Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pożegnaliśmy Henryka Babczyka

Redakcja
...
... Mikołaj Suchan
W środę pochowaliśmy naszego redakcyjnego kolegę Henryka Babczyka. Miał 58 lat. Zmarł po długiej i ciężkiej chorobie. Tutaj możecie zamieścić Wasze wspomnienia o Heńku.

Naszego kolegę, Henryka, pożegnaliśmy 1 lutego w Dąbrowie Górniczej. Msza pogrzebowa rozpoczęła się o godz. 11 w kościele pw. Chrystusa Króla przy ul. 11 listopada 1 (naprzeciwko Reala). Po mszy kondukt żałobny przeszedł na cmentarz. W ostatniej drodze Henrykowi towarzyszyła rodzina, znajomi i przyjaciele.

W niedzielę zmarł nasz redakcyjny kolega, Henryk Babczyk. Gdy odchodzą tacy ludzie jak Heniu, stacje informacyjne nie przerywają serwisów, aby powiedzieć światu o tej tragedii. Ale świat - Jego bliskich, przyjaciół, kolegów i znajomych na chwilę zamiera w bólu i ogromnym poczuciu straty.

Bo jak oswoić się z myślą, że Heniu już się do nas nie uśmiechnie, nie powie, żeby się nie martwić, bo wszystko da się zrobić, nie uspokoi emocji, nie da poczucia bezpieczeństwa i pewności, że jeśli On się czegoś podejmie, to będzie zrobione na czas, najlepiej i profesjonalnie.

A jednocześnie cicho, skromnie, spokojnie, bez oczekiwania na nagrody, pochwały, dyplomy… Bez całego tego szumu, jaki robią wokół siebie karierowicze. Dla Henia kariera ważna nie była. I nie wiedział nawet pewnie jak wielką robi karierę - profesjonalisty, którego trudno zastąpić. Jako przyjaciela i jako fachowca w swoim zawodzie. I przede wszystkim CZŁOWIEKA gotowego wszystkim i we wszystkim pomagać. Człowieka, który na siłę nie wywraca rzeczywistości, ale i tak dzień po dniu i rok po roku ją kształtuje i zmienia.

Bo Heniek był zawsze tam, gdzie rodziło się nowe. Był dziennikarzem, redaktorem, znał tajniki druku, wprowadzał nowe technologie w redakcji i wydawnictwie, pracował w serwisach internetowych. Był mocną, pewną podporą "Trybuny Śląskiej" i "Dziennika Zachodniego".

Heniek nie rzucał się w oczy, wolał jak mróweczka skrupulatnie i perfekcyjnie doprowadzić to co robił do finału. I zawsze ten finał powinien być nagradzany fanfarami. Tyle, że on na te fanfary machał ręką. I natychmiast dostawał nowe zadanie. Bo kto jak nie Heniu? Kto tak jak On się zaangażuje, kto nie odmówi, kto zrobi lepiej? Dopóki był Heniu, była pewność. Wiedzieliśmy, że bez takich ludzi jak Heniu nic udać się nie może.

Heniek był jedyny i dlatego tak trudno jest nam teraz przyjąć do wiadomości, że Jego miejsce w redakcji zostanie puste, chociaż nigdy takie nie będzie w naszej pamięci.

I być może kiedyś, którejś niedzieli, zanim jeszcze zapełni się redakcja, ktoś z nas kto przychodzi wcześniej, spotka Henia na swoim miejscu. Heniu wyjmie z szuflady bułkę, popije herbatą, spojrzy, twarz mu się rozpogodzi i powie tak jak mówił tysiące razy - "jestem na urlopie ale chciałem przyjść, żeby niczego nie zawalić".

Niczego, Heniu nigdy nie zawaliłeś, może poza tym, że odszedłeś. Ale dla nas - zawsze będziesz tylko na urlopie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo

Materiał oryginalny: Pożegnaliśmy Henryka Babczyka - Dziennik Zachodni