Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pomóż świętemu Walentemu! [WALENTYNKOWY PORADNIK]

Henryka Wach-Malicka
Walentynki to tylko jeden dzień,  w pozostałe 365 (w tym przestępnym roku) też warto celebrować miłość
Walentynki to tylko jeden dzień, w pozostałe 365 (w tym przestępnym roku) też warto celebrować miłość 123RF
We wtorek, 14 lutego, utoniemy w powodzi czerwonych serduszek z napisem "I love you". Ale potem będzie środa i trzeba będzie popracować nad naszym związkiem z ukochaną osobą. Kilka dobrych rad się przyda - pisze Henryka Wach-Malicka

Zakochać się po czubki włosów, to każdy, przepraszam za wyrażenie, głupi potrafi. Ale prawdziwa miłość jest czymś więcej niż motylami w brzuchu i zamglonym wzrokiem. Prawdziwa miłość to trwać w związku bez względu na kłopoty, a po długich, wspólnych latach nie patrzyć na partnera (-kę), jak na " Obcego - ósmego pasażera Nostromo" (tym, co rzadko w kinie bywają, przypominam, że mowa o horrorze z wyższej półki).

Walentynki z definicji są świętem pogodnym i radosnym. I choć w założeniu miały być dniem okazywania uczuć wszystkim, których lubimy, w rzeczywistości (a już na pewno w Polsce) stały się świętem zakochanych. Zakochanych, czyli będących pod wpływem specjalnych hormonów, powodujących zaburzenia w prawidłowej percepcji świata i racjonalnym myśleniu. Ta nieco brutalna, odwołująca się do fizjologii, definicja nie wyczerpuje, rzecz jasna, znamion stanu zakochania.

Ale jest pierwszym ważnym ostrzeżeniem. Przed tym, że zauroczenie nie będzie trwać wiecznie i nie jest dane raz na zawsze. Miłość jest nieustającym wysiłkiem, który podejmujemy każdego dnia. Ale bez paniki, proszę. To może być robota całkiem przyjemna, byle nie zapomnieć o kilku podstawowych warunkach miłosnego BHP.

Po pierwsze: słuchaj i nie udawaj, że wiesz lepiej

Znakomita większość miłosnych nieporozumień bierze się z niemądrego przekonania, że skoro jesteśmy z kimś dłużej niż pół roku, to znakomicie znamy już jego potrzeby, gusta, wymagania i niedoskonałości.

Nic bardziej mylnego. Gabinety terapii małżeńskiej pełne są mężów i żon, którzy byli pewni, że już o nic drugiej połowy pytać nie muszą, bo przecież wiedzą, co druga połowa lubi jeść i jakie książki czytać, czego chce od życia i w ogóle, to przecież kocha ich bezwarunkowo.

Tak sądzili, aż odkryli, że się pomylili. W każdym stałym związku, niekoniecznie usankcjonowanym dokumentem cywilnym lub kościelnym, człowiek niesłuchany najpierw czuje się człowiekiem zaniedbanym, a potem nieszczęśliwym. Przekonanie, że "ja wiem lepiej, co dla nas jest dobre, więc co się będę pytać, zrobię to po swojemu" to iluzja. Co odważniejsze połówki, zaskoczone decyzją podjętą bez ich udziału, głośno wtedy protestują (co samo w sobie powinno być dla partnera sygnałem ostrzegawczym).

Ale jeszcze gorsze jest milczenie niepytanego o zdanie partnera. Wcale nie musi oznaczać akceptacji, lecz rezygnację, która za chwilę zmieni się we frustrację, a po miesiącach w agresję. Słynne zdanie: "Ale o co ci właściwie chodzi?!" pada wtedy za późno. Święty Walenty może mieć potężny kłopot z pogodzeniem tej pary, choć na pewno będzie próbował.

Po drugie: nie trać na atrakcyjności

Podobno ani święty Walenty, ani Amor, ani żadne inne siły wyższe, które mieszają się w nasze życie uczuciowe, kandydatów na zakochanych nie wybierają jakoś szczególnie uważnie.

Zauroczenie może więc spaść nieoczekiwanie, bez względu na wiek, charakter i pochodzenie "ofiar" miłości. Reszta roboty zostaje jednak na naszych barkach. Między innymi zadbanie o to, byśmy się partnerowi nie opatrzyli. Słowo "opatrzyli" może eleganckie nie jest, ale oddaje istotę problemu, który w czasach powszechnego modelingowego kultu doskonałości (i młodości) zaczyna mieć coraz groźniejszy wymiar. Zawsze zresztą miał, ale jeszcze kilkadziesiąt lat temu zerwanie stałego związku było decyzją podejmowaną ze znacznie większą rozwagą niż dziś.

Na pierwszy rzut oka, dotrzymanie reżimu atrakcyjności trudne nie jest. Ot, wystarczy nie łazić po domu w rozciągniętym dresie i przydeptanych kapciach, a maseczkę upiększającą nakładać częściej niż raz w tygodniu. Standardy życia codziennego podniosły się zresztą na tyle, że dbamy o urodę i wygląd już nie dla partnera, ale po prostu i zwyczajnie dla siebie.

Psychologowie, mówiąc o atrakcyjności, mają jednak na myśli znacznie więcej. Chodzi o to, żeby nie poddawać się rutynie powtarzalności (a więc: przewidywalności) zachowań i wzajemnych relacji. Chodzi o to, żeby wciąż pokazywać się od jakiejś nowej strony i czymś partnera zaskoczyć; choćby pomysłem na nietypowe spędzenie wolnego popołudnia. A nawet żeby, go (ją) zaniepokoić lekko wykreowaną tajemniczością. I choć brzmi to banalnie, jest jedną z fundamentalnych wskazówek z cyklu "jak utrzymać w związku wyższą, niż letnia, temperaturę uczuć".

Monotonia to zdaniem specjalistów największy wróg miłości. I nie tłumaczy jej ani stały rytm życia, ani nadmiar obowiązków, które nawiasem mówiąc dzielone powinny być sprawiedliwie i po połowie. Inicjatywą wspólnie przeżywanych niespodzianek powinny wykazywać się jednak obydwie strony.

Po trzecie: nie zawłaszczaj drugiej połowy

Walentynki to jednodniowy szał wyznań i prezentów. Codzienność to pozostałych 365 dni; niekoniecznie szarych i bez wyrazu, ale na pewno mniej odświętnych. Bywają te dni lepsze i gorsze, wypełnione poczuciem wspólnoty, ale czasem naznaczone też smutkiem czy brakiem zaufania. Święty Walenty patronuje wszystkim zakochanym; tym szczęśliwym, i tym nieszczęśliwym też. Ale z nieszczęśliwymi ma znacznie więcej roboty, warto mu zatem pomóc.

W czasie rozmów z psychologami zaskoczyła mnie pewna ich opinia. A dokładniej przestroga, żeby nie taktować podmiotu miłości jak własności, do której mamy wszelkie prawa. To oczywiste, że chcemy być z kochaną osobą możliwie najczęściej i jak najdłużej. Dzielić jej zainteresowania, radości i zmartwienia. To jest norma.

Nie dzieje się jednak dobrze, gdy potrzeba obecności partnera przeradza się w potrzebę kontrolowania każdego jego kroku. I nie o zazdrość tu chodzi, bo zazdrość to jest osobny, bardzo trudny temat. Chodzi o nachalne narzucanie swojej obecności i potrzebę chodzenia z wybranką (-kiem) serca równym krokiem, zawsze w tym samym kierunku i w tym samym celu.

Każdy człowiek, nawet ten zakochany do szaleństwa, ma taki obszar intymności, w którym lubi, od czasu do czasu, pobyć w pojedynkę. Bo jest zmęczony, bo musi coś przemyśleć, bo potrzebuje pogadać z własnym ego. Więcej niż statystyczna połowa kłótni powstaje właśnie wtedy, gdy partner nie respektuje naszego prawa do zamknięcia się w sobie. To jest poważny problem, z którego wiele osób nie zdaje sobie sprawy, trudno bowiem odróżnić złośliwe obrażanie się od naturalnej, chwilowej potrzeby wyłączenia aktywności w uczuciowym związku. Inna rzecz, że wprawy w rozróżnianiu odczuć i emocji partnera nabiera się przez długie lata. A czasem nie nabiera się ich wcale, niestety.

Problem nie dotyczy zresztą tylko poważnych zakłóceń we wzajemnych relacjach. Czasem bywa idiotycznie przyziemny. Bo właściwie po co ta awantura, że On od ponad godziny grzebie w internecie, a Ona ma ochotę na wyprawę do klubu tylko w gronie koleżanek?

Po czwarte: stare chwyty zawsze w cenie

A co poza tym? A poza tym, to nic nowego. Nie kłam i nie kombinuj (bo i tak się wyda). Kupuj małe upominki nie tylko z okazji imienin. Nie zapominaj o rocznicy ślubu. Nie krytykuj teściów i kuzynów. Okaż miłe zaskoczenie niespodzianką przygotowaną tylko dla ciebie. Śmiej się z dowcipów, opowiadanych przez twoją drugą połowę. Udawaj, że rozumiesz, nawet jak nie rozumiesz (w końcu jednak zrozumiesz). A przede wszystkim mów, że KOCHASZ.

* CZYTAJ KONIECZNIE:

*NAJZABAWNIEJSZE ŚLĄSKIE SŁOWA - WYNIKI PLEBISCYTU
*WSTRZĄSAJĄCA HISTORIA ŚMIERCI MAGDY Z SOSNOWCA - POZNAJ SZCZEGÓŁY
*Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!