Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Praca za Odrą czeka, ale nam się tam nie śpieszy

Michał Wroński
archiwum
Dla pracowników to najgorsza jesień od początku gospodarczego kryzysu. Pod koniec września w naszym regionie było niemal 177 tysięcy bezrobotnych - to więcej niż w podobnych okresach w latach 2010, 2009 i 2008. W niechlubnej czołówce pozostają powiaty myszkowski, zawierciański, częstochowski, a także Bytom i Świętochłowice (wszędzie tam bez pracy pozostaje niemal co szósta osoba).

Nie pomogło otwarcie niemieckiego rynku pracy, choć wielu ekspertów prognozowało, że dogodny dojazd (autostradą A4), atrakcyjne zarobki i rodzinne powiązania mogą wywołać gwałtowny odpływ pracowników z naszego regionu. W praktyce, choć niemieckie firmy coraz chętniej szukają "świeżej krwi" w Katowicach, Częstochowie czy Bielsku-Białej, to jednak liczba tych ofert nie rzuca na kolana. Jak informuje Paulina Cius z Wojewódzkiego Urzędu Pracy w Katowicach, od 1 maja (kiedy to Niemcy i Austria zniosły ograniczenia dla polskich pracowników) do końca września firmy zza naszej zachodniej granicy zgłosiły u nas chęć zatrudnienia 365 osób - głównie inżynierów, pielęgniarek, lekarzy, opiekunek dla osób starszych oraz przedstawicieli branży gastronomicznej i budowlanej. Chętnych do wzięcia tych etatów było sporo (trudno się dziwić, skoro w restauracji można tam zarobić 20 tysięcy euro rocznie, a w domu opieki dla osób starszych nawet dwa razy tyle), ale bezwzględny wymóg znajomości języka niemieckiego sprawił, że szczęście uśmiechnęło się tylko do nielicznych.

TU ZNAJDZIESZ WSZYSTKO NA TEMAT PRACY W NIEMCZECH

Tłumu "eksportowanych" za Odrę fachowców nie widać także w agencjach pracy tymczasowej. Joanna Piskunowicz z korporacji Manpower mówi, że w jej katowickim biurze otwarcie niemieckiego rynku pracy przeszło niemal bez echa.

- Być może dlatego, że w przypadku rekrutacji międzynarodowej skupiamy się na bardzo specjalistycznych profesjach - komentuje Joanna Piskunowicz.

Nieco więcej ruchu było u konkurencji - w katowickiej agencji pracy tymczasowej Work Express. Jak przekazał nam jej rzecznik, Artur Ragan, od 1 maja do końca września wysłała ona do Niemiec niemal 1400 osób.

- Czyli około 30 procent więcej aniżeli w analogicznym okresie ubiegłego roku i na pewno ma to związek z otwarciem tamtejszego rynku pracy - wyjaśnia Ragan.

Brzmi obiecująco, ale kiedy go pytamy o prawdopodobieństwo exodusu w tym roku do Niemiec 100 tysięcy Polaków (takie prognozy pojawiały się w mediach jeszcze wiosną), nasz rozmówca tylko wzrusza ramionami.

- Jeżeli wyjedzie jedna trzecia z tej liczby, to będzie wszystko - szacuje i od razu wyjaśnia przyczynę swego sceptycyzmu. - Polacy często nie znają języka i dlatego nie garną się masowo do pracy w Niemczech - tłumaczy Ragan.

W tej sytuacji, aby podołać oczekiwaniom niemieckich pracodawców, agencje zatrudnienia sięgają po wcześniej niestosowane rozwiązania. Niektóre na własny koszt fundują kursy języka niemieckiego dla osób chcących wyjechać na kontrakt. Inne starają się tak skompletować skład wysyłanej grupy, aby znalazła się w niej przynajmniej jedna osoba władająca językiem niemieckim, która na miejscu będzie w początkowym etapie spełniać rolę tłumacza dla pozostałych.

*Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!