Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prezydent Siemianowic Zbigniew Szandar uniewinniony. To IV RP ochlapała go błotem

Teresa Semik
Arkadiusz Gola
Po 7 latach Zbigniew Paweł Szandar, były prezydent Siemianowic Śl., został przez sąd oczyszczony z oskarżeń o działanie na szkodę miasta. - Nic nie zwróci mi zdrowia, dobrego imienia, zmarnowanego czasu. Nic też nie zwróci mi Tosi - mówi Teresie Semik. Gdyby prokuratorzy zechcieli zapoznać się z dokumentami, które im przedstawiałem, nie byłoby żadnej sprawy - dodaje Zbigniew Szandar.

Lawinę prokuratorskich oskarżeń uruchomiły dwa donosy Andrzeja Gościniaka, dziś przewodniczącego Sejmiku Województwa Śląskiego z PO, a wtedy wiceprzewodniczącego Rady Miasta Siemianowice Śląskie. Podejrzenia wobec prezydenta Zbigniewa Pawła Szandara o jakieś milionowe straty i nepotyzm okazały się bezpodstawne. Jest niewinny - stwierdził kategorycznie sąd po siedmiu latach.

- Ochlapano mnie błotem, bo nie byłem wielu na rękę - mówi Szandar. Dwukrotnie był prezydentem Siemianowic. W bezpośrednich wyborach w 2002 r. wygrał jako kandydat Stowarzyszenia Wspólnota Siemianowicka, którego był założycielem i liderem. Poza miejskimi układami politycznymi i biznesowymi.

Sędzia Lucyna Schwarz-Okrzesik z Sądu Okręgowego w Katowicach twierdzi, że nie ma związku między decyzjami Szandara a skutkiem w postaci szkody majątkowej "założonej" przez prokuratora. W ogóle o żadnej szkodzie nie ma mowy.

Gdyby radny Gościniak, prokuratorzy: Dariusz Lendo i Lilianna Sobańska sięgnęli po dokumenty, po które z łatwością sięgnął sąd, nie byłoby sprawy. Ale zbliżały się wybory samorządowe 2006 r., a Szandar miał wciąż mocną pozycję wśród lokalnej społeczności, choć żadnego oparcia w partii politycznej. No i szalała czwarta RP szukająca układów. Donosy padły więc na podatny grunt państwa PiS.

Nazbyt łatwo zniszczyć człowieka. Bezkarnie popchnąć go w tryby prawne, by przemieliły bezlitośnie, wyeliminowały z życia i politycznej gry. Dzień 7 lipca 2006 roku Zbigniew P. Szandar pamięta minuta po minucie. Punktualnie o godzinie 6.00 rozległ się dzwonek do drzwi i usłyszał: "Policja - pan pójdzie z nami". Kamera, przyniesiona przez funkcjonariuszy, zrejestrowała, jak wyprowadzają go z domu, jak prowadzą na przesłuchanie, na policję, a także do prokuratury. Do tej samej prokuratury w Siemianowicach, którą niedawno otwierał z ministrem sprawiedliwości.

Tego dnia telewizyjne wiadomości rozpoczynały się od filmowej informacji z Katowic, gdzie został zatrzymany były prezydent Siemianowic. Kolportowane newsy alarmowały o grożącej karze 10 lat więzienia, bo sprzyjał firmie, której właścicielem jest "jego siostrzeniec" (choć Szandar jest jedynakiem), bo dał nagrodę dyrektorce szpitala.

Radny Gościniak donosi

Cztery miesiące wcześniej radny Gościniak sam poszedł na policję, by zakomunikować, że prezydent Szandar przekroczył swoje uprawnienia przekazując spółce Nefrolux z Siemianowic kontrakt z NFZ na świadczenie usług nefrologicznych, choć szpitalna komisja konkursowa rekomendowała firmę z Sosnowca. - Według mnie, bardzo prawdopodobne, że ta bezprawna decyzja prezydenta miasta mogła wynikać z faktu, że jednym ze współwłaścicieli firmy Nefrolux jest jego powinowaty - zeznawał Gościniak. - Prezydent nie wykazał należytej, a koniecznej, staranności prawnej.

Dwa dni po tych zeznaniach nadkomisarz Justyna Bednarz z Siemianowic wszczęła śledztwo zakładając już, że Szandar zmienił decyzję komisji konkursowej "w celu osiągnięcia korzyści". Rozwój wypadków przypominał kulę śniegową. Jak zauważył w "notatce urzędowej" prokurator Dariusz Lendo, podstawą wszczęcia tego śledztwa było zawiadomienie Gościniaka, ale nie chodzi tylko o "uzasadnione podejrzenie", że Szandar działał z chęci zysku. Konkurencyjna firma z Sosnowca zobowiązywała się przejąć dług szpitala w wysokości ponad 1,2 mln zł. A więc prezydent wybrał gorszą ofertę, wyrządził gminie szkodę.

Siemianowicki radny, Andrzej Gościniak, napisał jeszcze do prokuratora, że to nie wszystko, bo prezydent Szandar przyznał nagrodę dyrektorce miejskiego szpitala - 15 tys. zł brutto. A taką nagrodę mogła przyznać tylko Rada Miasta, "co budzi me poważne wątpliwości jako radnego" - dodał Gościniak.

Prokurator Lendo oszacował winę Szandara na 100 tys. zł grzywny. Zarekwirował jego auto warte 35 tys. zł i zakazał sprzedaży mieszkania wycenionego na 180 tys. zł. Prokuratur Bogdan Kozieł nakazał wpłatę 75 tys. zł poręczenia majątkowego. - Chodziło o to, żeby mnie zgnębić, upokorzyć, zniszczyć - uważa Szandar.

Policja przyszła po Szandara zaraz po tym, jak Sąd Najwyższy wygasił jego mandat prezydenta, bo nie zdążył sprzedać w ustawowym terminie udziałów w spółce wydawniczej, wartych… 1,5 tys. zł. Człowiek wygrywa wybory bezpośrednie na funkcję prezydenta sporego miasta i - zgodnie z prawem - zostaje odwołany, bo nie sprzedał drobnych udziałów.

10 miesięcy później

Od zatrzymania Szandara minęło aż 10 miesięcy, zanim wezwano go po raz drugi na przesłuchanie, tym razem do Jaworzna, dokąd przeniesiono śledztwo. To było dzień po śmierci Barbary Blidy. Prokurator Lilianna Sobańska przesłuchiwała go przy włączonym radiu, z którego co chwilę dochodziły komunikaty o tragedii w domu Blidów.

- Uświadomiłem sobie, że to nie dzieje się bez powodu, że chodzi o to, by mnie zastraszyć - wspomina Szandar. Był zdruzgotany. Bolesław Andrysiak, obrońca - wręcz przeciwnie. Do drugiego przesłuchania Szandar był przygotowany, wskazywał dokumenty, przemawiające na jego korzyść, do których śledczy mieli dostęp. Dowodziły, że nie złamano prawa.
- Prokuratorzy mało wnikliwie zapoznali się z tymi dokumentami. Uczynił tak dopiero sąd - mówi mecenas Andrysiak.
Prokuratura oskarżyła Szandara także o to, że poświadczył nieprawdę wypisując druk z przetargu na ochronę mienia gminnego. Sąd w 2010 r. stwierdził jednoznacznie, że "brak podstaw do przypisania oskarżonemu winy", a sam druk jest "mało precyzyjny i niezbyt szczęśliwie sformułowany".

Prokurator pogodził się z porażką. Wniósł odwołanie tylko od uniewinnienia Szandara: za kontrakt z Nefroluksem i za nagrodę dla dyrektorki szpitala, o czym donosił radny Gościniak. Proces toczył się od nowa, ale w 2013 roku sąd też uniewinnił Szandara. Prokuratura wycofała się z zarzutów, nawet nie wniosła apelacji.

Wystarczyło sprawdzić

Sąd ustalił, że to nie prezydent Szandar zdecydował o przekazaniu firmie Nefrolux kontraktu na świadczenie usług medycznych. Uczyniła to Rada Miasta Siemianowic 23 czerwca 2005 r. uchwałą 553/2005, co uczestniczący w sesji radny Gościniak winien wiedzieć, wybierając się na policję 9 miesięcy później. Sędzia Schwarz-Okrzesik twierdzi, że i prezydent, i rada działali w interesie mieszkańców, bo Nefrolux gwarantował, bez ryzyka, świadczenia na niezmienionym poziomie. Firma konkurencyjna z Sosnowca takich gwarancji nie dała. Chciała wozić pacjentów na dializy po ościennych miastach.
Łatwo sprawdzić, że w warunkach pierwszego konkursu, zatwierdzonych przez prezydenta, nie ma nawet wzmianki o przejęciu 1,2 mln zł długów szpitala, bo nie przewidziała tego uchwała Rady Miasta. Co więcej, w kolejnym ogłoszeniu o drugim konkursie na usługi nefrologiczne jest zapis, że to szpital reguluje swoje zobowiązania, a nie firma stająca do przetargu. Nie wiadomo tylko, kto i na jakiej podstawie ustalał w szpitalu, bez wiedzy prezydenta, warunki drugiego konkursu. - Moim zdaniem dokonano sfałszowania dokumentu o warunkach konkursu - twierdzi Zbigniew Szandar, ale tym prokuratura się nie zajęła. Ani radny.

Natomiast przyznając 15 tys. zł nagrody dyrektorce szpitala prezydent wszedł w kompetencje radnych. To jednak nie znaczy, że popełnił przestępstwo. Nie było to działanie na szkodę czyjegokolwiek interesu. "Wbrew animozjom" Szandar chciał docenić zasługi dyrektorki w restrukturyzacji miejskich szpitali, pozyskanie 2,3 mln zł unijnej dotacji, za co zbudowano oddział intensywnej terapii.

To nie Szandar wystąpił o nagrodę dla "swej odchodzącej koleżanki", jak twierdził prokurator. Wystąpiła o nią główna księgowa szpitala i kierowniczka Referatu Zdrowia UM, a uchwaliła Rada Społeczna Szpitala. Czy prezydent w ogóle miał prawo ją przyznać? Otrzymał w tej sprawie na piśmie dwie zgodne opinie. Doktor nauk prawnych, Katarzyna Dąbek-Krajewska, radca prawny szpitala, pisze, że "Prezydent miasta, jako podmiot sprawujący nadzór nad pracą dyrektora szpitala, może mu przyznać nagrodę za szczególne osiągnięcia w pracy. Wysokość nagrody nie jest limitowana". Radca Urzędu Miasta Andrzej Bazański to potwierdził.

Prawnicy popełnili błąd. Sąd uznał jednak, że prezydent miał prawo ufać fachowcom. I choć podjął na tej podstawie błędną decyzję, to ten błąd jest usprawiedliwiony. Uwalnia go od odpowiedzialności karnej.

Zbigniew Paweł Szandar nie dostał szansy na dalszą pracę ani na realizację ambicji społecznikowskich, zawsze obecnych w jego życiu. Najtrudniej przychodzi mu rozmawiać o żonie Antoninie. Nie daje spokoju myśl, że te wszystkie stresy, które obciążyły całą rodzinę, pozbawiły ją odporności w walce z chorobą.

Andrzej Gościniak w następnej kadencji został przewodniczącym Rady Miasta, a teraz stoi na czele sejmiku. Nie chciał z nami rozmawiać. Dariusz Lendo awansował na szefa prokuratury w Mysłowicach, a Lilianna Sobańska szefuje prokuraturze w Jaworznie.



*Najpiękniejszy Rynek w woj. śląskim jest w... ZAGŁOSUJ i ZMIEŃ WYNIK
*Matura 2013: Pytania egzaminacyjne na 100 proc. ZOBACZ
*Nudyści już zawitali na plaże ZOBACZCIE, gdzie spotkacie naturystów w woj. śląskim
*Tak zdasz egzamin na prawo jazdy kat. A na motocykl ZDJĘCIA i WIDEO

Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!