Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Problem spożycia wódki. W lipcu 1973 roku rozłożyliśmy go na czynniki pierwsze [HISTORIA DZ]

Marcin Zasada
Alkohol w sklepie nie zawsze był dostępny. "Ludzie piją pokątnie, a spirytualia zdobywają z podejrzanych źródeł" - zauważyła przed laty reporterka DZ.
Alkohol w sklepie nie zawsze był dostępny. "Ludzie piją pokątnie, a spirytualia zdobywają z podejrzanych źródeł" - zauważyła przed laty reporterka DZ. arc.
Gdyby ktoś mnie obudził o trzeciej nad ranem i zapytał o najintratniejsze w Polsce zajęcie, odpowiedziałbym bez namysłu: handel wódką - taką refleksją z czytelnikami dzieliła się przed 40 laty publicystka Dziennika Zachodniego.

"Nie ten przy alkoholowym stoisku delikatesów, nawet nie ten za ladą baru bistro czy przy stoliku luksusowego nocnego lokalu, ale ten całodobowy, pokątny, w niezbyt mile pachnących mieszkaniach, których adresy znają sąsiedzi, klienci, czasem również... bezsilny milicjant" - czytamy w tekście zatytułowanym "Wódka nocą". O tym samym problemie śpiewał legendarny Franek Kimono w utworze "Tankowanie nocą": "Ten tank bar mnie trzyma, ja muszę być blisko. Jak nałogowiec czekać na ten znak. Ten tank bar jest dla mnie jak dla Francuza bistro. Bez niego jestem dętka czyli flak".

Trzeba przyznać, że nasza dziennikarka wykazała się rozsądkiem i wyważonym spojrzeniem na problem spożycia alkoholu. "Nie wolno jeszcze nazywać alkoholikiem człowieka, który spożywa napoje alkoholowe mądrze, jak każdy inny środek konsumpcyjny" - czytamy. A gdy bary w Katowicach zamykane są o godz. 22., w dodatku drogo w nich i trzeba płacić za przystawki, to nie dziwota, że ludzie piją pokątnie, a spirytualia zdobywają z podejrzanych źródeł.

Obok felietonu o wódce, możemy przeczytać fascynujący poradnik kosmetyczny (przypominamy: rok 1973). "Wstępnym warunkiem wszelkich zabiegów pielęgnacyjnych jest... czystość. Jeżeli np. cera ma jakieś plamy, krosty czy też wągry - nic nie pomoże tynkowanie jej pudrem i szminką" - radzi specjalistka.

Naszą uwagę zwróciła też korespondencja z Nowego Jorku, w której triumfalnie ogłosiliśmy o kolejnych usterkach na stacji orbitalnej Skylab. "Skylab znów zawodzi" - pisał DZ.

Na koniec - scena z życia w Katowicach, scena, jakich wiele w tamtych czasach. "Konduktorka w autobusie linii 18, który stanął na przystanku koło huty Baildon, udała się w tym czasie na zakupy do sklepu mięsnego" - poinformowała czytelniczka.

A więc: autobus staje na przystanku, konduktorka wychodzi, bo musi kupić schabik i baleron po drugiej stronie ulicy. Autobus czeka, napięcie rośnie. "Konduktorka nie mogła wrócić do autobusu, ponieważ nie ma tam przejścia dla pieszych, a ruch jest ogromny" - relacjonowała pani będąca świadkiem tego arcyciekawego zdarzenia. Jego finał był oczywiście zaskakujący - bileterka wróciła do autobusu bez chabaniny, bowiem sklep był zamknięty.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!