Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Powrót człowieka-szafy

Michał Smolorz
I tak oto Michał Luty - postać na Śląsku zacna i zasłużona - po raz trzeci siada na fotel wiceprezydenta Katowic. Desygnuje go Prawo i Sprawiedliwość w ramach koalicji z dworem Piotra Uszoka.

Pierwszy raz był nominatem na tę funkcję z ramienia Unii Wolności w latach 2000-2002, gdy jeszcze prezydenta i zastępców wybierali radni. W 2006 roku dostał posadę z poręki PiS-u, jako ówczesny koalicjant "najwybitniejszego prezydenta w tej części Europy".

Kiedy jednak Piotrowi Uszokowi popsuła się arytmetyka w radzie miasta, bez skrępowania - niemal z dnia na dzień - zawiązał spółkę z Platformą Obywatelską, PiS-owców przegnał na cztery wiatry, zaś Michała Lutego niczym zbędną szafę wystawił na korytarz. Nawet dla niezaangażowanego obserwatora forma tego przemeblowania urągała przyzwoitości. Prezydent bez skrępowania dał do zrozumienia, że nikt tej posady nie traktował poważnie, że była to synekura za głosy radnych - więc w każdej chwili można na fotel posadzić dowolnie innego synekuranta, który taką większość zapewni. A dotychczasowego wymienić niczym biurowy mebel w czasie remontu - bez sentymentu, bez pozorów kurtuazji.

Pamiętam tamten epizod; wysadzony z u-rzędu Michał Luty nadrabiał miną, mówił, że w ten sposób służy swojej partii, ale trudno mu było ukryć doznany dyskomfort i ewidentną przykrość. Gdybyż jeszcze chodziło o pospolitego mydłka, którego wyciągnięto znikąd, by po chwilowym użyciu donikąd spuścić, co najwyżej można by się spierać o "human relations" w katowickim ratuszu.

Ale skoro prezydent pozwala sobie tak traktować człowieka statecznego, ze wspaniałym życiorysem, trudno zakwalifikować taki wybryk inaczej niż arogancję, by nie rzec: prostactwo. Choć złe świadectwo wystawił sobie sprawca, trzeba też ocenić zachowanie ofiary. Człowiek, który swą godność szanuje i chce z dumą spoglądać w lustro, po prostu nigdy więcej nie wszedłby w taki sam układ, z tym samym rozgrywającym. Nie trzeba trzaskać drzwiami, nie trzeba organizować szumnych konferencji prasowych, wystarczy z dumą pokazać moralną wyższość w smrodlawych okolicznościach.
Do Michała Lutego zawsze żywiłem szacunek, nie tylko z powodu życiorysu i wspaniałej postawy w "czasach słusznie minionych". Tak-że za współczesną moralną przejrzystość, za jednoznaczność postaw, za wspaniałą, szlachetną prostolinijność. Nie zgadzałem się z nim w wielu sprawach, kilkakroć toczyliśmy bezkompromisowe dyskusje przy kawie, ale zawsze zachowywałem dlań pełnię szacunku. Nawet gdy ostentacyjnie porzucał dawnych kamratów z Unii Demokratycznej i Unii Wolności, by stać się ortodoksyjnym PiS-owcem, gorliwym Kaczyńskim hunwejbinem - znać w tym było szlachetne intencje poszukiwania moralnej jednoznaczności.

I oto dziś ten sam człowiek z pokorą zanurza się w tym samym bagienku, bez skrępowania przyjmuje te same warunki gry. Trudno to uzasadnić inaczej, jak nieskrępowaną pazernością na publiczną synekurę, którą konsumuje się do chwili, aż znów w radzie miasta nastąpią transfery i zakłócona arytmetyka wymusi przemeblowanie. Czy wtedy nominat kolejny raz bez słowa spakuje biurkowy bałagan do pudła i da się wynieść na wysypisko?

Od kogo mamy oczekiwać godności zachowań, skoro nawet ludzie, którzy za ancien régime'u szli do więzienia w imię idei, dziś zachowują się niczym fredrowski Papkin (a ten za miskę papki - stąd przydomek - przyjmował każdą robotę od zleceniodawcy, który ledwie wczoraj kopnął go w d...)?
Najwyraźniej musimy przywyknąć, że we współczesnej demokracji standardy moralne są stępione, że ostatnim polskim politykiem, który publicznie odwołał się do honoru, był minister Józef Beck w 1939 roku. Dziś nikt, niezależnie od moralnego kapitału z przeszłości, nie krępuje się siadać na publicznym stolcu dla czystej konsumpcji posady, z pełną świadomością, że nikt odeń nie oczekuje niczego ponad potakiwanie i autoryzowanie cudzych decyzji.

Bycie człowiekiem-szafą przestało być niekomfortowe, a tym bardziej wstydliwe. Na żądanie siadam na fotel, daję twarz, kasuję apanaże, a kiedy trzeba - wracam z tą samą walizką do swojej zagrody. Zero misji, zero pasji zmieniania świata, ciało do wynajęcia na cele publiczne. Partia was tu, towarzyszu, postawiła i partia was będzie rozliczać.
Skąd my to znamy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!