Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Poseł Siedlaczek chce dopaść pijanych kierowców

Marcin Zasada
Jazda z promilami często kończy się tragicznie
Jazda z promilami często kończy się tragicznie fot. anna arent
Każdego dnia w Polsce średnio dwoje ludzi ginie w wypadkach drogowych spowodowanych przez pijanych kierowców. Kolejnych 17 osób ląduje w szpitalu. Prowadzącym po kielichu niestraszne więzienie, dożywotnie odebranie prawa jazdy, upublicznienie wizerunku, żeby nie wspomnieć o kacu, tym moralnym rzecz jasna. Śląski poseł Henryk Siedlaczek domaga się więc zaostrzenia kontroli kierowców na drogach.

Jeśli jego pomysł wejdzie w życie, policja będzie miała nie prawo (tak jest obecnie), a obowiązek zbadać stan naszej trzeźwości przy każdej rutynowej kontroli drogowej.

Dziś, jak codziennie, drogówka zatrzyma w całym kraju kolejnych kilkuset bezmyślnych, którzy zdecydowali się na jazdę samochodem po pijanemu. W ubiegłym roku złapano ich ponad 173 tys., prawie o 5 tys. więcej niż w roku 2008. Ilu się upiekło? - wg badań PZU, aż 14 proc. kierowców przyznaje się do wsiadania za kierownicę po spożyciu alkoholu. Jak wynika z najnowszych, nieopublikowanych jeszcze oficjalnie danych śląskiej policji, tylko w naszym województwie w 2009 roku nietrzeźwi kierowcy spowodowali ponad dwa tysiące wypadków i kolizji, w których zginęło 38 osób.

- Policjanci w każdym przypadku mogą zbadać kierowcę alkomatem, najczęściej dzieje się to w przypadku uzasadnionych podejrzeń o spożywanie alkoholu. Po co jednak zdawać się wyłącznie na nos policjanta, jeśli możemy mieć pewność, wprowadzając obligatoryjną kontrolę trzeźwości? - pyta Siedlaczek, parlamentarzysta Platformy Obywatelskiej z ziemi rybnickiej.

Jego interpelacja w piątek wpłynęła do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji. Jak dowiedzieliśmy się w MSWiA, stanowisko ministra poznamy około połowy marca, po wewnątrzresortowych uzgodnieniach z policją. Siedlaczek zamierza też skierować pomysł nowelizacji ustawy Prawo o Ruchu Drogowym do komisji Przyjazne Państwo, w której zasiada. Janusz Palikot wstępnie wyraził zainteresowanie projektem. Przyjazne dla poselskiej reformy jest też stanowisko policji, choć sami policjanci wskazują na jeden oczywisty warunek: dodatkowe pieniądze na doposażenie drogówki w nowoczesne alkosensory. W samym województwie śląskim potrzebne byłoby na ten cel ok. 200 tys. zł.

- To inwestycja, która zwróci się w postaci mniejszych kosztów społecznych ponoszonych w wyniku jazdy po pijaku. Każda metoda na ukrócenie praktyki: Chlej i jedź jest dobra - uważa Jerzy Dziewulski, były poseł, policjant i antyterrorysta, prywatnie abstynent.
Kontrolować każdego kierowcę - takimi metodami Henryk Siedlaczek, śląski poseł Platformy Obywatelskiej chce walczyć z epidemią pijanych na drogach. Parlamentarzysta rodem z Wodzisławia rozpoczął batalię o wprowadzenie obligatoryjnego badania trzeźwości podczas każdej rutynowej kontroli drogowej. Policjanci są za, choć mają wątpliwości: skąd rząd weźmie na to pieniądze, skoro ostatnio tylko tnie koszty? A przeciwnicy pomysłu dodają: to niebezpieczne założenie, że każdy kierowca jest pijany.

Siedlaczek ma w ręku mocne atuty. Policyjne statystyki niezmiennie wskazują, że jazda po alkoholu to największa plaga polskich dróg. Codziennie drogówka zatrzymuje w całym kraju średnio 447 nietrzeźwych kierowców. Każdego dnia w Polsce prawie dwoje ludzi ginie w wypadku spowodowanym przez pijanego za kółkiem, a kolejnych 17 ląduje w szpitalu. Tylko na Śląsku w ubiegłym roku pijani kierowcy zabili 38 osób oraz spowodowali ponad dwa tysiące wypadków i kolizji.

- Biorąc pod uwagę skalę tego zjawiska i zagrożenia, musimy mieć pewność, że żaden człowiek prowadzący samochód po alkoholu nie wywinie się policji. Kontroli na lotniskach też nie przeprowadza się bez powodu, a dotyczą wszystkich, ponieważ bezpieczeństwo warte jest odważnych decyzji - argumentuje Siedlaczek.

Parlamentarzysta domaga się nowelizacji ustawy Prawo o Ruchu Drogowym, które obecnie daje policji możliwość zbadania trzeźwości zatrzymanego kierowcy. Obecnie ta kontrola jest obligatoryjna jedynie w przypadku kolizji i wypadku drogowego.

- Ja jestem pies na pijaków za kółkiem. W Polsce setki tysięcy ludzi wciąż hołduje zasadzie: Chlej i jedź. Popieram każdą metodę, która może ukrócić tę praktykę - komentuje Jerzy Dziewulski, były poseł i policjant. Dziewulski wie, co mówi - w wypadku sprokurowanym przez nietrzeźwego kierowcę zginął jego brat.

Policja wstępnie akceptuje założenia Siedlaczka. Główny problem to jednak koszty - nowoczesny alkosensor typu FST, zapewniający szybki i dokładny pomiar trzeźwości to wydatek rzędu 1,5 tys. zł. W samym województwie śląskim, w którym pracuje ok. tysiąca policjantów drogówki, potrzebny byłby zakup przynajmniej 100-150 takich urządzeń, czyli 150-200 tys. zł. W skali całego kraju kwota ta byłaby ponad dziesięciokrotnie wyższa.
- To nie jest wygórowana cena za mniejszą liczbę pijanych kierowców na drogach. Uważam, że nie można oszczędzać w takich dziedzinach, jak bezpieczeństwo, oświata czy służba zdrowia - twierdzi Siedlaczek. - Może wzmożone kontrole odstraszą część tych bezmyślnych, którym dotychczas przydarzała się jazda po kieliszku. Takich ludzi mogą być nawet 2 miliony. W badaniach PZU, aż 14 procent kierowców przyznało się, że zdarza im się wsiąść za kierownicę po spożyciu.

Przeciwnicy koncepcji śląskiego posła zastanawiają się, czy obligatoryjna badanie trzeźwości nie wydłuży całej kontroli. Są też tacy, którzy uważają, że podejście Siedlaczka opiera się na niebezpiecznym założeniu, że każdy kierowca wsiada do samochodu pijany.

- Zamiast mnożyć restrykcje, lepiej pomyśleć o edukacji i prewencji - tłumaczy anonimowo jeden z posłów. Oficjalnie nikt pomysłu nie chce jednak krytykować, by nie narazić się na oskarżenia o solidaryzowanie się z drogowymi bandytami.

- Dzięki nowoczesnym urządzeniom, które już używamy, badanie trzeźwości jest błyskawiczne. Jeśli będzie ono obowiązkowe, przedłuży całą kontrolę drogową o góra dwie-trzy minuty - prostuje podinsp. Robert Piwowarczyk z wydziału ruchu drogowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach.

- Pijani kierowcy to potencjalni mordercy. Dlatego pomysł Siedlaczka oceniam jako trzeźwą próbę walki z nietrzeźwością za kółkiem - dodaje Marek Migalski, eurodeputowany Prawa i Sprawiedliwości z Katowic.

Interpelacją parlamentarzysty z ziemi rybnickiej od piątku zajmuje się Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji. Jak powiedziała nam Małgorzata Woźniak, rzeczniczka resortu, odpowiedź ministra będzie gotowa w drugiej dekadzie marca. Siedlaczek zamierza przedstawić koncepcję nowelizacji Prawa o Ruchu Drogowym na najbliższym posiedzeniu komisji Przyjazne Państwo, kierowanej przez Janusza Palikota. Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, Palikot wstępnie zainteresował się projektem kolegi z PO.

Drogowe statystyki woj. śląskiego biją na alarm
W 2008 roku w wypadkach spowodowanych przez kierujących pod wpływem alkoholu zginęło 27 osób, a ranne zostały 554 osoby. W 2009 roku liczba ofiar śmiertelnych wzrosła do 38, a rannych do 563.
W 2008 roku pijani kierowcy spowodowali 2216 wypadków i kolizji, a w ub.r. 2064. Kierowców, którzy prowadzili samochód z promilami złapano w 2008 roku 15.282, a w roku ubiegłym 15.590.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!