18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Powodziowe straty każdy liczy po swojemu

Grażyna Kuźnik
Z domu pani Barbary z Przyszowic pozostały tylko mury
Z domu pani Barbary z Przyszowic pozostały tylko mury FOT. MIKOŁAJ SUCHAN
Niegowa jest wyjątkowa. Dotykają ją wszystkie klęski, jakie występują w kraju. Gradobicie, trąby powietrzne, brak prądu w zimie i na koniec powódź, choć przez nasz teren nie przepływa żadna rzeka.

Mimo to jestem zadowolony z pomocy, jaką dostajemy od państwa - mówił Krzysztof Motyl, wójt gminy Niegowa, na pierwszym spotkaniu przedstawicieli dotkniętych przez powódź gmin woj. śląskiego. Był jednak jednym z nielicznych zadowolonych.

Od majowej powodzi, która zabrała wielu rodzinom dorobek całego życia, mija właśnie 10 tygodni. Śląski Urząd Wojewódzki zaprosił w poniedziałek przedstawicieli ponad 150 poszkodowanych gmin. Podliczono straty. Sięgają 1 405 mln złotych. To ponad pół miliarda złotych mniej niż wcześniej szacowano. Samorządowcy twierdzą, że wielu koniecznych prac nie ujęto w statystykach.

- Naprawa rowów melioracyjnych i umocnień potoków, które w maju zawiodły, to wydatek 400 tys. zł. Obciąży w całości naszą gminę. Będziemy się z tym borykać wiele lat - mówił z goryczą Zdzisław Bylok, wójt Jaworza.

Skarżył się też przedstawiciel gminy Kornowac koło Raciborza. - Nie dostaniemy ani złotówki na drogi transportu rolnego, a w naszej gminie właśnie drogi polne zostały rozmyte przez powódź - twierdził Marian Rogaś, inspektor budowlany z gminy Kornowac.

- Pomoc dla powodzian to nie wyścig po pieniądze. Musimy trzymać się przepisów - studziła apetyty samorządowców Gabriela Lenartowicz, prezes Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Katowicach. I wyliczyła, że fundusz wyda w tym roku na usuwanie skutków powodzi prawie 33 mln zł.

Urząd Wojewódzki w Katowicach podał z kolei, że podczas powodzi poszkodowanych zostało 7146 rodzin. Po weryfikacji wniosków wypłacono już 24,5 mln zł zasiłków na odbudowę domów 1400 rodzinom. Kolejne sumy zostaną przekazane do 31 lipca.

Mimo tej pomocy osoby najbardziej dotknięte powodzią nie kryją rozgoryczenia. W Bieruniu mieszkańcy ulicy Hodowlanej, gdzie woda utrzymywała się przez 6 tygodni, wciąż czekają na ekspertyzy i wyceny mieszkań. Niektórzy, np. Krystyna Olejnik, wolą mieszkać na działkach niż wracać do cuchnących domów.
- Chaos panował podczas powodzi i teraz też jest chaos. Zostawiono nas na łasce losu, nikt nam w niczym nie pomógł - zauważa z kolei gorzko Grażyna Szulczyk z Czechowic-Dziedzic.

Niewykluczone, że do sądu trafi pozew zbiorowy przeciw burmistrzowi Czechowic, Marianowi Błachutowi, za zaniedbania podczas powodzi.

Śląski Urząd Wojewódzki oszacował właśnie wszystkie straty, jakie poniósł region podczas majowej powodzi. Wynoszą 1 mld 405 mln zł. Wiadomo już, że naprawa zniszczonych dróg będzie kosztowała 247 mln zł, mostów 57 mln, przepustów 15,5 mln, kładek 6 mln 700 tys. zł. Podczas powodzi poszkodowanych zostało 7.146 rodzin, zdewastowanych 19 tys. budynków. Po weryfikacji wniosków wypłacono już zasiłki na odbudowę domów w wysokości 24,5 mln zł 1400 rodzinom, kolejne zostaną przekazane do 31 lipca.

Na największą pomoc państwa mogą w woj. śląskim mogą liczyć dwie gminy - Bieruń i Czechowice-Dziedzice, które zostały objęte specjalnym programem rządowym. Być może do programu wejdzie jeszcze Bielsko-Biała, ale decyzja w tej sprawie jeszcze nie zapadła.

- Ludzie od nas oczekują bezpieczeństwa i ochrony przed wodą, bo bardzo boją się powtórzenia tragedii. A my tymczasem nie mamy na to ani pieniędzy, ani możliwości ruchu - skarżyła się przedstawicielka gminy Żywiec. Gmina jest szczególnie zagrożona powodziami; to tutaj w maju doszło do śmiertelnego wypadku. We wsi Przyborów blisko Żywca nurt Koszarawy porwał mężczyznę, który wpadł do wody, próbując ratować syna. Ta śmierć wstrząsnęła mieszkańcami i gmina znalazła się pod presją.

- Jedyne, co może zrobić gmina, to naciskać na odpowiednie instytucje, żeby zabrały się porządnie do pracy - podpowiadała Gabriela Lenartowicz, prezes WFOŚiGW w Katowicach.

Samorządowcy usłyszeli też, że nie powinni że na własną rękę budować wałów powodziowych. Tę kwestię ureguluje nowa ustawa, która obejmie również tereny osuwiskowe.

Samorządowcy rozmawiali w urzędzie wojewódzkim z wicewojewodą Adamem Matusiewiczem i Gabrielą Lenartowicz o najtrudniejszych problemach związanych z powodzią. Na przykład o tym, kto ma zapłacić za modernizację rowów i potoków, dróg polnych, szklarni i tuneli foliowych. Wyszło na jaw, że jeśli teren w obszarze gminy nie ma jednoznacznie uregulowanych spraw własnościowych, to bardzo trudno o dotacje na usunięcie skutków powodzi.

- Kiedy trzeba na coś wydać pieniądze, to pojawia się spychologia - podkreśla dyr. Andrzej Szczeponek, pełnomocnik wojewody do spraw usuwania skutków powodzi. - Ale zawsze można dogrzebać się właścicieli i żądać od nich reakcji. To przyda się na przyszłość, bo już będzie wiadomo, kto za co odpowiada.

- Trochę jestem rozczarowany, że mniej skorzystają na dopłatach gminy wiejskie. Jesteśmy bardziej pozostawieni sami sobie - mówił przedstawiciel gminy Mykanów w powiecie częstochowskim, gdzie 82 proc. obszaru to użytki rolne. Woda zalała tutaj uprawy specjalistyczne. Nie dowiedział się, w jaki sposób i gdzie mieszkańcy gminy mogą starać się o zwrot pieniędzy za takie straty.

Już wie, że ze wsparcia WFOŚiGW nie będzie można skorzystać. Fundusz przeznaczył około. 64 mln zł na naprawę szkód wyrządzonych przez majową powódź.

- Proszę spokojnie, nie frustrujmy się, środki można zdobywać z różnych źródeł, będziemy wam doradzać indywidualnie, jak się o nie starać - nawoływał wicewojewoda, kiedy w samorządowcach zaczęły grać emocje.
Przedstawiciele gmin zastanawiali się, skąd wziąć środki własne, żeby dostać dotację z funduszu. Podpowiedziano im, że są. promesy przekazane przez resort spraw wewnętrznych i administracji. Do gmin woj. śląskiego przelatano dotąd z resortu już 82 mln zł.

Ale naprawdę spokojne o pieniądze mogą być jednak tylko dwie gminy w woj. śląskim. W naszym regionie w różnym stopniu ucierpiały 153 gminy, ale tylko gminy Czechowice-Dziedzice i Bieruń znalazły się w specjalnym programie pomocy dla najbardziej poszkodowanych. Wszystko wskazuje na to, że ich mieszkańcy, którzy stracili dom, albo ponieśli duże straty, dostaną odpowiednie zadośćuczynienie.
Problemem są też relacje z górnictwem. Szkody górnicze bardzo przyczyniły się do strat spowodowanych przez powódź.

- To często wina gmin, że nie potrafiły konsekwentnie postępować z kopalniami. Obecna sytuacja wymusi, żeby to zmieniły. Ja oceniam współpracę z Wyższym Urzędem Górniczym bardzo dobrze i dlatego wierzę, że dojdzie do porozumienia -podkreślał dyr. Szczeponek.
Samorządowcy wyszli ze spotkania z mieszanymi uczuciami. Ale jest jeszcze czas na pisanie wniosków i próśb o pomoc. Dopiero po wakacjach okaże się, czy obiecana pomoc przyszła w porę.

W Bieruniu boją się prowizorki

W poniedziałek zaczął się 10. tydzień po powodzi. Najdłużej woda utrzymywała się na ul. Hodowlanej w Bieruniu. Aż sześć tygodni. Nadal jednak są kałuże i błoto. Do piwnicy suchą stopą też się nie wejdzie.
Wszystko przez obniżenie terenu na skutek eksploatacji górniczej. Teren osiadł o 7 m, jak twierdzi burmistrz Ludwik Jagoda, ale mieszkańcy są przekonani, że o dziesięć metrów więcej. Krystyna Olejnik mieszka na działce, bo tu od razu dostaje chrypki. Wielu mieszkańców skarży się na bóle głowy.
Premier Donald Tusk podczas swojej czerwcowej wizyty w Bieruniu obiecał ludziom, że zostaną przesiedleni. Kopalnia została zobowiązana do udziału w tym przedsięwzięciu.

- Problem w tym, że kopalnia zaczęła remont mieszkań, które były zalane - mówią Krystyna Olejnik i Regina Niestrój. - Boimy się, że skoro podejmuje takie działania, to o wykupie naszych mieszkań nie będzie mowy.

- Nim dojdzie do przeprowadzki, ludzie muszą jakoś mieszkać - tłumaczy Zbigniew Madej, rzecznik Kompanii Węglowej w Katowicach. - Dlatego remontujemy i podejmujemy inne prace, które mają ludziom to umożliwić. Nie zaprzestaliśmy jednak prac nad ekspertyzami oraz wycenami mieszkań. Do połowy sierpnia powinniśmy się z tym uporać. Potem przystąpimy do podpisywania indywidualnych ugód z właścicielami poszczególnych mieszkań. Mamy harmonogram, który realizujemy nawet przed czasem.
Krystyna Olejnik i Regina Niestrój twierdzą, że nie znają tego harmonogramu, że nic na piśmie nie mają. Ludzie boją się, że skończy się na prowizorycznych rozwiązaniach. - Już teraz, od wyborów, czujemy się zapomniani - mówią panie.
JOL

Na Wieczorka wciąż czekają

Woda na podwórku państwa Żogałów w Przyszowicach miała prawie półtora metra głębokości. Zalewało ich z dwóch stron. Z jednej przeciekały wały Kłodnicy, z drugiej fala szła od strony potoku płynącego przez Przyszowice. W środku oni i inni mieszkańcy ulicy Wieczorka, w niecce, która wskutek szkód górniczych w ciągu czterech lat osiadła o ponad dwa metry. Z domu córki, gdzie mieszkali przez miesiąc, wrócili na swoje dopiero niedawno. Wtedy, gdy dało się przejść suchą nogą przez zabagnione do tej pory podwórko i można było przenieść łóżko.

Ich dom wygląda jakby dostali go w stanie surowym do wyremontowania. Ze ścian pozrywali już tynk, z podłóg posadzki. W piwnicy cały czas pracują osuszacze.

- Komisja szacująca straty pojawiła się u nas 9 lipca. Dopiero po ich wizycie mogliśmy zabrać się za porządkowanie. Obiecali, że w ciągu tygodnia oszacują, jakie ponieśliśmy straty. I nic, cisza. Podobnie u sąsiadów. Ludzie musieliby mieć worki z pieniędzmi, by doprowadzić domy do stanu poprzedniego. Z pomocą w usunięciu ziemi zmieszanej ze szlamem z ogrodu przyszedł radny, który ma maszyny rolnicze. Wójta to widzieliśmy raz, jak płynął łódką wzdłuż naszej ulicy i fotografował - opowiada Barbara Żogała.

Jej córka Bożena Nieradzik nie może pogodzić się z tym, co usłyszała od komisji szacującej straty - że powodzianie nie dostaną nic za zniszczone podłogi, okna, drzwi, czy meble. Tylko za ściany.
- A gdzie jest węgiel, który Kompania Węglowa obiecała nam do palenia w piecach, by osuszyć pokoje? Kto i kiedy opryska pola, żeby nie lęgły się tam komary? - zastanawia się. JH

34 trudne pytania mieszkańców Czechowic-Dziedzic

Chaos panował podczas powodzi i teraz też jest chaos - uważają mieszkańcy zalanych terenów w gminie Czechowice-Dziedzice.
- Zostaliśmy zostawieni na łasce losu, nikt nam w niczym nie pomógł - mówi gorzko Grażyna Szulczyk.
Szulczykowie mieszkają przy. ul Żabiej w Ligocie. Powódź w maju zniszczyła im garaż i piwnicę.
Na tzw. zasiłek doraźny (do 6 tys. zł), który miał być przyznawany szybko i bez zbędnych formalności, czekali... dwa miesiące. Pieniądze nadeszły dopiero w ubiegły czwartek.
Ponieważ nie mieli zniszczonej części mieszkalnej, mogą się ubiegać także o pomoc w wysokości do 20 tys. zł. Wnioski złożyli, ale nie wiedzą, kiedy dostaną pieniądze. A czas nagli, remont czeka. Mieszkańcy zwracają uwagę, że po powodzi wiele osób było wprowadzanych w błąd przez różne instytucje.
- Urzędników przerosła skala żywiołu - twierdzą. W efekcie jedni dowiadywali się, że mogą starać się o doraźne zasiłki, a inni słyszeli, że nie są do tego uprawnieni, choć w rzeczywistości było inaczej.
- Pracownicy nie są przygotowani, starsi ludzie czują się zagubieni w urzędach i są odsyłani z kwitkiem - słyszymy od innych mieszkańców gminy Czechowice-Dziedzice. Grażyna Szulczyk podkreśla, że po powodzi przydatna byłaby pomoc prawna, z którą można byłoby dochodzić swoich racji w starciu z... ubezpieczycielami. - To, co z nami wyprawiają firmy ubezpieczeniowe, to skandal - twierdzi.

Rozgoryczenie ludzi sytuacją po powodzi sięgnęło zenitu - mieszkańcy wysłali do burmistrza miasta Mariana Błachuta pismo z 34 pytaniami w sprawie zaniedbań, popełnionych przed i podczas powodzi. Chcą wiedzieć np. dlaczego wały lokalnych rzek (Wapienicy i Iłownicy) nie były do końca wyremontowane, a także dlaczego mieszkańcy zagrożonych terenów nie byli ostrzegani na czas. Pod pismem widnieje ponad 170 podpisów. W zależności od nadesłanej odpowiedzi ludzie chcą wystosować pozew zbiorowy.

"Zwróciliśmy się do właściwych instytucji, jednostek i podmiotów o przygotowanie odpowiedzi na Państwa pytania wg posiadanych kompetencji" - odpisał mieszkańcom burmistrz. I zapewnił, że odpowiedzi zostaną udzielone do 7 sierpnia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!