Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Potrzebne ręce do pracy. Gospodarze liczą na Ukraińców

Lucyna Talaśka-Klich
Lucyna Talaśka-Klich
Polscy rolnicy coraz chętniej zatrudniają obywateli Ukrainy. Niektórzy mówią, że bez ich pomocy musieliby zmienić profil produkcji, bo nie byłoby komu pracować.

Gospodarz z Małopolski od około trzech lat - z niewielkimi przerwami - zamieszcza ogłoszenie, w którym oferuje pracę w gospodarstwie i godziwe warunki. - Daję na początek tysiąc pięćset złotych na rękę, a jak ktoś się sprawdzi, to będzie więcej - mówi. - Oprócz tego za darmo dach nad głową i jedzenie. Czy to mało?  

 

Nie sprawdzili się

Przerwy wzamieszczaniu ogłoszenia były dosyć krótkie: - Bo dwóch młodych ludzi się zjawiło - wyjaśnia gospodarz. - Jeden popracował przez tydzień, drugi przez trzy. Ten pierwszy poprosił ozaliczkę, bo mówił, że chciałby mamę odwiedzić ityle go widziałem. Drugi pracował tylko wtedy, gdy był trzeźwy. Popijał coraz bardziej, więc się pożegnaliśmy. 

 

Na jego oferty pracy w internecie odpowiedział pośrednik - obywatel Ukrainy. - Dzięki niemu przyjedzie do mnie młody chłopak z okolic Lwowa. Wysłałem mu zaproszenie, żeby nie miał problemów z wizą. Przypominam sobie język rosyjski, bo będę musiał jakoś się z nim dogadać. Chciałem dać pracę jakiemuś Polakowi, bo tyle się mówi o bezrobociu, biedzie. Wiem, że nie każdy nadaje się do pracy w gospodarstwie, ale moim zdaniem większym problemem jest to, iż niektórzy Polacy nie doceniają pracy,  mają tylko wielkie oczekiwania. 

 

Chciał dać pracę Polakom 

- W naszej okolicy było sporo pegeerów - opowiada gospodarz z Mazur. - Byli pracownicy tych gospodarstw często dziś nie mają pracy, klepią biedę i korzystają z pomocy opieki społecznej. W niektórych rodzinach w podobny sposób żyją ich dzieci, a nawet wnuki. Wiedząc o tym rozwiesiłem ogłoszenia na kilku blokach w byłych pegeerach. Większość kartek pozrywano, na niektórych powypisywano wulgaryzmy. Nikt nie zadzwonił. No to zdecydowałem się, że przyjmę na próbę Ukraińców. Jestem z nich bardzo zadowolony, ale moja mama usłyszała w miejscowym sklepie, że ludzie nie mają nic przeciwko Ukraińcom, lecz w Polsce tylu jest bezrobotnych! Bardzo mnie to zdenerwowało!

 

- Kiedyś pracowałem u polskich rolników - twierdzi 38-letni mężczyzna, który w inernecie zamieścił ogłoszenie w sprawie pracy. - Większość była w porządku, traktowali mnie dobrze, ale płacili za mało. W Niemczech lub w Anglii zarobię więcej. Już miałem wstępnie zaklepaną robotę w Niemczech, ale podobno znaleźli tam tańszych pracowników, może z Ukrainy. Nie pojadę tam pracować, żeby zarobić tyle co w Polsce, dlatego czekam na lepsze oferty. 

 

Leszek Kardasz z Gierałtowic (woj. dolnośląskie) twierdzi, że obecnie znalezienie rąk do prac sezonowych w gospodarstwie niemal graniczy z cudem. - Na przykład potrzebowałem ludzi do pracy w żniwa, na dwa-trzy dni i nawet z tym był ogromny problem, chociaż stawki podniosłem - mówi rolnik gospodarujący na około dwustu hektarach. - Oferowałem dwanaście złotych za godzinę,  to znacznie więcej niż pięć lat temu, bo wówczas to było pięć złotych za godzinę. 

 

Brakuje polskich rąk do pracy

Rolnik z Dolnego Śląska nie zatrudnia obcokrajowców, bo nie musi.  - Uprawiam głównie zboże i rzepak, a w najtrudniejszej sytuacji są ci, którzy mają warzywa, sady - dodaje Leszek Kardasz. - Skoro brakuje polskich rąk do pracy, to nie dziwię się, że rolnicy zatrudniają Ukraińców. 

 

Michał Gmys prowadzi we Wtelnie (woj. kujawsko-pomorskie) gospodarstwo liczące ok. 100 ha. Pracuje w nim czterech Polaków i dwunastu Ukraińców. - Płacę im tyle samo - podkreśla rolnik, który uprawia m.in. brokuły, kalafiory i truskawki. - Gdyby nie pracownicy z Ukrainy, to musiałbym pomyśleć o zmianie profilu produkcji. Pewnie przestawiłbym się na zboża, rzepak. 

 

Czterech Polaków zatrudnia na stałe - to solidni pracownicy, z którymi bardzo dobrze mu się współpracuje. Tego samego nie mógł powiedzieć o niektórych pracownikach sezonowych. - W czasie upałów zbieraliśmy truskawki rano i wieczorem - opowiada. - Bywało, że niektórzy przychodzili rano, ale wieczorem już nie, choć zapewniali, że wrócą. Pojawiały się różne tłumaczenia, a efekt tego był taki, że czasami owoców nie było komu zbierać.  

 

Z tego powodu zdecydował się spróbować zatrudnić obcokrajowców: - Kolega spod Warszawy już korzystał z ich pomocy i był zadowolony. Ukraińskiemu pośrednikowi powiedział, że ja też szukam pracowników. No i od kolejnego sezonu już nie miałem problemu. 

 

Służba graniczna wyrywkowo sprawdza i dzwoni do gospodarzy

Gospodarz zWtelna podkreśla, że nazałatwienie formalności potrzeba trochę czasu: - Wystawiam zaproszenia dla konkretnych osób, więc muszę znać ich dane, te dane muszą mieć także wurzędzie pracy. Czasami przyjeżdżających kontrolują już na granicy. Kilka razy dzwonili do mnie pracownicy służby granicznej i pytali, czy taki to a taki obywatel Ukrainy jedzie do pracy w moim gospodarstwie. 

 

Ostatnio problemem są coraz dłuższe kolejki po wizy do Polski: - Mam nadzieję, że te osoby, które pracują w naszym gospodarstwie będą mogły przyjechać tu za rok - mówi Michał Gmys. Ina Ścierbak to młoda Ukrainka, która popracuje we Wtelnie do listopada. Wtedy skończy się ważność jej wizy. Zapewnia, że będzie się starała, by wrócić do tego gospodarstwa.  

 

Chcą pracować jak najdłużej, by zarobić jak najwięcej

O Wtelnie Ina dowiedziała się odkolegi, który wcześniej zaczął pracę wPolsce. Twierdzi, że jest bardzo zadowolona zwarunków. - Obcokrajowcom trzeba zapewnić przyzwoite warunki mieszkaniowe i to jest dodatkowy koszt dla rolników - mówi Michał Gmys. - Ustaliliśmy symboliczną stawkę za koszty utrzymania, np. zużytą energię elektryczną, wodę. Jednak najlepszym pracownikom nawet tego nie potrącamy. 

 

Zdaniem  Michała Gmysa pracownicy mieszkający na terenie gospodarstwa to także duży plus: - Gdy na przykład dzwoni klient po truskawki, to po dwóch godzinach partia towaru jest gotowa do odbioru. Pracownicy z Ukrainy są dyspozycyjni. Im zależy, by pracować jak najdłużej i zarobić jak najwięcej. 

 

Rolnik z Mazowsza nie miał dotąd tak dobrych doświadczeń: - Pracowali bardzo sumiennie, ale pewnego dnia wyjechali wszyscy, gdy okazało się, że przy zbiorze borówek amerykańskich zarobią więcej niż u mnie. A przecież przyjechali do Polski na moje zaproszenie! Ludzie bywają różni.

 

- Najlepiej gościć ciągle te same osoby - twierdzi Michał Gmys, który cieszy się, że trafił na bardzo sumiennych pracowników. - Wtedy nie trzeba uczyć ich wszystkiego od początku, wiedzą co mają robić. 

 

Gospodarz zdaje sobie sprawę, że nie samą pracą człowiek żyje, więc grupie z Ukrainy użycza swego auta (czasami dwóch samochodów, jeśli do jednego się nie zmieszczą), gdy chcą jechać po zakupy ( od jego gospodarstwa do sklepów jest dosyć daleko), albo pozwiedzać okolicę: - Byli na przykład na festynie cysterskim, występie orkiestry dętej... Jeden z pracowników wyjechał na Dni Młodzieży do Krakowa. Wrócił. To młodzi ludzie, którzy muszą mieć też czas na zabawę, imprezę urodzinową. Ustaliliśmy zasady i każda ze stron się ich trzyma. 

 

Nie zapomnij o formalnościach 

Przepisy dotyczące zatrudniania cudzoziemców w Polsce reguluje ustawa z 20 kwietnia 2004 roku o promocji zatrudnienia i instytucjach rynku pracy (tekst jednolity: Dz. U. z 2013 roku, poz. 674, z późn. zm.) oraz rozporządzenia wykonawcze.

 

Wiele informacji na ten temat - przydatnych zarówno dla pracodawców, jak i cudzoziemców chcących podjąć pracę w naszym kraju - znaleźć można na stronie Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej (www.mpips.gov.pl/praca/zatrudnienie-cudzoziemcow). 

 

Dowiedzieć się z niej można, że każdy cudzoziemiec, który (na mocy przepisów) nie jest zwolniony z obowiązku posiadania zezwolenia na pracę w Polsce, chcący podjąć zatrudnienie na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej, musi je mieć. O takie zezwolenie na pracę występuje pracodawca do właściwego wojewody, lub w przypadku zezwolenia na pobyt czasowy i pracę (od 1 maja 2014 r.) - cudzoziemiec przebywający legalnie na terytorium Polski.

 

Za nielegalne zatrudnienie - srogie kary dla pracodawcy

Resort podkreśla, że przed powierzeniem pracy warto sprawdzić, czy cudzoziemiec ma ważny dokument uprawniający do pobytu w Polsce. „(...)Zrób kopię tego dokumentu i przechowuj go. Pracodawcom powierzającym wykonywanie pracy cudzoziemcowi przebywającemu bez ważnych dokumentów pobytowych grożą istotne sankcje. Nie warto ryzykować.”

Ministerstwo ostrzega: „brak pisemnej umowy oraz powierzenie pracy cudzoziemcowi, który nie posiada ważnego tytułu pobytowego, lub którego tytuł pobytowy nie uprawnia do wykonywania pracy na terytorium RP stanowią przesłanki do uznania pracy cudzoziemca za nielegalną. Pracodawcy nielegalnie zatrudniający cudzoziemca grozi grzywna od 3000 do 5000 złotych”. 

 

___________________________________________________

Zatrudniaj Legalnie

Jeżeli jesteś zadowolony z pracy cudzoziemca i chciałbyś, by pracował dla Ciebie przez okres dłuższy niż 6 miesięcy, możesz, już po 3 miesiącach wykonywania przez niego pracy na podst. oświadczenia, złożyć wniosek do wojewody o wydanie zezwolenia na pracę - czytamy w ulotce Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej. - Takie zezwolenie wydawane jest na zasadach prostszych, niż w przypadku zwykłej procedury wydawania zezwoleń. W takim przypadku nie jest wymagana informacja starosty o braku możliwości zaspokojenia potrzeb kadrowych w oparciu o lokalny rynek pracy. Cudzoziemiec może również ubiegać się u wojewody o zezwolenie na pobyt czasowy i pracę, które uprawnia jednocześnie do pobytu i pracy na terytorium Polski bez konieczności wcześniejszego ubiegania się przez pracodawcę o zezwolenie na pracę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Potrzebne ręce do pracy. Gospodarze liczą na Ukraińców - Gazeta Pomorska