Poseł Adam Gawęda: Posłowie i Europosłowie Litwy poprą nasze stanowisko w sprawie rozporządzenia metanowego

- Posłowie i Europosłowie Litwy poprą nasze stanowisko w sprawie rozporządzenia metanowego - o to poprosiłem w trakcie spotkania z Komitetem Ekonomicznym Sejmu Litwy. Podkreśliłem jak wielkie znaczenie dla naszych państw mają wspólne działania na rzecz suwerenności i stabilności działania systemów energetycznych - poinformował w swoich mediach społecznościowych Adam Gawęda, poseł PiS z Wodzisławia Śląskiego, który jest także przewodniczącym Parlamentarnego Zespołu ds. Transformacji Regionów Górniczych.

Jego zapisy w znacznym stopniu ograniczają możliwość emisji metanu przy wydobywaniu węgla, a wszyscy jednoznacznie podkreślają: te zapisy są dla nas wyjątkowo szkodliwe. - Największym wyzwaniem dla Polski i Litwy biorąc pod uwagę utrzymanie konkurencyjności naszych gospodarek, jest niekontrolowany wzrost cen energii spowodowany zakłóceniami w dostawach surowców energetycznych wywołanymi agresją Rosji na Ukrainę i wynikającymi w następstwie tego faktu wzajemnymi restrykcjami UE-Rosja. W dyskusji wspólnie zadeklarowaliśmy dalszą dobrą współpracę na forum Unii Europejskiej, obejmującą również zmianę mechanizmu ustalania cen transakcyjnych na rynku energii elektrycznej, dotychczas wyznaczanych w oparciu o koszt energii produkowanej z najdroższego paliwa – gazu, podczas gdy rzeczywiste koszty produkcji z OZE i węgla są znacznie niższe, a także postulujemy zawieszenie unijnego systemu handlu uprawnieniami do emisji (ETS) - mówi poseł Gawęda.

W kolejnych latach zapisy dyrektywy zostałyby jeszcze bardziej zaostrzone, przez co na tysiąc wydobytych ton, emisja metanu mogłaby wynieść najwięcej 3 tony. Normy zawarte w rozporządzeniu dotknęłyby zarówno kopalń węgla energetycznego, jak i koksowego, co oznacza, że konieczność ich spełnienia ciążyłaby zarówno na kopalniach należących do Polskiej Grupy Górniczej, jak i Jastrzębskiej Spółki Węglowej. Jednocześnie niespełnienie warunków wynikających z dyrektywy - a to, jak zewsząd słychać jest nierealne - wiązałoby się z karami finansowymi, które mogłyby sięgnąć nawet 1,5 miliarda złotych rocznie.

Jednocześnie, co także podkreślają związki zawodowe, stoi ono w sprzeczności z zawartą w 2021 roku umową społeczną, zgodnie z którą górnictwo w Polsce miało funkcjonować do 2049 roku. Polscy politycy, związkowcy, a także prezesi największych spółek budują więc wspólny front, na którym walczyć chcą w Brukseli o rezygnację z kontrowersyjnych zapisów. - Zjednoczenie się wokół tego celu (zmiany zapisów dyrektywy na mniej restrykcyjne - przyp. red) to jest polska racja stanu. Nie wyobrażam sobie, żeby jakiś polski polityk przyłożył rękę do tego, żeby zabić nie tylko Śląsk, ale całą polską energetykę - mówił nam niedawno sekretarz stanu w Ministerstwie Aktywów Państwowych, Marek Wesoły.