Prezes Ruchu Chorzów Seweryn Siemianowski: Każdy chciałby mieć nowy dom

Od kilkunastu dni jest pan prezesem Ruchu. Po wyborze na to stanowisko wśród znajomych dominowały gratulacje czy może głosy współczucia?
Raczej gratulacje. Dostałem ich naprawdę sporo, a znajomi bardzo pozytywnie zareagowali na objęcie przeze mnie stanowiska prezesa Niebieskich. Nigdy nie marzyłem o tym, żeby być szefem klubu. Bardzo chciałem być piłkarzem Ruchu i to marzenie się spełniło. Potem chciałem być trenerem, bo to jest moja pasja i super, że mi się udało. Działaczem zostałem trochę przez przypadek trzy lata temu, ale w tej roli też się sprawdziłem i dlatego teraz zostałem prezesem Ruchu. Mam nadzieję, że w tej roli również nie zawiodę.

O głosy współczucia pytam nie bez powodu, bo sytuacja Ruchu po trzech kolejnych spadkach jest naprawdę trudna.
Powiedziałbym nawet, że najgorsza w blisko stuletniej historii klubu. Mam jednak nadzieję, że w tym trudnym momencie pokażą się wszyscy ci, którzy temu zasłużonemu dla polskiej piłki klubowi dobrze życzą. Jeśli ktoś naprawdę chce pomóc Ruchowi to teraz jest ku temu świetna okazja.

14-krotny mistrz Polski wylądował w III lidze i to wiele osób, nie tylko w Chorzowie, bardzo smuci…
Strasznie boli serce jak się na to patrzy. Jeszcze niedawno spoglądałem na to wszystko z boku będąc dyrektorem odrębnego klubu UKS Ruch i też nie mogłem na to spokojnie patrzeć. To właśnie był jeden z powodów dla których zgodziłem się zostać prezesem Niebieskich.

Myśli pan, że ta równia pochyła, po której w ostatnich latach staczał się Ruch, została już zatrzymana?
Myślę, że tak. Nie chcę być jakimś hurraoptymistą, ale wierzę, że już za kilka dni będę mógł przekazać kibicom kilka pozytywnych wiadomości. Niedawno zadzwonił do mnie trener Edward Lorens i spytał kiedy w końcu przeczyta coś dobrego o Ruchu. Mam nadzieję, że już niedługo większość informacji o klubie będzie miała wydźwięk pozytywny.

Jest pan prezesem od dwóch tygodni. Jakie były pana pierwsze decyzje w fotelu sternika Niebieskich?
W klubie wiele rzeczy wymaga usprawnienia. Jest to codzienna kilkunastogodzinna praca polegająca głównie na rozmawianiu z ludźmi, ale wiele zaległych spraw już udało się załatwić. Na razie podstawą jest usprawnienie komunikacji między trzema głównymi udziałowcami klubu oraz dobre relacje z kibicami. Tych tematów jest jednak bardzo wiele i długo można by o nich mówić.

To może zapytam inaczej. Jaka jest wizja Ruchu Seweryna Siemianowskiego. Gdzie pan widzi swój klub powiedzmy za 10 lat?
Za 10 lat widzę Ruch tam, gdzie kiedyś był, czyli w Ekstraklasie, ale nie chcę tutaj obiecywać 15 gwiazdki, czy gry w Lidze Mistrzów jak moi poprzednicy. Na razie trzeba odbudowywać ten klub od zera, a nawet od lekkiego minusa, lecz myślę, że jesteśmy na dobrej drodze, żeby to zrobić i jest coraz lepiej. Powoli odbijamy się do góry zarówno pod względem sportowym jak i organizacyjnym. Nie chcę jednak o tym opowiadać, bo wolę skupić się na pracy.

Kibice głośno domagają się budowy nowego stadionu na Cichej. A jakie jest pana zdanie w tej kwestii?
Każdy chciałby mieć nowy stadion. Nie znam osoby, która nie pragnęłaby przeprowadzić się ze starego kilkudziesięcioletniego bloku do nowoczesnego domu. Im szybciej to nastąpi tym lepiej dla klubu, bo nowoczesny obiekt na pewno pozytywnie wpłynąłby na rozwój Ruchu. My z kibicami musimy zrobić wszystko, żeby pokazać, chociażby poprzez frekwencję na trybunach, że jest wielka potrzeba, żeby ten nasz nowy dom, nowa świątynia, powstał – najlepiej w jak najkrótszym czasie.

Sportowo drużyna trenera Łukasza Berety wygląda coraz lepiej punktując ostatnio niemal w każdym meczu, a jak wyglądają sprawy organizacyjne? Po raz pierwszy od dawna klub nie ma zaległości wobec piłkarzy.
Gra faktycznie jest coraz lepsza, choć oczywiście zawsze można jeszcze coś poprawić i nigdy się nie rozegra idealnego meczu. Atmosfera w klubie się poprawia i chłopcy bardzo się starają. Sam nie pamiętam czasów, żeby w Ruchu zespół był z wypłatami na czysto, ale mam nadzieję, że będziemy teraz trzymać ten poziom. Nie chcę jednak składać żadnych deklaracji, że walczymy o awans i pompować balonika, bo byłaby to niepotrzebna presja nałożona na tych młodych chłopaków, a wiem, że są bardzo ambitni.

Co z ewentualnym zwrotem dwóch punktów zabranych Ruchowi przed sezonem przez Komisję Licencyjną?
W tym tygodniu musimy jeszcze parę spraw załatwić, ale jest szansa, żeby te punkty odzyskać. Jesteśmy w stałym kontakcie z Henrykiem Kulą, prezesem Śląskiego Związku Piłki Nożnej, który prowadzi rozgrywki III ligi, i myślę, że jesteśmy na dobrej drodze, aby to się udało.

Dobrą wiadomością jest fakt, że na Cichą wrócili kibice Niebieskich.
Wszystkich to męczyło. Na szczęście bojkot został zawieszony, ludzie znów wiedzą co się dzieje w klubie i frekwencja z meczu na mecz powinna być coraz większa.

W sobotę w Chorzowie zapowiada się piłkarskie święto. Choć będzie to mecz trzecioligowy zagrają ze sobą dwaj byli mistrzowie Polski Ruch i Polonia. Sprzedano na niego już 4 tys. biletów.
Mam nadzieję, że kiedyś zagramy jeszcze z Polonią na wyższym szczeblu rozgrywek, ale na razie zapraszam wszystkich kibiców z Chorzowa i Bytomia na Cichą w sobotę o 19.20. Godzina nie jest przypadkowa, bo symbolizuje datę założenia obu śląskich klubów. Bilety jeszcze są i liczę, że trybuny będą pełne, a w Najstarszych Derbach Śląska dobrze spiszą się zarówno piłkarze jak i kibice.