Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Premiera w Teatrze Śląskim

Henryka Wach-Malicka
Allan - główny  bohater cierpi intelektualno-erotyczne (z akcentem na erotyczne) męki
Allan - główny bohater cierpi intelektualno-erotyczne (z akcentem na erotyczne) męki Fot. ARC
Tak się jakoś utarło, że od kilkudziesięciu lat znerwicowanego intelektualistę, mającego w dodatku kłopoty z kobietami, symbolizuje mistrz Allen.

Do artysty Allena, imieniem Woody, podobny jest (tylko dużo ładniejszy) bohater najnowszej premiery w Teatrze Śląskim. Nie przypadkiem, rzecz jasna, jest podobny. Teatr Śląski wystawił właśnie sztukę pt. Zagraj to jeszcze raz, Sam, którą napisał Woody Allen, a której bohater ma na imię Allan (niby dla niepoznaki) i cierpi intelektualno-erotyczne (z akcentem na erotyczne) męki.

Poważnie już rzecz ujmując, Zagraj to jeszcze raz, Sam zaleca się z każdej strony. To naprawdę śmieszny tekst, i nie głupi w dodatku, mocno zarysowane postacie i pole do popisu dla reżysera, bo w dramaturgicznej partyturze sporo jest miejsca na inwencję twórczą realizatorów.

Na Scenie Kameralnej rzeczoną komedię wziął w obroty Grzegorz Kempinsky, doskonale wyczuwający ten typ żartu, jaki uprawia Woody Allen. Sztuka, choć zbudowana według reguł klasycznej farsy, w dużej mierze podszyta jest autoparodią. Akcja toczy się dwutorowo. Na pierwszym planie bohater, przy pomocy dwojga przyjaciół, rozpaczliwe poszukuje nowej partnerki, po tym, jak opuściła go żona; na drugim - dialoguje z ukochanym bohaterem filmowym, czyli aktorem Bogartem, a dokładniej z jego wcieleniem z filmu Casablanca. Wątki toczą się równolegle, komizm sztuki zasadza się zaś na tym, że widz nie wie, w którym momencie o siebie zahaczą i co z wyobraźni bohatera przesączy się do rzeczywistości.
Grzegorz Kempinsky nie bawi się w niuanse, wydobywając ze sztuki głównie surrealistyczny żart i przerysowując wszystko, co się da. Czyni to jednak konsekwentnie, co szybko obraca się na korzyść przedstawienia.

Jego ciężar od początku do końca dźwiga Maciej Wizner, który tylko przez pierwszy kwadrans tworzy bohatera ze zbyt męczącej nadekspresji (może z powodu premierowego spięcia). Potem, gdy dochodzi z Allanem do porozumienia, widzowi pozostaje czysta przyjemność śledzenia gry młodego aktora. Największą zaletą tej roli jest błyskawiczne przechodzenie od stanu histerycznej euforii do spokojnego, kompletnie zaskakującego publiczność tonu komentarza. Wizner wykorzystuje rzadko dziś stosowaną w teatrze umiejętność mówienia na stronie i obok dialogu, sygnalizując, że jego bohater może i jest ofiarą losu, ale na pewno nie do końca! Partnerujący mu koledzy też tworzą niezłe panoptikum.

Rewelacyjny Grzegorz Przybył w roli Bogarta, z nutą boskiej nonszalancji poucza młodego kolegę, jak ma się zachowywać względem kobiet. Katarzyna Dudzińska, w roli żony, a potem kolejnych wcieleń jego pożądań, prezentuje galerię pań z różnych rzeczywistości. Karina Grabowska jako Linda pokrywa sympatyczną gadaniną tęsknotę bohaterki za czułością, choć i tak nie jest w stanie przegadać scenicznego męża - Dariusza Chojnickiego. Słowem: na karnawałowe wieczory oferta jak znalazł.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!