Coraz częściej widać, jak pochodzący ze Śląska i Zagłębia politycy, którym udało się zaistnieć w Warszawie, szykują sobie miejsca w lokalnych samorządach. Zwykle marzy im się prezydentura miasta. Ale - wbrew pozorom - łatwo nie jest. Jednak, gdy się nie uda, zawsze można wrócić do dużej polityki.
Wojciech Szarama, etatowy poseł PiS na Sejm z Bytomia, postanowił spróbować swoich sił i dołączył do tych, którzy stanęli do wyścigu po fotel prezydenta Bytomia. Szarama doświadczenia w lokalnej polityce ma niezbyt duże, chociaż - jak podkreśla - na początku lat 90. był bytomskim radnym. Na swojej stronie pisze jednak tylko o pracy w Sejmiku Województwa Śląskiego. Dlaczego zdecydował się wziąć udział w bytomskich wyborach?- Sytuacja miasta jest poważna nie tylko z powodu kryzysu władzy, ale i gospodarczego - tłumaczy Szarama.
Czy kandydat PiS wygra polityczny wyścig w Bytomiu? Przykłady innych polityków z naszego województwa pokazują, że często łatwiej wrócić do dużej polityki niż zrobić karierę na własnym "podwórku". Nie udało się bowiem zostać prezydentem Sosnowca posłowi Jarosławowi Pięcie, który w wyborach startował dwa razy. Po pierwszej porażce został wiceprzewodniczący Rady Miasta, ale była to najwyraźniej funkcja "na przeczekanie". A potem wrócił do Sejmu.
Urodzony w Zabrzu, a zamieszkały w Czeladzi, senator VI i VII kadencji Zbigniew Szaleniec, marzył natomiast o karierze posła. Wcześniej był w RM i zastępował burmistrza Czeladzi. Ze stołka senatora na stołek posła nie dało mu się przeskoczyć. Wrócił więc do lokalnej polityki, ale nie dzięki głosom wyborców - został wiceprezydentem sąsiedniego Sosnowca.
Dość spektakularne klęski w walce o rządy w mieście zaliczył Mirosław Sekuła. Były poseł i szef NIK, z doświadczeniem w samorządzie zabrzańskim (jako radny i wiceprezydent), postanowił porzucić "posłowanie" i stanąć do walki o prezydenturę w Zabrzu. Przegrał jednak sromotnie. O mandat posła już się nie ubiegał, ale Donald Tusk o nim nie zapomniał i rok później zrobił go podsekretarzem stanu w Ministerstwie Finansów.
Funkcję posła i wiceministra zdrowia na stanowisko prezydenta miasta udało się zamienić Zbigniewowi Podrazie, który rządzi już Dąbrową Górniczą drugą kadencję. Dobrym przykładem powrotu do lokalnej polityki jest również Edward Makary Maniura, burmistrz Lublińca, poseł na Sejm III, IV i V kadencji. Też porzucił Wiejską i rządzi miastem już drugą kadencję, i nie żałuje. - Moja ocena Sejmu jest coraz gorsza, a poza tym, tam nie ma miejsca dla indywidualistów - mówi. - Przekonałem się o tym, kiedy dostałem karę za forsowanie poprawek regionalnych do budżetu. Dziś pewnie bym za to wyleciał - dodaje. I podkreśla, że teraz jako burmistrz może zdziałać więcej: zdobywać fundusze i zmieniać rzeczywistość wokół siebie. Ale powrót do polityki lokalnej to też powrót do ciężkiej pracy. - Mam mniej czasu, jest też większa odpowiedzialność - dodaje. Z kolei Podraza mówi krótko: - Wróciłem na swoje.
Natomiast Małgorzata Pępek po rekordowo długich rządach jako wójt Ślemienia (2002-2011) przeniosła się na Wiejską.
Czy parlamentarzysta ma szansę na karierę polityczną w lokalnym samorządzie? Komentujcie
Możesz dowiedzieć się więcej: Zarejestruj się w DZIENNIKZACHODNI.PL/PIANO
*Marsz Autonomii 2012: ZDJĘCIA, WIDEO, OPINIE
*Olimpiada w Londynie 2012: RELACJE, ZDJĘCIA, CIEKAWOSTKI
*KONKURS FOTOLATO 2012:
Przyślij zdjęcia, zgarnij nagrody!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?