Pożar w Gliwicach to podpalenie? Strażacy zapobiegli tragedii w czasie gaszenia pożaru hali na terenie fabryki wagonów

Pożar wybuchł na terenie Zakładów Naprawczych Taboru Kolejowego w Gliwicach w sobotę 1 lutego ok. godziny 19:00. W tym czasie strażacy z gliwickiej Komendy Miejskiej zaczęli otrzymywać zgłoszenia o pożarze, który widać z dużych odległości, w tym także okolicznych miejscowości.

Na miejsce wysłanych zostało aż 19 zastępów Straży Pożarnej z Gliwic, Zabrza, Pyskowic, Chorzowa, Rudy Śląskiej, a także Knurowa. Łącznie na miejscu z żywiołem walczyło 70 ratowników. W pożarze nikt nie ucierpiał.

Akcję gaśniczą zakończono ok. godziny 2 w nocy. Spłonęła hala o powierzchni 1,5 tys. m kw.

Na razie służby nie są w stanie określić, z jakiego powodu doszło do pożaru. Okoliczności tej sprawy będzie teraz badać gliwicka policja.

Z nieoficjalnych - jak dotąd - informacji wynika, że w hali, która została strawiona przez ogień, produkowane były artykuły metolowe, takie jak palety, które wykorzystywane były w motoryzacji oraz innych branżach.

Pożar jedynie hali za terenie Zakładów Naprawczych Taboru Kolejowego w Gliwicach można uznać za szczęście w nieszczęściu. Jak donosił oficer dyżurny straży pożarnej, na miejscu znajdowały się butle z propanem-butanem. Niedopuszczenie przez ratowników do rozprzestrzeniania się ognia i dojścia żywiołu do zlokalizowanych niedaleko butli z gazem prawdopodobnie zapobiegło tragedii.