Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prezydent w pośredniaku, czyli bezrobotni prezydenci naszych miast

Aldona Minorczyk-Cichy
Andrzej Stania, były prezydent Rudy Śląskiej, nadal jest radnym. To zajęcie daje mu sporo satysfakcji. Nie ma czasu się nudzić, a w wolnych chwilach lubi oddawać się swojej pasji - muzyce
Andrzej Stania, były prezydent Rudy Śląskiej, nadal jest radnym. To zajęcie daje mu sporo satysfakcji. Nie ma czasu się nudzić, a w wolnych chwilach lubi oddawać się swojej pasji - muzyce arc.
Długie lata rządzenia i wielkie rozczarowanie. Mieszkańcy wybrali rywala. Śląscy prezydenci mają problem ze znalezieniem pracy.

Jeśli partyjni koledzy nie wyciągną pomocnej ręki bywa różnie. Pracy szuka np. Stanisław Korfanty, były prezydent Piekar Śląskich i były dyrektor Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich: - Nie jest tak źle żebym się musiał rejestrować jako bezrobotny. Coś mam na oku, ale niekoniecznie satysfakcjonującego - podkreśla.

Odprawa szybko się kończy

Korfanty był prezydentem przez trzy kadencje. On i jemu podobni przez osiem, a czasami nawet dwanaście lat rządzili naszymi miastami, a teraz mają problemy ze znalezieniem nowego zajęcia. Bezrobotny jak prezydent? Niestety, dość często właśnie tak.

Zaczęło się osiem lat temu od byłego prezydenta Bytomia, Krzysztofa Wójcika z SLD. Rządził Bytomiem od 1998 do 2006 roku, czyli dwie kadencje i po przegranych wyborach musiał zarejestrować się jako bezrobotny w urzędzie pracy.

Prezydent lub burmistrz po złożeniu z urzędu otrzymuje odprawę wysokości trzech pensji. To około 30 tys. złotych. Jeśli nie znajdzie nowego zajęcia, pieniądze szybko się kończą. Tą sprawą już od kilku lat zajmuje się Związek Miast Polskich. Apeluje do polityków, aby zajęli się zabezpieczeniem socjalnym samorządowców - w tym m.in. prezydentów i burmistrzów - którzy swoją funkcję piastowali co najmniej dwie kadencje. Przychylnego gruntu do takiego rozwiązania jednak brak.

Tymczasem byli prezydenci nie mogą przez rok pracować w firmach, wobec których podejmowali decyzje administracyjne, co pogarsza ich sytuację na rynku pracy. A są przecież też inne ograniczenia.

Miękkie lądowanie

Jak sobie radzą nasi byli włodarze? Bywa naprawdę różnie. Jedni bardzo szybko znajdują nowe zajęcie, innym zajmuje to sporo czasu. Wielki przegrany, czyli były prezydent Sosnowca Kazimierz Górski "odpoczywa".

- Jeśli coś się zmieni to poinformuję - podkreślał w rozmowie z DZ.

Jacek Guzy, były prezydent Siemianowic Śląskich na miejsce miękkiego lądowania wybrał Świętochłowice, a konkretnie tamtejsze Miejskie Przedsiębiorstwo Gospodarki Komunalnej. Jest tam obecnie wiceprezesem.

Piotr Uszok, były prezydent Katowic, który sam zrezygnował z kandydowania to jeszcze inna bajka. Nie tylko wprowadził swojego następcę Marcina Krupę do gabinetu przy ul. Młyńskiej. Ma nadal ambicje polityczne. Jesienią zapewne będzie kandydował do parlamentu, ale już teraz nie daje o sobie zapomnieć. Zaistniał m.in. koordynując akcję poparcia 29 prezydentów miast dla Bronisława Komorowskiego.
Wrócą do polityki?

Piotr Koj, który z fotela prezydenta Bytomia odszedł ponad cztery lata temu jest doradcą trzeciego już marszałka województwa śląskiego. Z kolei Andrzej Stania z Rudy Śląskiej - zaangażował się mocno w prace Związku Górnośląskiego, organizował m.in. sławne Parady Korfantego.

Marek Kopel wieloletni prezydent Chorzowa pracuje w KZK GOP, jest wiceprzewodniczącym zarządu. W ubiegłym roku starał się ponownie o stanowisko prezydenta. Przegrał.

Wszyscy wymienieni nadal działają w swoich lokalnych samorządach jako radni. Nie wykluczają kontynuacji przygody z polityką.

- Trudno jest być adwokatem we własnej sprawie. W krajach unijnych samorządowcy z dużym doświadczeniem są wykorzystywani, nadal służą społeczeństwu. To pragmatyczne. Może także u nas doczekamy się takich rozwiązań - podkreśla Stanisław Korfanty. I dodaje, że byli prezydenci są często postrzegani jako osoby powiązane politycznie. To zaś wcale nie ułatwia sprawy. - Marnuje się moje doświadczenie i wiedza - ubolewa Stanisław Korfanty, wiceprzewodniczący Rady Miejskiej w Piekarach Śląskich.

Samorząd to pasja, ona się nie kończy

Andrzej Stania, były prezydent Rudy Śląskiej, działacz Związku Górnośląskiego, radny.

Czy osobom takim jak pan, które przez kilka kadencji były prezydentem, czy burmistrzem, łatwo jest znaleźć się w nowej rzeczywistości?
Łatwo na pewno nie. Ja miałem i tak o tyle dobrze, że odchodząc ze stanowiska miałem już 62 lata. Niewiele brakowało mi do emerytury. Nadal pracowałem w Związku Górnośląskim. Organizowałem Parady Korfantego. To mnie mocno wciągnęło.

Nadal jest pan radnym.
To daje mi sporo satysfakcji i zabiera dużo czasu. Mam doświadczenie, więc bywa, że sprawa "nie do załatwienia" okazuje się wcale nie taka trudna. Lubię to robić.

Nie wszyscy radzą sobie tak dobrze.
To fakt, że znam samorządowców, którzy mieli problemy ze znalezieniem zajęcia. Z drugiej strony mamy np. Piotra Uszoka, byłego prezydenta Katowic, który fantastycznie sobie radzi, planuje dalszą karierę polityczną. Jeśli ktoś jest samorządowcem z pasją to zawsze znajdzie dla siebie miejsce.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!