zapomniano. Rok temu jeszcze resort kultury dawał nadzieje na pieniądze, ale na razie też skończyło się na gawędach Jarosława Sellina.

I tak wciąż szukamy drobnych po kieszeni. Jasne, najlepiej sami zapłaćmy sobie za pomnik. Idealna egzemplifikacja naszej słabej siły przebicia i braku znaczenia, jakie Śląsk ma dla ludności mazowieckich pól i łąk. Oraz dla polityków, którzy dla niepoznaki nazywają się politykami ogólnopolskimi, bo niby reprezentują na urzędzie całą Polskę, ale tak naprawdę interesów poza Warszawą nie widzą, a historii, bohaterów, ducha regionów nie znają.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!